Cholera, nie chce zeby to glupio zabrzmialo, ale jakos dziwnie mi sie Wasze dosc negatywne - szczegolnie Milada - opinie czyta. Obaj jestescie z Warszawy i obaj siedzicie w muzyce powiedzmy 'aktywnie', a jedziecie po OS, Waszych ziomkach z podworka, jak sie patrzy. I szczerze mowiac to nie potrafie zrozumiec, czego Wam brakuje w 'Void Mother'.
Obscure Sphinx nagral plyte potezna, zarowno brzmieniowo, jak i kompozycyjnie, pelna zwrotow akcji i nastrojow, idealnie wywazona, momentami piekna, a momentami przerazajaca. Nie rozumiem tez, jak Wam sie ona moze nudzic - ja odczuwam wrecz niedosyt i po kazdym odluchu zastanawiam sie, jak to sie dzieje, ze album trwa godzine, a ja tego w ogole nie odczuwam. Oklepane patenty - hmm, dosc odwazne stwierdzenie, szczegolnie w kontekscie zespolu, ktory wlasciwie juz na pierwszej plycie wytworzyl wlasny, niepodrabialny styl. Nikt tak nie gra. Jasne, pewnie przesluchaliscie w zyciu x razy wiecej plyt post-metalowo-sludge'owych, czy jak to sie tam nazywa, ale ja tez nie jestem w ciemie bity
Co do slabych wokali to sie nie wypowiadam, bo jest niedziela, i nie chce mi sie marnowac ostatnich godzin weekendu na wcurva
Nie kumam zatem Waszych przemyslen - jakos mi tak smutno, bo wydaje mi sie, ze muzycy powinni sie wspierac i cieszyc sie z sukcesu kolegow zza plotu, tym bardziej, ze wiecie z wlasnego doswiadczenia, jak ciezko cokolwiek osiagnac na muzycznym poletku w tym kraju.
Jakos tak mi sie przypomniala analogiczna sytuacja z Riverside, ktory na tym forum byl gnojony glownie przez frakcje stoleczna. Moze to tylko zbieg okolicznosci. A moze tak to sie w Stolicy robi.
Czyli jednak glupio zabrzmialo