Miele od piatku ten nowy
Closterkeller i musze przyznac, ze naprawde solidna im ta plyta wyszla. Rowniutka, praktycznie bez slabszych momentow, a przede wszystkim mocna jak na nich. Duzo ciezkiego riffowania, a jeden numer to praktycznie stary
Paradise Lost. Brakuje mi troche artyzmu poprzedniego gitarzysty, ale jest dobrze. Wiec ogolnie moge wszem i wobec polecic