Uzylem pewnej generalizacji, aby przedstawic pewna idee, ktora czesciowo zwiazana jest z tym tematem. Zeby nie oftopikowac za bardzo, to powiem ja w skrocie. Majac 15-18 lat muzyka odciska na nas najwieksze pietno, bo nic nie jestesmy w stanie zaszufladkowac, wiec fascynacja poznawaniem czegos nowego jest niewyobrazalnie wielka. Majac gotowe juz schematy w pozniejszym wieku bardzo ciezko jest zachwycic sie czyms nowym, bo czlowiek juz czuje, ze to slyszal tu,to tam. Ogolnie zaczynamy dojrzalej, nie znaczy lepiej, dostrzegac muzyke.
Widzisz, nie jestem jakim¶ znawc± muzyki, cz³owiekiem maj±cym kolekcjê miliona p³yt na pó³ce i znaj±cym wszystko d¼wiêk po d¼wiêku, od antyku po czasy wspó³czesne. Ale muzyki s³ucham i jestem w stanie zdobyæ siê na jak±¶ obiektywno¶æ przy jej ocenianiu. Mogê czego¶ s³uchaæ dla przyjemno¶ci, czego¶, co nie jest wiele warte, chwilowo zachwyci mnie ³adn± melodi± czy ciekaw± barw±, ale zwykle szybko mi to mija, je¶li po tych, powiedzmy, kilkunastu przes³uchaniach zaczyna mnie to nu¿yæ i powrót do tego nawet po d³ugom czasie nie sprawia frajdy. Kiedy s³ucham Opetha [wiem, uczepi³em siê, ale chcê, ¿eby przyk³ad by³ zrozumia³y dla ka¿dego tutaj] potrafiê wy³apaæ nie tylko wyra¼ne echa Pink Floyd, ale i The Beatles. Jestem w pewnym sensie muzykiem, bo chodzê do szko³y muzycznej i ¶miem twierdziæ, ¿e nauczy³o mnie to przynajmniej s³uchania muzyki. Je¶li widzê, ¿e co¶ jest rzadko spotykane, motyw, melodia, rytm, harmonika, po³±czenie barw, co¶ jest w jakim¶, mniejszym lub wiêkszym stopniu, odkrywcze, to zatrzymujê siê przy tym, by to poznaæ. Mo¿e to i zboczenie zawodowe, ale czasami, kiedy mruczê sobie co¶ pod nosem, co¶, co akurat w³±czy³em, ¿eby gra³o podczas robienia sobie obiadu, rozk³adam to na mniejsze czê¶ci. Rozbijam. Nie mam podej¶cia jak zawojowi muzycy, ale i tak jest ono bardzo analityczne. Czasami okre¶lam pojedyncze interwa³y, czasami akordy, wspó³brzmienia... Siedzi to gdzie¶ we mnie i kiedy znów to us³yszê, czêsto wiem, ¿e "gdzie¶ ju¿ to s³ysza³em".
Maj±c 7-10 lat prze¿y³em swoj± pierwsz± fascynacjê muzyczn± - by³ ni± Michael Jackson. ¦miejê siê z tego teraz, ale mam na pó³ce nawet dwie czy trzy p³yty tego pana i teraz mogê powiedzieæ, ¿e nie czujê do tego nic wiêcej prócz sentymentu. Potem zacz±³em s³uchaæ tego, co rodzice - najpierw Queen, choæ on akurat nie go¶ci³ u mnie w domu zbyt czêsto, to jednak pó¼niej dziêki mnie ca³a rodzina mia³a go do¶æ, bo lecia³ na okr±g³o. Potem Pink Floyd i jako¶ ju¿ pó¼niej posz³o. Owszem, by³y jakie¶ chwilowe fascynacje czym¶ innym, jednak to mi zosta³o do dzi¶ i to s± podstawy, na jakich wybudowany zosta³ mój gust muzyczny. Teraz, kiedy us³yszê co¶ nowego, mogê do tego podej¶æ czysto analitycznie - s³uchaæ dziesi±tki razy i dociekaæ co sprawi³o, ¿e efekt jest zadowalaj±cy. Mogê te¿ zachwycaæ siê piêknem muzyki. Przyk³ad? Us³ysza³em
Gnossienne E. Satiego i magia poch³onê³a mnie doszczêtnie. Ale pó¼niej i tek przyszed³ czas na analizê, nawet zdoby³em nuty której¶ czê¶ci, ¿eby nie tylko móc to odtworzyæ samodzielnie, wczuæ siê emocjonalnie w brzmienie utworu, ale ¿eby te¿ zobaczyæ, jak to wygl±da na papierze.
W tworzeniu muzyki wg mnie musz± braæ udzia³ emocje. To one powinny popychaæ do tego sposobu wyra¿ania. Ale nie mo¿na pozwoliæ, by w 100% zapanowa³y one nad procesem tworzenia i odtwarzania. Ka¿dy zwróci uwagê na piêknego cz³owieka, lecz szybko straci zainteresowanie, je¶li w ¶rodku bêdzie on pusty. Muzykê mo¿na podziwiaæ ze wzglêdu na piêkno, ale je¶li jest ono oparte na stabilnej, nawet prostej podstawie, konstrukcji. Lub podziwiaæ sam± konstrukcjê, która swoj± pomys³owo¶ci±, skomplikowaniem, zawi³o¶ci± tworzy piêkno.
I oto wlasnie mi chodzilo. Nie bedac skazonym (czyli majac wzgledny obraz muzyki przed uslyszeniem Lacrimosy) uwazam, iz jestem w stanie znacznie bardziej obiektywnie okreslic wartosc tej muzyki. I wartosc ta wysoka nie jest.
Mylisz siê, a je¶li nie potrafisz tego dostrzec sam, to niestety niewiele mogê ci pomóc.
Co do ubioru: nie mam nic przeciwko, bo to artysci, bo wyrazaja siebie, bo sa prawdziwi. A ludzie ktorzy ich nasladuja to w ogromnej wiekszosci owieczki nie majace pojecia o czym mowia (z moich doswiadczen).
Wiêc dlaczego napisa³e¶, ¿e wygl±daj±, jakby "wyszli z klopa"? Widzisz, sam wpadasz w to, co wcze¶niej wykopa³e¶.
A odnosnie uzywania organ na drugim albumie: no to faktycznie sa super progresywni, wczesniej nikt sie nie odwazyl. A tak na serio: to co z tego? Ja moge zaczac tworzyc muzyke szarpiac ogon mojego psa i za kilkadziesiat lat, ktos mi postawi pomnik ze super progress. To tez nie bylo na serio. No to na serio: co z tego ?
Po pierwsze organów, nie organ. Po drugie jeste¶ ¶mieszny, nie w pozytywnym znaczeniu tego s³owa. Po trzecie chcia³em pokazaæ ewolucjê, dojrzewanie, artystyczn± warto¶æ wykszta³cenia pewnych podstaw i umiejêtno¶æ korzystania z dorobku poprzedników.