Ostatnio ukaza³o siê sporo nowo¶ci, ale jedn± z najbardziej przeze mnie wyczekiwanych by³ w³a¶nie Sólaris autorstwa Bena Frosta i Daniela Bjarnasona skomponowany na zesz³oroczn± edycjê Unsound w Krakowie. Strasznie ¿a³ujê, ¿e nie mog³em siê wtedy zjawiæ, ¿eby us³yszeæ tê kompozycjê podczas jej premiery, ale jak us³ysza³em, ¿e wszystko ma byæ zarejestrowane regularnie sprawdza³em wszelakie internety w poszukiwaniu informacji. Dzieñ po premierze sta³em siê szczê¶liwym posiadaczem albumu, za³o¿y³em s³uchawki, wyszed³em na dwór i w³±czy³em.
Swego czasu elektroniczno-akustyczne dialogi sta³y siê ca³kiem modne. Alva noto + Sakamoto z orkiestr±, Fennesz i Sakamoto, Stars of The Lid czy Natural Snow Buildings to dobrze znane kolaboracje gdzie eksperymentalna elektronika spotyka siê z klasycznym brzmieniem. Chcia³em, ¿eby Islandczyk zaskoczy³ mnie czym¶ i sprawi³, ¿e bêdê do tej p³yty powraca³ po gar¶æ specyficznych emocji. Nie nast±pi³o to od razu, bo po pierwszych minutach czu³em siê trochê zawiedziony. 90% brzmieñ orkiestry Simfonietta Cracovia i gdzie¶ w tle jakie¶ field recordingi, skrzypienie nie wiadomo czy krzese³ orkiestry czy oszczêdnej elektroniki Frosta. Zdziwi³o mnie to, bo poprzednie albumy pana z Bedroom Community obfitowa³y w t³uste elektroniczne ¶widruj±ce brzmienia. Okaza³o siê, ¿e napiêcie na tej p³ycie zmienia siê bardzo szybko, bardzo skrajne emocje przenikaj± siê wzajemnie, tak samo jak instrumentarium. Ha³as wywo³any stukotem, szczêkiem instrumentów nagle zostaje przerwany przez pisk oscylatora i bia³e szumy (
Cruel Miracles/Hydrogen Sulfide) . Apatia Krisa, bohatera Solaris Stanis³awa Lema przenika wraz z nostalgicznymi p³acz±cymi wiolonczelami w desperacjê zwi±zan± z pojawieniem siê "wytworów" planety-my¶l±cego oceanu. Niemo¿no¶æ zrozumienia miejsca gdzie siê znajduje i rozbicie emocjonalne bohatera nie mog³o chyba byæ lepiej odzwierciedlone ni¿ utwory "Simulacra" 1 i 2. Ponoæ muzycy Simfonietty mieli spore pole do popisu pod wzglêdem interpretacji partytury i wiele efektów jest wynikiem improwizacji na bazie obrazu Tarkowskiego. Sam film nie by³ dla mnie wybitny, wolê inne dzie³a Rosjanina, ale atmosfera wyobcowania i dalekiej, gro¼nej i niezrozumia³ej przestrzeni towarzyszy albumowi przez ca³e 46 minut. Utwory takie jak
Reyja, Venia lub otwieraj±cy
We Don't Need Other Worlds, We Need Mirrors, oparte na do¶æ prostych frazach granych na smyczkach w tak niesamowitej, gro¼nej aran¿acji przyprawiaj± o ciary na ca³ej powierzchni skóry i b³on ¶luzowych. Je¶li spodziewacie siê kolejnego
utp_ to bêdziecie zawiedzeni. Tu nie ma miejsca na sterylne eksperymenty z d¼wiêkiem. Ben frost pokaza³ kunszt umiaru w elektronice, a wszyscy muzycy przelali tu tyle emocji ile ka¿dy z osobna zdo³a³ uzewnêtrzniæ za pomoc± swojego instrumentu. P³yta nie zaskakuje czym¶ nowym, ale urzeka w³a¶nie umiarem; szumy i g³osy w tle, wspomnienia po ziemskim ¶wiecie w g³owie bohatera w utworze
Cruel Miracles podczas pobytu gdzie¶ poza czasem potrafi± zaciekawiæ tylko podczas g³êbokiego ws³uchania siê w d¼wiêki albumu. Uczta dla ducha. waham siê pomiêdzy 8,5/10, a 9/10. Muszê chyba pos³uchaæ jeszcze kilkana¶cie razy.