High Tide - Sea Shanties (1969)
Poleca³em ju¿ ten album w innym w±tku, ale wygl±da na to ¿e jest ma³o znany i niedoceniany. Dlatego warto go zareklamowaæ w szerszym zakresie.
To, co p³yta ma do zaoferowania, to krwiste gitarowe miêcho unosz±ce siê w doskona³ej harmonii z folkowymi melodiami granymi na skrzypcach nad bujanymi bluesowo-hardrockowymi rytmami. Muzyka High Tide jest okre¶lana jako proto-metal inspirowany tradycyjn± muzyk± celtyck±, przy czym trudno tu mówiæ o jakim¶ mieszaniu stylów, ciê¿kie granie zupe³nie naturalnie wyp³ywa ze swoich folkowych korzeni. Po³±czenie skrzypiec z naprawdê ciê¿k±, mocno przesterowan± gitar± zlewa siê w jednolit± muzyczn± miazgê, co z kolei nadaje brzmieniu p³yty tej niesamowitej gêsto¶ci (mimo ¿e to nagranie z 1969, zalecam s³uchanie w dobrej jako¶ci na s³uchawkach, yt odpada).
Na High Tide natrafi³em s³uchaj±c High Rise - japoñskiego zespo³u graj±cego psychedelic experimental rock, ju¿ bez elementów folkowych, za to z jeszcze bardziej ortodoksyjnym podej¶ciem do gitary (vide wielbienie przesteru). High Rise nale¿y do tej samej rodziny zespo³ów co Mainliner i chyba najbardziej znane Acid Mothers Temple.
Muzyczne skojarzenia: p³yta Leviathan Mastodona, Comus (tyle ¿e tu jest ciê¿ej, bo elektrycznie), King Crimson (wokale i spokojniejsze momenty), Deep Purple (rytmy i gitary), wspomniany wy¿ej japoñski underground oraz Opeth - bardzo bym siê zdziwi³, gdyby Mikael nie zna³ tego zespo³u.