Brzmienie Wilsona super, ale tu chodzi o to, ¿e te utwory s± podobne w sensie muzycznym, kompozycyjnym do tego, co siê robi³o cztery dekady temu. Potocznie mówimy, ¿e "brzmi± jak crimsoni", ale o to chodzi, ¿e to s± w du¿ej mierze kawa³ki, które, gdyby im trochê popsuæ produkcjê, mo¿na by by³o wkleiæ na p³yty dinozaurów i nikt by siê nie po³apa³. Gdyby Wilson nagrywa³ to kilka dekad temu - rewelacja. Jak kto¶ r¿nie z beatlesów, to siê mówi, ¿e
r¿nie z beatlesów i
mo¿na pos³uchaæ ale
nic nowego i ile mo¿na w kó³ko. Tymczasem na d¼wiêk Wilsona, który - dla
odmiany -
r¿nie z crimsonów i spó³ki, ludzie sikaj± ze szczê¶cia. I tego nie rozumiem. Bo zawsze innowacyjno¶æ wydawa³a mi siê wa¿n± warto¶ci±, a je¶li kto¶ od co najmniej dwóch albumów jedzie na oparach innowacyjno¶ci, pchaj±c to do przodu fascynacj± muzycznymi zabytkami, to co¶ tu jest grubo nie w porz±dku. Jasne, mo¿na siê tym katowaæ i po dziesiêciu razach mówiæ jak to siê bardzo jest w tych d¼wiêkach zakochanym, ale tak to sobie mo¿na wmówiæ prawie wszystko.
I wracaj±c do tematu po tym przyd³ugim wstêpie, nie dziwiê siê osobom, które na wie¶æ, ¿e
Wilson macza³ w tym palce robi± siê podejrzliwe. Osobi¶cie bardzo w±tpiê, by jego wp³yw na nagranie pod wzglêdem kompozycyjnym wybiega³ poza drobne detale, wiêc to mnie nie martwi, a fakt, ¿e pracuje jako d¼wiêkowiec jest korzystny, bo p³yta z pewno¶ci± zabrzmi ¶wietnie (bo gdy Stefana brakowa³o... wszyscy wiemy jak brzmi
Watershed i ¿e mog³o byæ lepiej). Wiêc te dwie kwestie nale¿y oddzieliæ.
Problem imo jest trochê w innym miejscu. Mike zawsze inspirowa³ siê starociami, czy to by³a ABBA, czy Comus, czy co¶ pomiêdzy
Ale dopóki pewne za³o¿enia gatunku wi±za³y go z dala od szaleñstw, inspiracja nie przebija³a siê do jego kompozycji w niekorzystny sposób, zniekszta³caj±c je stylistycznie. Jak tylko zbuntowa³ siê przeciw konwencji death metalu (na któr± to zmianê, mo¿na podejrzewaæ, mia³ wp³yw Stefan, ale my¶lê ¿e i bez niego prêdzej czy pó¼niej do tego by dosz³o - patrz jaki¶ stary wywiad, gdzie Mike mówi, ¿e
nie wyobra¿a sobie by w wieku 40 lat wci±¿ ryczeæ ze sceny), poci±gnê³o go natychmiast wstecz. To co mia³ do tamtego momentu, by³o w³asne, stanowi³o syntezê ró¿nych wp³ywów, ale syntezê nad któr± mia³ kontrolê, czu³ siê w tym swobodnie i te¿ dziêki temu móg³ pozostaæ oryginalny. Trudno jest wymy¶laæ muzykê na nowo i kiedy odrzuci³ tak du¿± czê¶æ swojego dotychczasowego stylu, nie znalaz³ siê w zupe³nie nowym ¶wiecie, tylko zboczy³ tam, gdzie inspiracja pozosta³a najsilniejsza. Najpierw dziêki temu mieli¶my Scorpions i pierwsz± p³ytê z tekstami bez s³ówek, które angli¶ci sprawdzaj± w s³owniku, a potem
Heritage, który - z braku solidnego pomys³u i oparcia dla nowego stylu - powêdrowa³ w lata siedemdziesi±te w radosnych podskokach.
Dlatego nie robiê sobie nadziei, ¿e
Pale Communion poka¿e nam jaki¶ zupe³nie nowy ¶wiat, bo oderwanie siê od tych wp³ywów graniczy pewnie z niemo¿liwo¶ci±. Chcia³bym tylko, ¿eby ta p³yta nie by³a kompletnie po¶wiêcona prze¿uwaniu czterdziestoletnich materia³ów. W muzyce od tamtej pory wydarzy³o siê naprawdê mnóstwo i udawanie, ¿e siê tego nie dostrzega oraz uparte granie staroci w nowej produkcji zapowiada siê dla mnie jak robienie drobnych kroczków do zostania cover bandem...
Ujmuj±c to jeszcze inaczej: od profesjonalnego pisarza nikt nie wymaga i nie oczekuje, ¿e bêdzie pisa³ fan-fiction.