Krótkie podsumowanie wujka Unaska:
Beyond The Eyelids - powiedzia³bym, ¿e to wziêcie klasycznych elementów z Riverside, ujêtych w nowe ramy, w innej kolejno¶ci, czyli klawiszowy wjazd, spora dawka czadowania, trochê ponurego riffowania, kilka solowych popisów i klimatyczna perkusja Mitka. Za to technofilskie "Here I go.." na pocz±tku, ogoli³ bym Mariuszowi g³owê. Podoba mi siê natomiast jego ¶piew nieco w stylu wielkiego Steve'a. W ogóle ten kawa³ek przejawia wiele cech wspólnych z FOTBP. Fajny, d³ugi i bardzo energetyczny numer. Pokazuje kunszt muzyków.
Rainbow Box - a mi siê podoba rzeknê, podoba mi siê ten nieco funkuj±cy rytm i prosty podk³ad na którym budowane jest po³amane t³o. Nie powiem, ¿eby by³o to progresywne czy bardzo porywaj±ce, ale podobnego kawa³ka Riverside w swej dyskografii jeszcze nie mia³o. Jest czad i dobry koncertowy drive, gdzie¶ pomiêdzy Red Hot Chilli Peppers, a Dream Theater.
02 Panic Room - kolejny ¶wietny numer, ró¿ni±cy siê klimatem od pozosta³ych. Badzo transowy, z lekko "rozmodlonym" wokalem, który dodaje mu niespotykanej g³êbi. Tekst jest jasny i doskonale wspó³gra z ca³o¶ci± przekazu. Kolejny wa³ek, którego Riverside nie mia³o jeszcze na ¿adnej p³ycie. Powiedzia³bym, ¿e jest to na swój sposób trip-hopowa kompozycja, której daleko do popowej stylistyki mimo prostoty. Znów dobra rzecz. Ten doczepiony na si³ê fragment, te¿ daje radê, taki ma³y pianinowy przerywniczek, który kontrapunktuje smutny tekst piêkn± koñcówka (od 5:10).
Schizophrenic Prayer - natomiast tutaj nie zgodzê siê z zachwytami. W pierwszej po³owie, ta minimalistyczna muzyka brzmi ¶wietnie, ³±cznie z wokalami. Natomiast refren z tym barokowym za¶piewem doprowadza mnie do wrzenia ze z³o¶ci. Nawet folkuj±ca perkusja nie jest dla mnie w stanie uratowac rozmydlenia tej kompozycji. Te wszystkie jêki w tle tylko potêguj± mój niesmak. Numer na minus.
Parasomnia - to dla mnie taki m³odszy braciszek Dance With The Shadow, bardziej refleksyjny ni¿ drapie¿ny, ale oparty na doskona³ym drive. Podoba mi siê to przej¶cie od jazzu do czadowania w 2 minucie. Dziêki perkusji Mitka, kawa³ek nie traci dynamiki, nawet w spokojniejszych partiach. Powiedzia³bym, ¿e brzmi bardzo przestrzennie. Kolejnym ¶wietnym momentem jest chwila, gdy melancholijne pianino ustêpuje instrumentalnym popisom w 6 minucie. Kawa³ek bardziej rozhu¶tany ni¿ otwieracz, ale te¿ porz±dnie wybija zêby jak na Riverside.
Through The Other Side - pisa³em ju¿ gdzie¶, ¿e zapomnia³em co to ciary w muzyce. Ten numer mi je przywróci³ i przypomnia³, ¿e pokocha³em Riverside nie tylko za muzykê, ale te¿ za emocje, które kreowa³a. W czasach kiedy by³o siê niewinnym nastolatkiem, d¼wiêki OOM szarpa³y za serce. Teraz w tym piêknym akustycznym numerze, gdzie wszystko jest wywa¿one w sposób idealny, a wokal zapiera dech w piersiach, wróci³a mi czê¶æ mojego dzieciñstwa i gdzie¶ tam w k±cie ¶wiadomo¶ci obudzi³y siê u¶pione wspomnienia.
Embryonic - to w zasadzie druga czê¶æ poprzednika, tylko ¿e zamiast tej senno-marzycielskiej atmosfery mamy spokojn± szeptankê w stylu który znamy z VIMH. Utwór nabiera coraz bardziej tempa, pakuje siê d¼wiêkami i koñczy siê pe³nym g³êbi ¶piewem Mariusza. Bardzo refleksyjny i pozwala siê wyciszyc po emocjonalnej burzy poprzednika.
Cybernetic Pillow - czyli The Curtain Falls w pigu³ce, podane w bardziej przystêpnej, piosenkowej formy. Nieco czadu, wyrazisty refren, hard rockowe inklinacje i du¿o Hammonda na wierzchu, kolejny murowany koncertowy hicior, chocia¿ do agresji Artificial Smile du¿o mu brakuje. Stanowi jak¿e potrzebn± przeciwwagê dla spokojniejszych przeciwników, chocia¿ zgodzi³bym siê z opini±, ¿e nic nowego do twórczo¶ci zespo³u on nie wnosi. Brawa dla pracy sekcji i fajnej solówki Grudnia.
Ultimate Trip - to logiczne podsumowanie ca³ej trylogii, a co za tym idzie znajduje siê tu wszystko co charakterystyczny dla muzyki Riverside, ka¿dy element, ka¿de tempo, ka¿dy styl wokalny, jest tu miejsce na wyja¶nienie tego czym by³ i o czym opowiada³ muzyczny koncept 6 lat tego zespo³u. My¶lê, ze uczucie znu¿enia mo¿e powodowac totalne prze³adowanie tych wszystkich motywów, mimo ¿e ³±cz± siê p³ynnie. Muzyka powoli nabiera tempa ciê¿aru, a¿ wreszcie eksploduje w ostatnim punkcie zostawiaj±c nas z wra¿eniem, ¿e to ju¿ koniec. Teraz zespó³ czeka kolejny krok, ¿e ju¿ nie bêdziemy ¶ledzic losów bohatera lirycznego Mariusza. Choc jest to koniec szczê¶liwy. Có¿ lepszego na ostateczne podsumowanie?