Forum korzysta z tzw. ciasteczek do utrzymywania stanu zalogowania.
0 Members i 1 Go¶æ przegl±da ten w±tek.
To pewnie nie przyæmi naszego sporu, ale Peter Steele nie ¿yje.
Ma korzenie polskie (ze strony ojca i babki, która mieszka³a w Warszawie), islandzko-szkockie (ze strony matki) oraz rosyjskie (dalsza rodzina ojca). Tak mówi w wywiadzie na sugestiê, ¿e wywodzi siê z Rosji: "Chcia³bym sprostowaæ, bo moje korzenie s± bardziej polskie ni¿ rosyjskie. Owszem, mam przodków pochodz±cych z Rosji, ale to dalsze pokrewieñstwo. Moja mama mia³a pochodzenie szkocko-irlandzko-islandzkie, a ojciec polskie. Z Rosji pochodzili dalsi krewni taty."
Nie... Móg³ jeszcze ¿yæ - nikt nie mia³ takiego g³osu - wszêdzie bym go pozna³a.
Jako pilot oceniam, ¿e sugerowany w mediach b³±d pilota jest ma³o prawdopodobny. Na podej¶ciu do l±dowania nie wykonuje siê ¿adnych manewrów typu silne przechylenie lub nag³e zmiany prêdko¶ci. A takie silne przechylenie zauwa¿yli ¶wiadkowie. Pilot wykona³ dodatkowe krêgi nadlotniskowe, aby upewniæ siê co do warunków l±dowania i na tej podstawie podj±³ uzasadnion± decyzjê o l±dowaniu. Nieprawdopodobne te¿ jest, aby do¶wiadczony pilot wraz z drugim pilotem pomylili siê co do wzrokowej oceny wysoko¶ci, nawet w przypadku awarii przyrz±dów, która jest równie¿ nieprawdopodobna. Nale¿y tutaj zauwa¿yæ, ¿e mg³a jest na ogó³ z prze¶witami i przy dziennym ¶wietle nie stanowi istotnej przeszkody do wzrokowej oceny warunków l±dowania. Okoliczno¶ci wskazuj± jednak na powa¿n± awariê lub celowe zablokowanie uk³adu sterowania. Tak± blokadê mo¿na celowo zamontowaæ tak, aby uruchomi³a siê przy wypuszczeniu podwozia lub klap bezpo¶rednio na prostej przed l±dowaniem. Przy blokadzie klap lub lotek na prostej katastrofa by³a nieunikniona, gdy¿ pilot nawet zwiêkszaj±c nagle ci±g, nie by³ w stanie wyprowadziæ mocno przechylonej ciê¿kiej maszyny, maj±c wysoko¶æ rzêdu 50-100 m i prêdko¶æ rzêdu 260 km/h.
Na pó¼niej zostawmy dyskusje, czy Lech Kaczyñski by³ najlepszym prezydentem III RP. Poza dyskusj± jest, ¿e by³ pierwszym, który sprawowa³ ten urz±d w sposób godny. Nie musia³ krêciæ ani niszczyæ archiwalnych dokumentów, by ukryæ cokolwiek ze swej przesz³o¶ci, nie cwaniaczy³ i nie chwia³ siê na nogach. Wielkim grzechem jego politycznych przeciwników pozostaje to, ¿e nie mog±c mu tych cnót odebraæ, starali siê je wyszydziæ i zdeprecjonowaæ jako cechy anachroniczne. Prywatnie, choæ z tej strony mia³em niewiele okazji go poznaæ, by³ cz³owiekiem fantastycznej, przedwojennej kindersztuby. Kr±¿y³y o tym liczne anegdoty - kr±¿y³y ju¿ dawno, a wiêc na pewno nie zosta³y zmy¶lone na u¿ytek ¿a³oby. Pamiêtam na przyk³ad opowie¶æ o tym, jak, jeszcze jako prezydent Warszawy, wychodz±c z pracy cofn±³ siê ju¿ z samochodu i wróci³ na piêtro, gdy u¶wiadomi³ sobie, ¿e zapomnia³ powiedzieæ "do widzenia" jednej ze swoich urzêdniczek. Nie mia³ w sobie za grosz tej mi³o¶ci w³asnej i "ci±gu na szk³o", które cechuj± wiêkszo¶æ polityków. ¯artowa³em sobie - bodaj nawet gdzie¶ w druku - ¿e jest cz³owiekiem zbyt uczciwym na ten urz±d. Polityka premiuje gangsterów, a w ka¿dym razie ludzi bezwzglêdnych. Lech Kaczyñski nawet, je¶li bywa³ przez chwilê przykry (co siê zdarza³o, zw³aszcza gdy uzna³, ¿e kto¶ niew³a¶ciwie zachowa³ siê wobec brata), to szybko przeprasza³. Wobec ludzi bywa³ wrêcz naiwny, co, niestety, przynios³o wiele szkody i Jemu, i pañstwu - kto inny na takim typku, jak na przyk³ad pewien by³y prokurator, pozna³by siê od razu i pogoni³ w diab³y... Lech Kaczyñski niestety nie umia³ po prostu "spuszczaæ" ludzi, których zna³ od dawna i poczuwa³ siê wobec nich do lojalno¶ci. Odnosi³em wra¿enie (nie ja jeden, jak wiem z rozmów z kolegami), ¿e prezydentura go mêczy, ¿e znacznie lepiej ni¿ na ¶wieczniku czu³by siê jako "numer 2" - tego, który wykonuje prawdziw± pracê, tak jak w "Solidarno¶ci", gdzie, jako wiceprzewodnicz±cy, praktycznie kierowa³ wszystkim, gdy przewodnicz±cy tylko "rzuca³ my¶li". Dlaczego mimo to podj±³ siê tak niewdziêcznej roboty? Wielu ludzi mówi, ¿e dla brata. My¶lê, ¿e gdyby nie sz³o o Polskê, gdyby nie poczucie obowi±zku wobec Niej, nawet brat by go nie namówi³... Krytykowa³em tu kiedy¶ ostro ³atwo¶æ, z jak± prezydent szafowa³ ¿a³ob± narodow±. Spotkali¶my siê potem - mimo up³ywu czasu najecha³ na mnie za ten tekst mocno, by³ nim do ¿ywego oburzony. Odnios³em wra¿enie, ¿e jego zachowanie jest bardzo szczere, ¿e ¶mieræ pielgrzymów albo górników naprawdê bardzo go obchodzi³a i uwa¿a³ za oczywiste, i¿ tak samo musieli ni± byæ wstrz±¶niêci wszyscy, ¿e og³oszenie kilkudniowej ¿a³oby jest w takiej sytuacji czym¶ bezdyskusyjnym. Wiem, ¿e w moich w ustach nie najlepiej to brzmi, ale Lech Kaczyñski, choæ w³a¶nie on akurat nie deklamowa³ o mi³o¶ci i wra¿liwo¶ci spo³ecznej ani nie udawa³ trybuna ludowego, by³ g³êboko przejêty losem prostych ludzi, owych "osób starszych, gorzej wykszta³conych i z mniejszych o¶rodków", nad którymi tak± bezgraniczn± wy¿szo¶æ czuj± polskie "elity", tym bardziej, im wiêcej maj± s³omy w butach. I tym tak¿e - poza tym, ¿e by³ mê¿em stanu, a nie tylko politykiem, i ¿e urz±d prezydenta RP potrafi³ sprawowaæ w sposób godny - w szczególny sposób zas³u¿y³ na oddawane mu dzi¶ przez tak wielu Polaków ho³dy.
Ostatnio ¿a³oby narodowe trochê siê zdewaluowa³y, bo by³y og³aszane nie tyle z potrzeby serca, co ze wzglêdu na potrzebê kszta³towania wizerunku. Teraz to co innego. Katastrofa prezydenckiego samolotu w Smoleñsku... na tym w³a¶nie polega ¿a³oba narodowa, ¿e towarzysz± jej gêste opary ob³udy, wiêc przez obecny tydzieñ bêdziemy tymi oparami oddychali – no a potem wszystko wróci do normy, to znaczy do politycznej w¶cieklizny charakteryzuj±cej ¿ycie publiczne w Polsce, zw³aszcza w ostatnich piêciu latach. Katastrofie w Smoleñsku wyj±tkowego dramatyzmu dodaje zarówno moment, jak i miejsce. Moment – 70. rocznica wymordowania przez NKWD polskich oficerów w Katyniu, le¿±cym zaledwie kilkana¶cie kilometrów od Smoleñska, do którego prezydencki samolot mia³ dolecieæ, aby jego pasa¿erowie mogli wzi±æ udzia³ w tej uroczysto¶ci...
Marek Borowski z SDPL, równie¿ skomentowa³ spór wokó³ pochówku zmar³ej tragicznie g³owy pañstwa. - Wobec powagi ¶mierci i ogromu tej tragedii te spory musz± byæ wyciszone - mówi³ polityk, dodaj±c, ¿e "nie ma pretensji do protestuj±cych". - Nie mo¿na tego ci±gn±æ w nieskoñczono¶æ i podgrzewaæ atmosfery. Je¶li taka decyzja zapad³a, to powinni¶my j± przyj±æ - doda³. Borowski powiedzia³ tak¿e, ¿e pochówek pary prezydenckiej na Wawelu "rozumie jako pewn± procedurê ods³aniania prawdy o Katyniu". - Niech ten sarkofag i tablica upamiêtniaj±ca ofiary katastrofy bêd± symbolem d³ugoletniego dochodzenia do prawdy o zbrodni katyñskiej - zaznaczy³.
Quote from: Czarna on 2010-04-15, 11:40:50 To pewnie nie przyæmi naszego sporu, ale Peter Steele nie ¿yje. Dziwnie mi.
Nie ekscajtowalbym sie tak bardzo. Pare lat temu o ile mnie pamiec nie myli juz byla taka akcja w obozie TON. Takze poki nie bedzie oficjalnego oswiadczenia, nie uwierze