Tak, jestem nerwowy - szczególnie jeśli ktoś wykazuje się chroniczną głupotą i syndromem pozjadania wszystkich rozumów (patrz Juzef i Czarna, momentami Kas, ja też się tu zaliczam, żeby nie było
). Poza tym mam wyraźnie napisane pod avatarem, żeby mnie nie drażnić. Najwyraźniej niektórzy nie nabyli umiejętności czytania ze zrozumieniem.
W ramach ostatecznego wyjaśnienia drażliwej kwestii: przepraszam, że się uniosłem, ale komiksy są częścią mojego życia od ponad ćwierć wieku. A tutaj nie dość, że zostałem bezczelnie obrażony , to jeszcze mi się ktoś wymądrza na temat, na który najwyraźniej nie ma bladego pojęcia.
Otóż istnieje zasadnicza różnica między narracją książkową/komiksową i filmową - głównie z tego powodu mówi się, że książka/komiks lepsza od filmu (większość przypadków), film lepszy od książki (np. "Ojciec Chrzestny"). Czasem tę narrację próbuje się kopiować (np. "Sin City"), czasem wymyśla się coś zupełnie nowego (np. "Persepolis"). I nie ma tu żadnego znaczenia, że narratorem w obu przypadkach jest autorka. Film niemy też ma swoją narrację, tak jak bezdialogowe komiksy (niektóre "Hellboye").
Obiecuję, że następnym razem na chamskie zaczepki będę odpowiadał po 10 minutach (o ile wcześniej nie zbanuję, w końcu mamy tu jakiś regulamin)