Hehe, mi sie w Asgaardzie podoba bardzo ten placzliwy wokal meski... taki glos wyraza tyle bolu i cierpienia. Wprawdzie to nie jest growl (chyba) jeno skrzek jakis ale kojarzy mi sie troche z Opeth... wiem ze to glupie porownanie ale w Opeth tez przeplataja sie wokale normalne i growl, a tutaj skrzek i placzliwy wokal jesli mozna to tak nazwac. Pozatym organy... to jest to co kocham w muzyce. Momentami sluchajac Asgaard odnosze wrazenie jakbym byl na XVII wiecznym balu, gdzie kobiety nosza dlugie suknie do ziemi, maja wielkie dekolty, a mezczyzni chodza w koszulach z zabotem i nosza peruki z lokami
. Uwielbiam Asgaard
.
PS Minder, ja polecam najnowszy Twoj Asgaarda "XIII Pelnia Ksiezyca"
Jak wiadomo jest tylko XII pelni ksiezyca w roku... Moja znajoma powiedziala ze ta XIII ma symbolizowac taki jakby magiczny wymiar...