jak to jest siê uczyæ?
To jest tak: kladziesz sie spac i nagle dopadaja cie wyrzuty sumienia, zapalasz swiatlo, lapiesz ksiazke/kserowki/zeszyt z notatkami (ja nie mam zeszytow, wiec nie mam problemow) i zaczynasz to czytac, starajac sie zrozumiec. W pewnym momencie odkrywasz, ze brakuje ci strony 23 i dzwonisz do kolezanki, ktora od ciebie pozyczala twoje kserowki, czy nie ma tej strony u siebie (to nic, ze jest juz po polnocy). Okazuje sie, ze nie ma. Probujesz czytac mimo to, ale stwierdzasz, ze to nie ma sensu (bo bez strony 23 nic nie ma sensu) i kladziesz sie spac, jest po 2:00 w nocy, a ty musisz isc na zajecia na 8:45. Rano jak mantre powtarzasz "spoznie sie", ale cudem sie nie spozniasz, po wykladzie robisz wywiad srodowiskowy i okazuje sie, ze pol grupy w ogole nie ma tego ksera, cwierc nie ma strony 23, a cwierc nie wie, bo oni tylko skserowali, ale nie czytali jeszcze.
Radosnie: a ja dzis bylam u Czarnej na obiedzie
Aha, a przed wykladem spotkalam moja ulubiona kolezanke (w sumie mialam nadzieje ze ja spotkam, w koncu po to chodze na wyklad do IF
)