By³am wczoraj u Czy na imprezie... by³o fajnie, chwilami abstrakcyjnie. W³a¶nie wróci³am i odczuwam tzw.
specyficzny dyskomfort, przez który mój dzieñ kobiet stan±³ pod znakiem zapytania. Ale mia³o byæ rado¶nie... Ale nie mogê, bo tu i tak nikt nie zrozumie
twoja stara obiera pomarañcze na Trachominie ;P W ka¿dym razie dobrze siê bawi³am, i jak wychodzi³am rano, to pani portierka nic nie powiedzia³a, a nawet siê ³adnie u¶miecha³a. £a³.
No, to zbieram siê i idê ¶wiêtowaæ
(aha, zapomnia³abym: jak wraca³am, to w autobusie naprzeciwko mnie usiad³o
Zjawisko. Jejku, a ja ju¿ zaczyna³am w±tpiæ w istnienie ³adnych ludzi, a tu proszê... nie, nie bêdê siê rozwodziæ; w ka¿dym razie takiej piêknej kobiety jeszcze nie widzia³am, cudowna by³a po prostu... teraz bêdê je¼dziæ 507 w tê i z powrotem, mo¿e j± spotkam jeszcze ;P)