Wczorajszy koncert pysznie siê uda³. Najpierw ¯ywio³ak, który wyst±pi³ niestety bez wokalistek [z powodu choroby]. Robert jako¶tam prowadzi³ wystêp, ale nie wygl±da³o to na porz±dne obycie ze scen±. Fajno grali, jednak ten podgatunek folku nie trafia do mnie jako¶ szczególnie, wiêc poprzestanê na tym krótkim stwierdzeniu. Co natomiast wysz³o bardzo fajnie i mi siê spodoba³o, to pomys³, by do jednego kawa³ka miast brakuj±cych wokalistek zaprosiæ na scenê trochê bab spo¶ród publiczno¶ci
Oko³o 10 niewiast ¶piewa³o wiêc uzupe³niaj±c sk³ad kapeli, co zyska³o poklask w¶ród widowni, wiêc wszyscy bawili siê jeszcze zacniej. Niemniej, by³ to dopiero pocz±tek...
Po kilku bisach zapowiedziana zosta³a niespodzianka na koniec ca³ego koncertu, ale wcze¶niej oczywi¶cie wystêp Valravn. Ten ostatni - miód! Wokalistka niczym nimfa o g³osie niewiele ustêpuj±cemu urodzie ¶piewa³a i tañczy³a na tle reszty zespo³u ze swoim wspania³ym instrumentarium. Perkusja, perkusjonalia, flety,
lira korbowa [¯ywio³ak te¿ instensywnie wykorzystywa³ ten ostatni instrument
] i ró¿ne elektroniczne dodatki - pyszno¶ci. Przed niektórymi utworami krótkie wprowadzenia rozja¶niaj±ce historiê przez nie opowiadan± [a przydawa³o siê, jako ¿e teksty duñskie, a momentami chyba te¿ islandzkie]. A na koniec...
Na koniec obydwie kapele zagra³y razem
Na scenie i w powietrzu zrobi³o siê gêsto - od muzyków i od d¼wiêków ró¿nych tych instrumentów splataj±cych siê w jedno smakowite doznanie