£y¿ewki!
By³am dzi¶ na lodowisku z dwoma bratnimi duszami, po raz pierwszy od chyba piêciu jak nie wiêcej lat. Na pocz±tku czu³am siê, jakbym pierwszy raz mia³a ³y¿wy na nogach, zero odruchów, w dodatku po¿yczone figurówki mia³y za nisko hamulec, wiêc bez przerwy haczy³am o lód, ale i tak... by³o *rewelacyjnie*
. Wygleba³am siê nie raz i nie dwa, bêdê mieæ przepiêknego siñca na kolanie i pewnie na udzie, ale warto by³o - po jakiej¶ pó³ godzinie stare odruchy zaczê³y wracaæ, zaczê³am lepiej czuæ ³y¿wy, nawet nie¶mia³e próby obrotów coraz rzadziej koñczy³y siê utrat± równowagi, i w ogóle, ¶wietna sprawa
. I taki ¶mieszny detal, zdradzaj±cy, ¿e ostatnio czê¶ciej je¼dzi³am na nartach ni¿ na czymkolwiek innym - jadê se po ³uku, nogi ju¿ bol±, przek³adanki nie chce mi siê robiæ, wiêc po prostu pochylam siê w kierunku skrêtu, wewnêtrzne kolano automatycznie w przód i tak ju¿ prawie czuj±c krawêdzie... zaczynam siê zastanawiaæ, ile wynosi ich promieñ skrêtu
. Ot, takie zboczenie po ostatnim obozie narciarskim (na narty swoj± drog± te¿ pojecha³oby siê, ojj, pojecha³o...). Jak fajnie, ¿e za tydzieñ powtórka z rozrywki
.