Przejrzalem wszelkie mozliwe zrodla i juz wiem
Pierwsza trojka najbardziej mnie pozamiatala emocjonalnie, wiec to tym plytom naleza sie moim prywatnym rankingu najwyzsze miejsca:
1.
Lunatic Soul - Walking on a Flashlight Beam - Mariusz jak zwykle trafia idealnie w moj gust
2.
Opeth - Pale Communion - jak juz pisalem, poszerzona o emocje wersja 'Heritage', czyli wreszcie taki Opeth, jaki lubie
3.
Hans Zimmer - Interstellar OST - no nie mam pytan, najlepszy soundtrack ostatnich paru lat
A dalej jest tak:
4.
Moanaa - Descent - jak dla mnie postna plyta roku
5.
Soen - Tellurian - imho jedynki nie przebil, ale doskonale sie tego slucha
6.
Vader - Tibi et Igni - chlopaki w swietnej formie, pozamiatali
7.
Behemoth - The Satanist - j.w.
8.
Lux Occulta - Kolysanki - najdziwniejsza plyta ostatnich lat, ale slucha sie wysmienicie
9.
Defying - Nexus Artificial - doomowo-postna uczta z Olsztyna
10.
Palefeather - Palefeather - folkowo-floydowe klimaty, na jesien jak znalazl
Sporo plyt przegapilem albo celowo zignorowalem, a to z braku czasu, a to z niecheci do sciagania muzy z sieci, a wiadomo, ze funduszy na kazdy pojawiajacy sie album brak, ale z tego, co udalo mi sie w 2014 roku przesluchac i co do mnie przemowilo, wyroznilbym jeszcze fajnie plumkajacy
Burzum z 'The Ways of Yore',
Furie i ich 'Nocela', z ktorym zreszta nie zaznajomilem sie jeszcze tak dobrze, jak bym sobie tego zyczyl, fajnie wchodzacy i folkujacy
Thy Worshiper z plyta 'Czarna dzika czerwien', akustycznego
Kata z Romanem i staro-nowe
Pink Floyd, choc to chyba glownie z sentymentu.
Z rzeczy, ktore gdzies tam mi nie do konca podeszly, a chcialem, aby bylo przeciwnie, wymienilbym 'Molocha' rodzimego
Merkabach, ktorego nie udalo mi sie ogarnac umyslem, nawet po paru przesluchaniach, nowe
Decapitated, ktore wyszlo im moim skromnym zdaniem jednak troche zbyt kwadratowo, EPke
Dianoyi, ktorym cholernie kibicowalem i mialem nadzieje, ze po sredniej drugiej plycie wroca do klimatow z jedynki a tu dupa i jeszcze koncertowke
Lacrimosy, do ktorej nawet nie podszedlem, choc niegdys to moj ulubiony zespol byl.
Koncertowo 2014 byl u mnie ubozszy niz 2013, bo czlowiek zarobiony i czasu ni ma, ale udalo mi sie zobaczyc
Dream Theater w Spodku (zieeeew niestety na dluzsza mete), na wiosne rozniosl mnie w pyl
Obscure Sphinx, ktory wciaz uwazam za najlepszy obecnie koncertowy zespol w Polsce, a pare minut potem poszarpal zwloki
TFN, szczeke zbieralem tez po koncercie
Leszka Mozdzera w nowiutkim katowickim NOSPR, a pod koniec roku znowu dane bylo mi zobaczyc
Opeth na doskonalym koncercie, ktory jakos milej wspominam, niz pamietna Stodole z 2009, a juz na koniec obejrzalem jeszcze, jak co roku,
Closterkeller w odnowionym skladzie i z nieco slabszym wystepem niz w 2013.
Ze starszych rzeczy, ktore odkrylem w 2014 najbardziej zachwycil mnie solowy
Steve Hackett, ktorego albumow sygnowanych wlasnym nazwiskiem po prostu wczesniej nie znalem, a okazaly sie kopalnia genialnych zagrywek, oraz wydany w 2013 roku album 'Climax' finskiego
Beastmilk, ktory zawladnal mna totalnie i przed dlugi czas nie pozwalal sie od siebie uwolnic. Wszystkich Was tu tym zreszta meczylem i namawialem do zapoznania sie z materialem
Z okolomuzycznych rzeczy warto jeszcze wspomniec o paru ksiazkach, z ktorymi mialem przyjemnosc obcowac w 2014: o biografii najbardziej zasluzonego polskiego zespolu deathmetalowego autorstwa Jarka Szubrychta pt.
'Vader: Wojna totalna', o genialnej ksiazce Magdaleny Grzebalkowskiej pt
'Beksinscy: Portret podwojny', o ciekawie i niestandardowo napisanej biografii Rogera Watersa pt.
'Roger Waters. Czlowiek za murem' autorstwa Dave'a Thompsona i o wywiadzie-rzece pt.
'Marek Piekarczyk. Zwierzenia kontestatora', ktory z samym zainteresowanym przeprowadzil Leszek Gnoinski. Tej ostatniej wprawdzie jeszcze nie przeczytalem w calosci, a jedynie przejrzalem, ale zapowiada sie wybornie, bo i rozmowca niezwykly.
Uff. Kolejny ciekawy rok. Przynajmniej na plaszczyznie muzycznej