Nadaje siê tutaj, zw³aszcza, ¿e nie chce mi siê tworzyæ w±tku dla przygód w publicznych ¶rodkach transportu.
Otó¿, po pierwsze, posz³am na tramwaj, i zobaczy³am, ¿e mi odje¿d¿a z pierwszego przystanku. Drugi jest tu¿ za skrzy¿owaniem, ale jest tak, ¿e najpierw ¶wiat³o dostaje tramwaj, a potem dopiero ja - za ten czas to i dwa odjad±. Za skrzy¿owaniem tramwaj stan±³ i nie móg³ ruszyæ. Wysiad³ motorniczy, zadzwoni³, chwilê rozmawia³, wsiad³, tramwaj nie ruszy³, kiedy do niego wreszcie dotar³am, ruszy³. Nie, ¿ebym nie lubi³a tramwajów, ale kiedy¶ jeden, który odjecha³ mi sprzed nosa, wypad³ z torów.
Nastêpnie kontynuowa³am podró¿ autobusem. Linia zastêpcza, tymczasowa, w pewnym momencie ma przystanek jakie¶ -na¶cie metrów od przystanku sta³ego, znajduj±cego siê tu¿ przy skrzy¿owaniu - w sumie logiczne, jako ¿e autobus skrêca w lewo i nie mo¿e tego zrobiæ z prawego pasa. Autobus zatrzymuje siê na ¶wiat³ach i nastêpuje jedna z weselszych rzeczy, jakie widzia³am: z przystanku do autobusu podchodzi facet i zaczyna dobijaæ siê do drzwi na ¶rodku jezdni. Kierowca oczywi¶cie nie otworzy³. A pan najwyra¼niej by³ przekonany, ¿e jak kupi³ miesiêczny, to sobie mo¿e wsiadaæ i wysiadaæ, gdzie mu siê ¿ywnie podoba
Ludzie to maj± kozack± fantazjê...