Odswiezylem sobie pare dni temu 'Lamentations' i kurna nie moge sie oprzec wrazeniu, ze jednak Lopez byl najlepszym bebniarzem Opeth. Jak widze, jak on na tym koncercie gra 'Deliverance', to mam ochote zasponsorowac mu kuracje odchudzajaca i pojsc na kolanach do Sztokholmu, coby Akerfeldta przekonac do jego ponownego przyjecia w szeregi kapeli...
W ogole ten koncert rozwala. Chyba najlepsze - poki co - DVD Opeth.