Co do francuskiego, to lepiej lubić kulturę, której języka się uczysz... A ja Francuzików nie znoszę
O to to! Ja się uczyłam 4 lata francuskiego i kolejne 4 lata niemieckiego, a w głowie zostało mi tylko parę zwrotów (Dodam, że przydatnych zwrotów - np. po niemiecku umiem powiedzieć, że zapomniałam książki i zeszytu
), trochę słówek, parę koniugacji... I jakoś mnie nie ciągnie żeby sobie odświeżać. Za to chętnie nauczyłabym się hiszpańskiego lub włoskiego (ten ostatni dlatego, że ma bardzo podobną do polskiej wymowę, a ja nie lubię sobie deformować anatomii żeby wydobyć z siebie "r" na 15 różnych sposobów
A hiszpańskiego dlatego, że jest łatwy, a ja leniwa jestem
).
ps.
veila, też przeczytałam pochodną