to i ja dorzucê co¶ od siebie...
jakie¶ dwa, czy trzy lata temu podczas wyprawy na Litwê mia³am okazjê nocowaæ w takim jakim¶ ¶miesznym pa³acu. ¿ywego ducha nigdzie nie by³o, oprocz naszej pi±tki i 4 zakonnic po drugiej stronie gigantycznego dziedziñca. po korytarzach pa³acyku chodzi³y go³êbie, a sufity by³ ciemne i w oknach by³y kraty. jako ostatnie posz³y¶my spaæ ja i kumpela. zasnê³y¶my szybko, ale wkrótce potem obudzi³y nas grzmoty i pioruny. sucha burza jednym s³owem. wszêdzie cichuteñko i nagle kto¶ puka do naszych drzwi. d¼wiêk by³ taki jakby ktos ³y¿k± stuka³. no to my pytamy 'kto tam?'. cisza. i znów pukanie i znów pytamy i znów cisza. i tak ze trzy razy jeszcze pukanie siê powtórzy³o. my juz na granicy wytrzyma³o¶ci, ja ju¿ czujê jak mi palce lodowaciej±. ale siê uspokoi³o, wiêc odetchnê³y¶my z ulg±, popuka³ysmy siê w czó³ka i w ramiona Morfeusza. a¿ tu nagle drzwi siê otwieraj± w hukiem. Karola momentalnie wyskoczy³a z wyra i zapali³a ¶wiat³o. za drzwiami pusto oczywiscie, na korytarzu te¿, a nam serca jak m³oty kowalskie wal±. pod drzwi przystawi³y¶my fotel i nasze baga¿e wszystkie. ¿adne pukanie siê nie powtórzy³o, ale i tak nie zasne³am do rana. a rano nas wy¶miali ¿e przeci±gu siê przestraszy³y¶my.
dupa nie przeci±g za przeproszeniem, bo drzwi by³y kute, grube i cholernie ciê¿kie i ¿aden wiatr by ich nie ruszy³. a w tym budynku by³ kiedy¶ szpital dla chorych psychicznie....