Pamiêtam, ¿e z pocz±tkiem roku wydawa³o mi siê, ¿e zapowiedzi ma³o i podsumowanie bêdzie chude. A wysz³o, ¿e przes³ucha³em ponad 50 kr±¿ków, mo¿e nawet dobi³em do 60. Nie wymieniê wszystkich, bo niektóre nie by³y w stanie przyci±gn±æ mojej uwagi i na jednorazowym kontakcie siê czasem skoñczy³o - i tak podsumowanie wyjdzie znów obszerne:
Najpierw dwie p³yty roku:
Leprous - Coal - zaszczytne pierwsze miejsce. P³yta niewiarygodnie dojrza³a, wywa¿ona, a przy tym wyj±tkowo poruszaj±ca, wci±gaj±ca na d³ugo, niebanalna i nie nudz±ca siê. Wspania³e brzmienie, dodaj±ce klimatu teksty, re-we-la-cyj-ne wokale i umiejêtno¶æ hipnotyzowania d³ugimi, cierpliwie budowanymi nastrojami. Móg³bym pisaæ w nieskoñczono¶æ o mnóstwie detali, za które pokocha³em tê p³ytê. Zas³u¿one pierwsze miejsce, tym bardziej, ¿e nie spodziewa³em siê po nich a¿ takiego wyczynu.
Queens of the Stone Age - ...Like Clockwork - miejsce drugie. Za mroczn± otoczkê, za zmiany w stylu, za zró¿nicowanie materia³u i za niezwykle poruszaj±ce I Apppear Missing.
Miejsca trzeciego nie bêdzie. Zamiast niego ca³y rz±d wyró¿nieñ dla p³yt, którym po¶wiêci³em wiêcej czasu i które ³adnie siê odwdziêczy³y (tym razem ju¿ w kolejno¶ci przypadkowej):
Cult of Luna - Vertikal + Vertikal II - mroczne, nastrojowe i wci±gaj±ce, epka to mo¿e tylko dodatek, ale sam album chyba nie mo¿e siê znudziæ.
Amplifier - Echo Street - pocz±tkowo mnie nie przekonywa³, ale ostatecznie jest to piêkny, space-rockowy odlot.
James Blake - Overgrown - jedno z odkryæ roku, kapitalne, czêsto minimalistyczne zabawy elektronik± i g³osem.
Mindless Self Indulgence - How I Learned to Stop Giving a Shit and Love Mindless Self Indulgence - g³upie, kiczowate, ordynarne i wal±ce po uszach - i chyba przez to wszystko niesamowicie chwytliwe, wci±gaj±ce i daj±ce takiego kopa. Trzy miesi±ce to katowa³em, zanim siê wreszcie uwolni³em.
Karnivool - Asymmetry - najwiêksza przemiana roku, od pocz±tkowego zniechêcenia i znudzenia, do niemal zachwytu. Znakomity album, któremu musia³em daæ wiele szans, ¿eby mnie do siebie przekona³.
Maximum the Hormone - Yoshu Fukushu - kolejna energetyczna bomba, z chwytliwymi refrenami, porywaj±cymi riffami i mnóstwem dobrej zabawy.
Arctic Monkeys - AM - niespodzianka, album ciekawy, wci±gaj±cy i stylowy. Otwieraj±cy utwór wci±¿ uwa¿am za najlepszy, ale ³ykam ca³o¶æ.
Agnes Obel - Aventine - Przepiêkne granie, które pokazuje, ¿e nie potrzeba wiele by tworzyæ muzykê natchnion±. Agnes ju¿ drugi raz pokazuje, ¿e dobry gust i zdolno¶ci kompozytorskie potrafi po³±czyæ z zachwycaj±c± wra¿liwo¶ci±.
Ihsahn - Das Seelenbrechen - eksperyment mo¿e nie w 100% udany, ale i tak ciekawy i pokazuj±cy podej¶cie niespotykane w gatunku. Ihsahn nie przestaje poszukiwaæ i chwa³a mu za to.
Inne dobre albumy:
Intronaut - Habitual Levitations (Instilling Words with Tones) - znakomity, ciekawy album, który wci±ga coraz bardziej, im d³u¿ej go s³uchaæ. Idealna równowaga pomiêdzy sludgem a progresj±. No i bas te¿ robi cuda.
The Black Heart Rebellion - Har Nevo - brzmienie tej p³yty za³atwia sprawê - te dzikie i surowe d¼wiêki wci±gaj± i hipnotyzuj±. Czuæ tu jakie¶ pokrewieñstwo ze Swans, nawet je¶li filozofia grania jest na ogó³ inna.
Biffy Clyro - Opposites - Za du¿o tego dla mnie, ale jak ju¿ w³±czê, to wra¿enia mam pozytywne. Kilka utworów polubi³em wyj±tkowo i wracam do nich oddzielnie co jaki¶ czas.
And So I Watch You From Afar - All Hail Bright Futures - bardzo pozytywne i energetyczne granie. Nie zatrzyma³ mnie ten album na tak d³ugo jak poprzedni, ale wci±¿ uwa¿am, ¿e je¶li chodzi o muzykê instrumentaln±, to panowie z ASIWYFA wymiataj±.
IAMX - The Unified Field - Chris ma jaki¶ problem, bo znów albumowi nie zaszkodzi³oby skrócenie o parê przeciêtniaków, które rozwodni³y album, na którym jest przecie¿ kilka znakomitych pomys³ów.
Wardruna - Runaljod - Yggdrasil - nie wci±ga mnie taka muzyka na d³ugo, ale nastroju i oryginalno¶ci nie sposób odmówiæ. Fajnie, ¿e kto¶ zadaje sobie trud tworzenia czego¶ takiego.
Depeche Mode - Delta Machine - Nie zna³em do tej pory nic DM, a album w³±czy³em z czystej ciekawo¶ci i zosta³em bardzo pozytywnie zaskoczony. Próby ³±czenia bluesa z elektronik±? Fajne!
Miles - Faint Hearted - ciekawe brzmienie i duszny nastrój, wracam od czasu do czasu.
The Haxan Cloak - Excavation - Takie jakie¶ drone'y, ca³kiem ciekawe w odbiorze. Nie znam siê na tym, ale podoba³o mi siê.
Hugh Laurie - Didn't It Rain - mo¿na nagrywaæ od nowa klasyki i robiæ to tak, ¿eby by³o bezpretensjonalnie, przekonuj±co i chcia³o siê tego ci±gle wracaæ.
Vampire Weekend - Modern Vampires of the City - p³yta na leniwy poranek. Nic mnie ich wcze¶niej nie zainteresowa³o, ale ten album mnie odprê¿a.
Deafheaven - Sunbather - black-metalowe wrzaski i napieprzanie zderzone z post-rockow± melodyjno¶ci±? Tak, to siê uda³o i s³ucha siê tego zaskakuj±co dobrze.
Sigur Rós - Kveikur - zupe³na zmiana kierunku i wysz³o im to na dobre. Bardzo solidna i ciekawa p³yta.
Ulver - MESSE I.X-VI.X - powiedzia³bym, ¿e muzycznie przegadana. Niby to wci±¿ dobry Ulver, ale jednak w porównaniu z wcze¶niejszymi p³ytami - nie budzi mojej fascynacji jako ca³o¶æ, nawet mimo znakomitych momentów.
Julia Holter - Loud City Song - ciche, spokojne, nastrojowe, przekona³o mnie. Takie nienachalne granie, do którego trzeba siê trochê podobieraæ ¿eby za³apaæ o co chodzi.
Elton John - The Diving Board - Elton mo¿e i g³osowo siê trochê zestarza³, ale piosenki wci±¿ nagrywa ¶wietne i na fortepianie nadal wymiata. A ja zbyt lubiê fortepian, ¿eby tego nie doceniæ.
Subsignal - ParaÃso - chcia³em daæ nawet kategoriê wy¿ej, ale jednak zbyt jest ten album cukierkowy. To s± dobre kompozycje i s³ucha³em p³yty wiele razy, ale jednak materia³ nie jest tak emocjonalnie porywaj±cy jak wcze¶niejsze, a fina³owy utwór mnie zwyczajnie rozczarowa³. Nie mam pretensji o uproszczenie kompozycji, ale liczê, ¿e w przysz³o¶ci bêdzie lepiej.
Burial - Rival Dealer - zmiana stylu wysz³a ciekawie, a nadal s³ychaæ, ¿e to Burial, wiêc wszystko jest w porz±dku. Tajemnicza otoczka i tre¶ci podatne na wiele interpretacji na plus.
Przeciêtniaki:
Atoms for Peace - Amok - jak w³±czê, to leci, brzmi fajnie, ale niczym nie przyci±ga.
How to Destroy Angels - Welcome Oblivion - równie¿ fajne brzmienie, ale nie porywa.
Von Hertzen Brothers - Nine Lives - lepiej ni¿ na poprzedniej p³ycie, jest kilka ¶wietnych utworów, ca³o¶æ s³ucha siê dobrze. ¯aden prze³om i nic wa¿nego, ale mo¿na pos³uchaæ i nawet nie¼le siê bawiæ.
The Dillinger Escape Plan - One of us is the Killer - gdybym nie s³ysza³ poprzednich p³yty, to by³bym zachwycony, a tak - to jest chyba krok wstecz. Dobre, solidne, technicznie szczêka opada, ale mam wra¿enie, ¿e prawie wszystko to ju¿ by³o. Pos³uchaæ warto, bo ma mocne momenty, ale ca³o¶æ trochê rozczarowa³±. Têskni za eksperymentami z elektronik±, szczególnie glitchem.
Alice In Chains - The Devil Put Dinosaurs Here - na pocz±tku mnie rozczarowa³a, potem spojrza³em trochê lepiej. Przyzwoite kompozycje i nadal dobrze siê tego s³ucha, ale to nic nowego. Pewnie wrócê od czasu do czasu.
Tricky - False Idols - jako¶ mnie nie przekona³o, chocia¿ s³ucha siê w miarê przyjemnie.
Black Sabbath - 13 - jak na powrót dziadków to nie¼le, ale nie widzê powodu do zachwytów. Gdyby to nie by³o Black Sabbath, to nikt by tego albumu nie uzna³ za wyj±tkowy.
Haken - The Mountain - S± ze dwa-trzy znakomite momenty na tym albumie. Szkoda, ¿e zatopione w morzu pseudoprogresywnej przeciêtno¶ci. I szkoda, ¿e wokalista eksperymentuje ze skrzekami przez nos zamiast ci±gle ¶piewaæ normalnie, bo potrafi.
Nine Inch Nails - Hesitation Marks - jak w³±czê, to leci, jak zapomnê, to nie boli. Fajne, ale dupy nie urywa.
Laurel Halo - Chance of Rain - obiektywnie rzecz bior±c to niez³e, ale poprzedni by³ du¿o lepszy i brak wokali boli bardzo.
Vulture Industries - The Tower - niez³y, ale najlepszy jest bonusowy utwór i ja nie rozumiem co to za polityka ma byæ.
Rozczarowania / pora¿ki / zjadanie ogona czyjego¶ b±d¼ w³asnego:
My Dying Bride - The Manuscript - ogólnie rzecz bior±c - nuda i nie chce mi siê tej opinii weryfikowaæ ponownie. Odnoszê wra¿enie, ¿e albumy wychodz± im lepiej ni¿ epki.
Riverside - Shrine of New Generation Slaves - ma swoje momenty i parê lat temu pewnie by mnie kupi³. S³ucham tego teraz i mam wra¿enie, ¿e tak, jak ja tego s³ucham bez przekonania, tak i bez przekonania oni to nagrywali. Jako¶ brakuje zaanga¿owania w tej muzyce, takie to wszystko jakie¶ sztuczne, wystêkane na si³ê. Jest parê fajnych fragmentów, ale ca³o¶æ to takie granie byle graæ. Ogólnie wiêc rozczarowanie.
Everything Everything - Arc - jeden singiel by³ nawet fajny, ale ogólnie to nie mogê tego s³uchaæ, jest irytuj±ce, nawet je¶li czasami pojawi siê jaki¶ ciekawy pomys³.
Andy Winter - Incomprehensible - rozczarowanie i to wielkie. Po tym wszystkim co ciekawego Andy zrobi³ w muzyce, wydaje album nudny, brzmi±cy okropnie i niesk³adny. Mo¿e za tym sta³ jaki¶ zamys³, do mnie nie dotar³o.
Steven Wilson - The Raven that Refused to Sing (And Other Stories) - Napisa³ sze¶æ pioseneczek-smêtów, takich jak to on zawsze potrai³, po czym zatrudni³ rzemie¶lników, którzy zajebistymi solówkami rozci±gnêli mu to by powsta³y niezno¶ne d³ugasy. Podobaj± mi siê ze dwa-trzy pomys³y, ale nie podoba mi siê filozofia by powtarzaæ muzykê sprzed paru dekad nie wnosz±c niemal nic od siebie, a ju¿ z pewno¶ci± nic nowego. Dla mnie ten album pokazuje artystê wypalonego i zapatrzonego w przesz³o¶æ, który w ¿aden sposób nie stara siê eksperymentowaæ i szukaæ czego¶ nowego w muzyce. Granie ³adne, ale zbêdne i niesatysfakcjonuj±ce. Du¿e rozczarowanie, nawet nie tyle albumem, co samym Wilsonem.
David Bowie - The Next Day - kolejny dowód na to, ¿e ja po prostu nie znoszê Bowiego jako muzyka, a ju¿ na pewno jako wokalisty.
Phoenix - Bankrupt! - kto¶ siê tym gdzie¶ zachwyca³, dla mnie nuda do kwadratu.
Deep Purple - Now What?! - nuda, bana³ i brak polotu. Szkoda.
The Knife - Shaking the Habitual - nie kupujê tej muzyki i nie kupujê nadêtej filozofii, która za ni± stoi. Okropieñstwo.
Tesseract - Altered State - o ile pamiêtam, to wokal mnie odrzuci³ najskuteczniej, ale muzyka te¿ nie powala³a.
Arcane Roots - Blood & Chemistry - podchodzi³em kilka razy, bo za ka¿dym razem zachêca³ mnie do tego ostatni utwór. S³aba p³yta zakoñczona bardzo dobr± kompozycj± fina³ow±.
Bosnian Rainbows - Bosnian Rainbows - rozczarowanie. Nie spodziewa³em siê drugiej Mars Volty, ale jednak... no dobra, mo¿e trochê siê spodziewa³em, ale to mnie po prostu nudzi.
Rome - Hate Us And See If We Mind - 40 minut burczenia i dwie smêtne krótkie pioseneczki. I don't hate you, I just don't care anymore.
Franz Ferdinand - Right Thoughts, Right Words, Right Action - ¶wietne, przebojowe kompozycje i tylko nie rozumiem, czy w tym zespole wszyscy s± g³usi? Wokalista z pewno¶ci±, a czy reszta te¿ nie s³yszy jak on okropnie fa³szuje? A¿ szkoda tego materia³u.
Dream Theater - Dream Theater - Ju¿ samo intro to jest przegiêcie. A potem jest tylko gorzej. Poprzednia p³yta by³a jeszcze zno¶na, ta ju¿ wywo³uje u mnie niesmak - oni siê robi± coraz bardziej kiczowaci. Przypuszczam, ¿e po kolejn± ju¿ w ogóle nie siêgnê, bo to ju¿ kompletnie nie moja bajka. Chyba, ¿e us³yszê, ¿e nast±pi³y jakie¶ drastyczne zmiany w tym graniu, czego siê nie spodziewam.
Tides from Nebula - Eternal Movement - sprawdzi³em - nadal lubiê debiut. A oni teraz takie nudy nagrywaj±...
Blindead - Absence - katatonia dla ubogich. Fuj.
Ayreon - The Theory of Everything - kicz roku. Jednak podej¶cie do muzyki tego pana zupe³nie mi nie odpowiada.
Arcade Fire - Reflector - i znów nie pojmujê o co tyle ha³asu, nudne i wtórne.
Roger Taylor - Fun on Earth - koszmarek.
Je¶li chodzi o tegoroczne koncerty, to za³apa³em siê tylko na dwa: akustyczne Pain of Salvation i Leprous. Oba znakomite, na obu bawi³em siê ¶wietnie i zapamiêtam na d³ugo.