Mokry sen wszystkich fanow Opeth z okolic 'MAYH' - czyli chyba nas wszystkich
Amerykanski zespol
Temple - z tego, co zdazylem sie dowiedziec, to chyba dwoch kolesi, ktorzy graja na wszystkim i tylko spiewac nie potrafia, bo muza jest instrumentalna.
Wychodzi na to, ze wydali calkiem niedawno debiutancki album, ale tylko w wersji digital na bandcampie.
Pierwszy numer, 'Mountain', jak dla mnie spokojnie moglby znalezc sie na 'MAYH' - nawet brzmieniowo jest podobny. Potem klimaty sa juz rozne - troche doomu, sludge'u i post-metalu, jest tez troche akustyki, a nawet padajacy deszcz w 'On The Steps...', ktory notabene zaczyna sie praktycznie dzwiek w dzwiek jak 'Ghost of Perdition'. Jest tez balladkowa 'Final Years', ktora mi osobiscie momentami kojarzy sie z 'Isolation Years'. Doskonale sie tego slucha i tylko zal, ze w jakiejs fizycznej formie ten album nie wyszedl, bo dobrze komponowalby sie z dyskografia
Opeth.
Odsluch calosci.PS:Uwielbiam takie odkrycia