Chwalmy urzêdników miejskich, budowniczych i ZTM! Metro mia³o nie je¼dziæ do czwartej w poniedzia³ek, czyli dzi¶ (co mnie zdziwi³o, bo w nocy z niedzieli na poniedzia³ek nie by³o przecie¿ nocnych kursów, ale niewa¿ne). Chyba chodzi³o im o 16:00, albo nie wiem, o co, mo¿e o nastêpny poniedzia³ek. Rano wysz³am wcze¶niej, bo musia³am skoczyæ co¶ kupiæ. Kupi³am i pojecha³am, jak zwykle, metrem. By³abym idealnie o czasie, ale raz, ¿e poci±g jecha³ z prêdko¶ci± umieraj±cego ¶limaka, a dwa, ¿e na Politechnice okaza³o siê, ¿e poci±g dalej nie pojedzie, bo najwyra¼niej siê roboty na budowie drugiej linii przeci±gnê³y. A ogólnie nic, ¿adnych informacji, nawet pó³ obdartej karteczki nie wisia³o. Posz³am na tramwaj. Uda³o mi siê wbiæ do pierwszego, jaki podjecha³. Tramwaj mia³ do pokonania 5 przystanków - metrem to 2 stacje, jakie¶ 4 minuty jazdy + 3 minuty na autobus spacerkiem, minuta szybkim krokiem, a z przej¶ciem do tramwaju i przejazdem wysz³o 15. Uroczo. Jak ju¿ dosta³am siê na przystanek i zobaczy³am, ¿e za 3 minuty mam autobus, ogarnê³a mnie rado¶æ - wreszcie! Koniec tej odysei! Rozejrza³am siê, kasztanowce piêknie kwit³y, na rabatce ¶liczne tulipany... czy 105 jedzie? Popatrzy³am na skrzy¿owanie, gdzie spodziewa³am siê ujrzeæ swój autobus, i zobaczy³am, jak auto wje¿d¿a prosto pod tramwaj. Us³ysza³am huk, tramwaj zahamowa³ obróciwszy samochód o 180 stopni. Zderzak tramwajowi odpad³ i tramwaj siê zatrzyma³ blokuj±c skrzy¿owanie, przez które za chwilê mia³ przejechaæ mój autobus. Znaczy jaki¶ tam przejazd by³. Jaki¶ tam, przez co zanim autobus przejecha³, minê³a d³u¿sza chwila.
Na miejsce dotar³am 20 minut spó¼niona. W normalnych warunkach, jak o takiej godzinie wychodzê, to jestem 20 minut przed czasem, z drobnym zakupem od 5 minut przed do idealnie o czasie.