Chodzenie na zakupy przypomina prawdziwą orkę na ugorze. Poszedłem rozejrzeć się za jakimiś nowymi ciuchami, etc. i co? Okazuje się, że spodni się już nie produkuje tak, że obwód paska i długość nogawek można swobodnie łączyć, o nie. Teraz mamy rozmiarówkę - S, M, L, XL, etc. Tak samo jest z kurtkami, koszulami, ze wszystkim! Nie wiem co za debil to wymyślił. Przymierzałem dwie fajne (krojem) kurtki. I co? L-ka miała za krótkie rękawy, a w XL wyglądałem jak w worku po kartoflach. Ze spodniami tak samo. To pierwsze zażalenie. Drugie zażalenie - w niemal wszystkich sklepach dominuje EMO! Manekiny mają czarne zaczesane peruki i ubrane są w ciuchy zawierające 50% fioletowych pasów. Trzecie zażalenie: w sklepach praktycznie nie ma obsługi. Sklep o powierzchni prawie 100mkw miał jedną panią przy kasie, jedną rozwieszającą ciuchy i jednego ochroniarza. Nikogo, kto mógłby doradzić, dobrać kolory, nic. Teraz na zakupy chodzi się chyba z własnym wizażystą. Jedyny plus to Reserved, w którym ciuchy ułożone były mniej-więcej zgodnie z kolorystyką pór roku i gdzie niektóre manekiny nie były EMO. Czwarte zażalenie - jedyny sklep, którego kolekcje naprawdę mi się podobają - Camel Active - ma przebitkę jakieś 400% (np. spodnie za 500zł). Szlag może człowieka trafić. Żeby ubierać się zgodnie ze swoim upodobaniem, trzeba być albo obrzydliwie bogatym (na kupowanie w drogich sklepach), albo obrzydliwie bogatym (żeby stać było na własnego krawca), albo się ma znajomą krawcową. Masakra.
Może ktoś dysponuje znajomą osobą (w okolicach Bielska najlepiej) biegłą w sztuce krawieckiej? Ciekaw jestem ile kosztuje luksus szycia na miarę. Interesują mnie normalne, typowe rzeczy - spodnie, koszula, jakaś kurtka.