Około 11:30 po ćwiczeniach na studiach postanowiłem iść do pubu z kumplem na kawę. On był samochodem, wiec nie miałem zamiaru go namawiać na piwo. No ale spotkałem innego znajomego, którego udało mi się zawrócić z pójścia na zajęcia i poszliśmy do owego pubu na piwo. Wypiłem 4 piwa i czułem się bardzo dobrze. Około 14 postanowiłem wracać do domu, ale przedtem postanowiłem jeszcze zajść do koleżanki do pracy, no i ostatnie co pamiętam to dwa kroki po wyjściu z pubu, potem nic i... jestem na miejscu u koleżanki - jakieś 20 minut drogi autobusem i na piechotę. Pierwszy raz mi się zdarzyło bym po 4 piwach miał film urwany, mimo że nie byłem mocno pijany...
;/