Absurd nr 1 - kurs irlandzkiego, organizowany pod auspicjami Wydzia³u Filozoficznego (sic!), na który chêtnych jest dwadzie¶cia piêæ osób, najprawdopodobniej nie ruszy, poniewa¿... tylko 4 spo¶ród tych 25 osób jest z WF, prawie ca³a reszta (có¿ za niespodzianka, no kto by pomy¶la³...
) z Filologicznego. Wiêc razem z kole¿ank± pi±toroczn±, fighterk± zaprawion± w bojach z machin± administracyjn±, postanowi³y¶my uderzyæ do pani dziekan, by dofinansowa³a te prawie dwadzie¶cia filologów. I tu zaczyna siê absurd nr 2 - czekamy godzinê na ¶wiêty dy¿ur (13.00-14.00), przed gabinetem jeste¶my punkt 13.00 :
"Pani dziekan jeszcze nie przyjmuje". No dobra, niech se kobieta skoñczy tê kawê, trudno. Godzina 13.15:
"Bo tu jeszcze czeka jedna pani do przyjêcia i pani dziekan ci±gle nie zaczê³a przyjmowaæ, proszê czekaæ cierpliwie". Cokolwiek poirytowane (no lito¶ci, ile¿ mo¿na s±czyæ jedn± kawê), siadamy na schodach i czekamy. Godzina 13.40:
"Pani dziekan jest w tej chwili zajêta, proszê chwilê poczekaæ". Siê ju¿ zdrowo gotujemy ze z³o¶ci, ja rozumiem, ¿e kawa pani dziekan na drabinie bytów stoi nieskoñczenie wy¿ej od szarego studenta, ale to ju¿ lekka przesada. Godzina 14.00, precz konwenanse, ³adujemy do gabinetu domagaj±c siê wyja¶nieñ. Sekretarka:
"Pani dziekan przyjmuje teraz umówionych profesorów, niech panie jeszcze troszkê zaczekaj±". Nie, nie mamy k***a ochoty marnowaæ kolejnej godziny na bycie ³askawie olewanymi ciep³ym moczem pani dziekan, kln±c na czym ¶wiat stoi wychodzimy.
Nasuwa siê oczywiste pytanie: po cholerê ca³a ta farsa z dy¿urami 'dla studentów'? Dlaczego od razu nie mogli nam powiedzieæ, ¿e pani dziekan dzi¶ nas nie przyjmie i koniec? Musieli nam urywaæ dwie godziny z ¿ycia? Mo¿e niech od razu napisz±, ¿e z pani± dziekan trzeba siê wcze¶niej umówiæ telefonicznie i przynie¶æ kwiaty w zêbach, u³atwmy sobie ¿ycie. Jasne, wiem, ¿e studenci to mierzwa pod stopami pani prof. dr hab. dziekan, ale chyba nie trzeba a¿ tak ostentacyjnie i chamsko pokazywac nam, ¿e ma nas w nosie
.
Jutro czeka nas przeprawa z paniami prodziekan. Hell yeah, nie mogê siê doczekaæ po prostu...