Naiwna my¶la³am, ¿e biurokracja UJocka to szczyt bajzlu i braku organizacji, ale tutejsza red tape bije na g³owê wszystko i wszystkich. Wiecie, dlaczego na Wyspach nie rosn± lasy? Bo wszystkie przerobili na ulotki, broszury, formularze, za³±czniki, za³±czniki do tych za³±czników oraz potwierdzenia tego i owego. Ilo¶æ procedur, które trzeba przej¶æ i papierów, które trzeba pobraæ, przeczytaæ, wype³niæ i przynie¶æ mo¿e przyprawiæ o zawrót g³owy. Jeste¶my zalewane tonami informacji, z których znakomita wiêkszo¶æ nas jako Erasmusów nie dotyczy, a jednocze¶nie wiadomo¶ci naprawdê potrzebne chodz± poczt± pantoflow±. Z powodu wklepania oryginalnej wersji swojego nazwiska w ichni system rejestracji zablokowa³a siê moja rejestracja i muszê czekaæ DWA DNI, a¿ system zastosuje zmiany, które poda³am w stosownej jednostce, jednej z pierdyliarda zajmuj±cych siê immatrykulacj± studentów. Mo¿e jestem nawiedzona, ale w naszym rodzimym USOSie migracja danych ma miejsce raz na dobê, nie raz na dwie
. Nastêpnie dost±piê zaszczytu cykniêcia mi zdjêcia do legitymacji - kamer± internetow± (sic!). Nie mogê donie¶æ im w³asnego zdjêcia z tutejszych niedrogich i robi±cych niez³e fotki automatów, nie mogê te¿ i¶æ do nich przed odblokowaniem moich danych, bo musz± zobaczyæ papierek z potwierdzeniem rejestracji. Generalnie panuje tu jeden wielki burdel austrowêgierski, a¿ têskniê za paniami sekretarkami w macierzystym instytucie...