Ostatnio ciep³o jest mi tylko w ³ó¿ku - pod ko³dr± i trzema kocami. A tak to prawie przez ca³y dzieñ jest mi zimno. Tak by³o wczoraj, tak by³o dzi¶ - w ci±gu dzisiejszego dnia nie narzeka³em na zimno mo¿e przez godzinê. Wstajê rano - w domu zimno. Wychodzê do szko³y - w wiêkszo¶ci klas zimno. O podwórku czy autobusach nie wspominam, tam jest ci±gle zimno, a autobus z ogrzewaniem pojawia siê tylko w legendach. W muzyku - zimno, a siadanie przy oknie to masochizm, bo okna nieszczelne jak diabli. Zastanawiam siê jak ludzie tam æwicz±, graj±, zdaj± egzaminy w takim zimnie, ale mo¿e w mniejszych salach do æwiczeñ jest cieplej, cholera wie.
Potem wracam do domu, a tam, chocia¿ piec, który siê wczoraj zepsu³, zosta³ ju¿ naprawiony, to i tak zimno, bo w tym czasie dom wyziêbi³ siê do 11 stopni i nagrzaæ go teraz to nie lada wyzwanie. Zaraz chyba zmykam do ³ó¿ka, mo¿e uda mi siê tam rozgrzaæ chocia¿.
Zima to pomy³ka, ja nie jestem przystosowany do takiego zimna. A mrozy takie jak teraz - piêtna¶cie stopni poni¿ej zera - to w ogóle przegiêcie, szlag mnie trafia i ¿yæ siê odechciewa.
A tak ¿eby by³o weselej, to wczoraj odebra³em wyniki badañ i ju¿ przesta³y pokazywaæ nic. Teraz pokazuj± co¶, pozostaje mieæ nadziejê, ¿e nie bêdzie to CO¦. Z pewno¶ci± co¶ siê we mnie nie¼le pochrzani³o. Ale lekarzowi poka¿ê dopiero w przysz³ym tygodniu, bo tak bez sensu ma godziny pracy, ¿e ¿eby trafiæ do swojego, muszê siê zwolniæ z jakich¶ zajêæ. Do bólów brzucha sk³adaj±cych cz³owieka jak scyzoryk zaczynam siê ju¿ powoli przyzwyczajaæ. A ca³± listê zarzutów, jak± ju¿ mam do lekarzy, przychodni, ludzi z urojonymi chorobami, ju¿ sobie darujê.
A móg³bym tak jeszcze d³ugo, bo nieszczê¶cia, wbrew przys³owiu, nie chodz± parami, tylko galopuj± stadami. ¯ycie jest do dupy.