Kilka s³ów na gor±co.
Pierwsze dwa utwory - nie ma siê co rozpisywaæ, bo ju¿ je zna³em, pó¼niej napiszê.
'Wither' - mnie siê podoba, przyjemna, lekka balladka, jakie od
'Octavarium' umieszczaj± na swoich albumach. Pozytywnie, nawet bardzo.
'The Shattered Fortress' - podsumowuj±cy ca³± wielk± suitê, dobry utwór, ale za du¿o w nim odwo³añ do wcze¶niejszych, widzia³em ju¿ zarzuty, ¿e ten utwór to takie "kopiuj-wklej" i trochê w tym racji niestety jest. Inna sprawa, ¿e zakoñczenie ca³ej opowie¶ci naprawdê jest dobre, a te odwo³ania do wcze¶niejszych utworów, tylko wprowadzaj± odpowiedniego klimatu i trochê refleksyjno¶ci - co¶ siê skoñczy³o.
'The Best of Times' - kapitalny utwór, jak na razie podoba³ mi siê najbardziej. Baaardzo refleksyjny, taki jakby podsumowuj±cy - "patrzcie, to ju¿ dziesi±ty album Dream Theater!". Idealny pocz±tek - klawisze, s± smyczki
, pó¼niej gitara, jakby ¿ywcem wyjêta z
'Images and Words' (kocham ten album) - trochê
'Surrounded', trochê
'Another Day'. W ogóle ca³y utwór taki bardzo imagesandwordsowaty, co bardzo mi siê podoba. (a ten d¼wiêk zegara na pocz±tku jakby odwo³aniem do
'Scenes From a Memory'...) Je¶li ju¿ siê odwo³ywaæ przy tym utworze do
'The Spirit Carries On' to wydaje mi siê, ¿e
'The Best of Times' jest weselsze, a nie smutniejsze.
Za chwilê pos³ucham niemal dwudziestominutowego
'The Count of Tuscany' i dopiszê dalsz± czê¶æ wra¿eñ z pierwszego przes³uchania.
Wyslano: 2009-05-18, 20:35:57
'The Count of Tuscany' - pierwsza po³owa zdecydowanie bez rewelacji, po tym zwolnieniu, o którym pisa³ mrówa, które rzeczywi¶cie jest ¿ywcem wyjête z
'Trial of Tears' jest ju¿ duuu¿o du¿o du¿o lepiej i druga po³owa tego utworu jest naprawdê rewelacyjna.
To tyle z wra¿eñ na ¿ywo, na gor±co, jeszcze parê ogólnych uwag, które mi siê nasuwaj±:
John Petrucci jest genialny. Jego solówki na tym albumie s± po prostu nieziemskie, nie ma ich tak wiele, jak na innych albumach (chocia¿ w sumie ju¿ od
'Octavarium' obserwujemy znacz±ce ograniczenie popisów, czy to Petrucciego, czy Rudessa i wychodzi im to na dobre), co jest dobre, ale gdy ju¿ siê pojawiaj± s± po prostu genialne. Solo od ok czwartej minuty
'Wither' i koñcowe solo
'The Best of Times' to co¶ przepiêknego.
Druga sprawa - Petrucci wyrasta mi na najulubieñsz± postaæ w zespole, Mike spada mocno, bo nie podobaj± mi siê jego megalomañskie zapêdy (o czym ju¿ by³a mowa przy ró¿nych dvd). Moim zdaniem za czêsto te¿ jest w³±czany do ¶piewu na nowych p³ytach Dream Theater - nie podoba mi siê pocz±tek
'The Shattered Fortress', gdzie w³a¶nie on daje popis swoich umiejêtno¶ci wokalnych. Trochê go za du¿o.
Trzecia sprawa - LaBrie bardzo w porz±dku, dobry poziom, jest ok.
Aha - i dobrze, ¿e nie ma takiej miazgi, jak
'The Dark Eternal Night' czy
'Constant Motion' z poprzedniego albumu. Jak±¶ d³u¿sz± recenzjê napiszê po kilku/kilkunastu przes³uchaniach.
I co siê dzieje w Roadrunner? Niejaki Opeth odstawia kaszanê
'Watershedem', a Dream Theater przygotowuj± kolejny bardzo dobry album. (bo nie jest mo¿liwe, ¿eby nagle po kilku/kilkunastu przes³uchaniach
'Black Clouds & Silver Linings' przesta³o mi siê podobaæ, bo to mogê ju¿ stwierdziæ - jest to bardzo dobry album)