i juz po... dla mnie REWELACJA!
najpierw Oceansize, chlopaki nie mieli latwo:/ sami sprzedawali w swoim sklepiku, w ogole latwo ich bylo dorwac na korytarzu
... niestety skrzywdzono ich z dzwiekiem, przy wszelkich ciezszych partiach dzwieki zlewaly sie, akustyka zawiodla. Mike produkowal sie z calych sil, moze nawet za bardzo...(rzucal statywem, wyrywal struny na koniec, itp...)- wsrod niektorych wywolalo to oburzenie("WYP*****LAÆ!"
)... zabraklo niestety utworow z Effloresce, zachwycilo piekne Music for a nurse na koniec
Chwile przerwy... i nadszedl czas na Jezozwierze
Na szczescie z dzwiekiem nie bylo wiecej problemow... spod sceny wszystko pieknie bylo slychac.
Oto setlista:
Open Car(spodziewany energiczny poczatek)
Blackest Eyes
Lazarus (uspokojenie, gitarka akustyczna...)
Hatesong(powrot do LBS... geniusz
dla mnie najlepszy punkt koncertu)
Don't Hate Me(piêkny utwor, mogliby grac w nieskonczonosc...Richard sie swietnie spisal
)
Mother and Child Divided(wow na scenie zapanowala moc... slychac wplywy Meshuggah i Tool)
Buying New Soul(piekna niespodzianka
jeden z moich ulubionych numerow
)
So Called Friend(killer
)
Arriving Somewhere But Not Here (idealnie dobrane animacje do dzwieku...znacznie lepsze na zywo
)
.3(arcydzielko z In Absentii... doskonalosc Porkow)
The Start Of Something Beautiful (animacje chyba robbil koles od teledyskow Toola
)
Halo (jeden z najlepszych momentow koncertu... glos Wilsona i napisy "God gives meaning, god gives pain" na ekranie
)
na bis:
Radioactive Toy (klasyk.... wszyscy na to czekali... slowa refrenu wyspiewane zgodnym chorem, cos niesamowitego
)
Trains (idealne akustyczne wykonanie tej pieknej ballady, nie moglo byc lepszego zakonczenia wieczoru...)
Swietny koncert....
jest co wspominac