Co do uwag Jacka na temat Grudziñskiego to pamiêtam, ¿e po pierwszych przes³uchaniach 'Out of Myself' te¿ mi co¶ nie pasowa³o w jego solówkach..
To nie jest tak, ¿e wszystkie partie gitarowe mi nie podchodz±. Nie, nie. Tylko niektórych ¶cierpieæ nie mogê, bo odbieram je jako niedopracowane i nieprzemy¶lane. Przy okazji wychodz± tu jeszcze niedostatki warsztatowe.
Vertigo, by wyja¶niæ o co mi dok³adnie chodzi pos³u¿ê siê przyk³adem, mo¿e trochê zbyt mocnym, ale po kolei... Niegdy¶ za szczeniêcych czasów uwielbia³em spêdzaæ wakacje u babki na wsi. Ca³kowity spokój, obcowanie z natur±, a na weekend wypad na jak±¶ wiejska zabawê. Tamte zabawy mia³y tak± specyficzn± aur± dla mieszczucha, pobawi³o siê... ale nie o tym chcia³em. Pamiêtam, ¿e zespo³y przygrywaj±ce do tañca z regu³y mia³y ¿enuj±co niski poziom (przy odpowiedniej dawce alkoholowego znieczulenia ju¿ to tak nie przeszkadza³o) i co¶ tam pitoli³y, niby wielkie szlagiery, ale czêsto trudno by³o rozpoznaæ pierwowzór. Którego¶ tam razu zespó³ zaserwowa³
When a Blind Man Cries Deep Purple i ³epek na gitarze umiej±cy mo¿e ze cztery akordy na krzy¿ zacz±³ graæ solówkê. Ale có¿ to by³o za solo... przez minutê grane na okr±g³o cztery d¼wiêki. A jak siê przy tym wczuwa³, jak prze¿ywa³... boki zrywaæ.
No mo¿e przy³adowa³em trochê ze zbyt grubej rury, ale teraz jak s³yszê np. partiê gitary we wstêpie
The Curtain Falls Riverside (tak mniej wiêcej od 0:25), to automatycznie kojarzy mi siê z tamtym zdarzeniem z wiejskiej zabawy, takie niby deja vu. Inny przyk³ad, teraz bardziej na poziomie, by to zobrazowaæ. Fantastyczn± partiê solow± imho zagra³ Ritchie Blackmore w
Maybe Next Time ("Difficult to Cure" Rainbow). Przepiêkna melodia prowadzona z wirtuozersk± precyzj±, ale nie tak± w stylu niektórych wymiataczy (masê drobnych nut zgranych w wy¶cigowym tempie), tylko tak± zmys³ow±, w której elementy artykulacji jedynie podkre¶laj± i uwydatniaj± dramaturgiê kompozycji – mo¿na trochê porównaæ do preludiów Chopina, gdzie ca³a bieg³o¶æ warsztatowa podporz±dkowana jest emocjom zaklêtym w d¼wiêkach i przejrzysto¶ci kompozycji. Do tej interesuj±cej partii gitarowej Blackmore’a odrobinê jest podobna (mo¿e nawet inspirowana i stylizowana) partia solowa Andrzeja Nowaka w
51 TSA. I od pierwszych d¼wiêków s³ychaæ jaka przepa¶æ dzieli obie solówki. Blackmore jawi siê tu jako geniusz i wirtuoz, Nowak jedynie jako rzetelny wyrobnik. I w³a¶nie w Riverside, przy ca³ym bogactwie d¼wiêkowym klawiszy, gitary czasem zaje¿d¿aj± imho trochê amatorszczyzn±. Wracaj±c do samego singla, my¶lê, ¿e jest stosunkowo przeciêtny. Na uwagê zas³uguje jedynie kompozycja tytu³owa, ale tak naprawdê niewiele siê w niej dzieje. Mam nadziejê, ¿e na "Rapid Eye Movement" bêdzie tylko takim rodzynkiem w cie¶cie, bo w przeciwnym razie, gdyby taki mia³ byæ ca³y album, to nie wiem czy by³bym w stanie go strawiæ.