Zjadlam kolacje i mam sile narzekac ;P Litania wyglada tak:
PKP to dupa! Pociag spoznil mi sie p.......ne 50 minut!
i zadnego "przepraszam", nic
(ale jakis smieszny gosc sie trafil w przedziale, wiec do Kielc bylo nawet zabawnie)
Wycieczka po zakupy okazala sie porazka: kolejki takie, jakby jutro mial byc koniec swiata, a nie dzien wolny
(swieta to kataklizmy, naprawde)
Bieda po prostu... trzeba bylo olac wszystko i jechac na Mazury, i tak mam wrazenie, ze nic pozytecznego nie zrobie