W³a¶nie ten film to do mnie ¶rednio przemówi³. Najpierw jest wstêp w postaci d³ugiej gadaniny Mike'a. Potem ju¿ jest relacja ze studia, trochê poprzeplatana wypowiedziami muzyków (Per siê w tej formie nie pojawia). W ogóle Pera jest tam ma³o, prze parê minut filmu jest pokazywany jak majstruje przy sprzêcie i nagrywa, a poza tym to go tam w ogóle nie ma. Sporo jest Ericowego bêbnienia, chyba najwiêcej. S± te¿ pokazani albumowi go¶cie. No i chocia¿ Mikael mówi na pocz±tku, ¿e etap miksowania albumu z Wilsonem i rejestrowania wokali tak¿e bêdzie nagrywany - to tego etapu równie¿ nie ma w filmie. Nie pojawia siê wiêc ¶piewaj±cy Mikael, nie ma te¿ ani przez chwilê Wilsona.
W ogóle jakie¶ to takie wszystko sztywniackie strasznie. Mikael ca³y czas mówi±c co¶ o p³ycie i zespole mówi w pierwszej osobie liczby mnogiej, choæ widaæ, ¿e ca³a reszta poza nim to tam w ogóle nie ma nic do powiedzenia. Mendez opowiadaj±c o tym, ¿e na pierwsze pomys³y Majka (te, które on pó¼niej skasowa³) zareagowa³ stwierdzeniem, ¿e "je¶li tak bêdzie wygl±daæ nowy album, to bêdê rozczarowany" zastrzega szybko, ¿e by³ pijany, zupe³nie jakby te s³owa kwalifikowa³y siê do obrazy majestatu. Ogólnie mogliby ju¿ przestaæ udawaæ jakim to s± cudownym zespo³em, bo przecie¿ widaæ, ¿e ca³a reszta niewiele tam od siebie wnosi, Mikael rz±dzi niepodzielnie, otaczaj±c siê lud¼mi, którymi ³atwo manipulowaæ. Wystraszony Mendez, j±kaj±cy siê Axe, jaki¶ taki nie¶mia³y Frycek-niedorajda... dobrzy instrumentali¶ci, z osobowo¶ci± w zaniku. Widaæ Perem nie da³o siê tak rz±dziæ, pewnie dlatego odszed³ z zespo³u.