Ktoś w tej dyskusji napisał że Heritage to takie Watershed II. Bardzo lubię W. i słuchając pierwszy raz H. nie byłem mocno zdziwiony kształtem płyty, mówiłem "ech to W. można się było tego spodziewać", ale... Przemierzając Polskę w szerz i wzdłuż miałem mnóstwo czasu na słuchanie obu płyt; gdzieś pomiędzy Warszawą i Krakowem doszedłem do wniosku, że to całmkowicie różne płyty... W. nawiązuje do całego stylu Opetha, są momenty spokojne, ale są rozbudowane kompozycje jak choćby Heir Apparent gdzie genialnie przeplata się burza klimatów, gdzie całkowicie przyczynowo-skutkowo wszystkie części wynikają z siebie nawzajem... taka kompozycja w której widać geniusz kompozytorki i aranżacyjny... widać doświadczenie oraz pewność zamiarów. Na H. brak takich momentów - kompozycje mają odmienną budowę, czasem zbyt chaotyczną.. widać chyba że jednak Mikael nie czuje się jeszcze w tym jak ryba w wodzie... Jeżli to początek nowego jak sam przyznaje to efekt takiego nowego zamysłu artystycznego dopiero usłyszymy... Brakuje mi na tej płycie takich właśnie kompozycji... tak wspomniany HA czy Hex Omega czy Hessian Peel. Porcelain Heart jedynie daje połączenie z Heritege... choć i w tym kawałku mocy jest duzo więcej... i chyba nie tylko sprawa jest w tym czy growl jest czy go nie ma... pytanie jest inne jest tu jeszcze metalowy zadzior czy raczej już progrockowy flow...