Mourner's Corner

Dzia³ ogólnomuzyczny => Koncerty => Topic started by: In_Prog_We_Trust on 2011-10-29, 21:32:14

Title: The Australian Pink Floyd Show
Post by: In_Prog_We_Trust on 2011-10-29, 21:32:14
Quote
Tym razem zespó³ przybêdzie do naszego kraju na 4 koncerty w ramach nowej trasy, podczas której formacja wyst±pi z nowym, przekrojowym programem koncertowym EXPOSED IN THE LIGHT! The Australian Pink Floyd Show to koncertowa sensacja, ju¿ ponad 3 mln widzów na ca³ym ¶wiecie mia³o okazjê zapoznaæ siê z magi± Pink Floyd w wykonaniu tego zespo³u. Najnowsza trasa nawi±zuje do tekstu klasycznego utworu Floydów – „Shine On Your Crazy Diamond” i chocia¿ TAPFS na razie utrzymuje w tajemnicy wszystkie niespodzianki, jakie przygotowa³ dla fanów, jedno jest pewne, czeka nas koncertowe prze¿ycie roku a sam zespó³ obiecuje, ¿e przekroczy granice swoich koncertowych mo¿liwo¶ci i wyniesie to do¶wiadczenie na zupe³nie nowy poziom! Bêdzie to najwiêksze i najbardziej spektakularne show wszechczasów!

Sam Colin Wilson tak mówi o nadchodz±cej trasie: ”Dla nas zawsze muzyka by³a na pierwszym miejscu. Na naszych nowych koncertach planujemy dok³adnie przyjrzeæ siê twórczo¶ci Pink Floyd i tchn±æ ¿ycie w materia³, którego inaczej nikt by nie us³ysza³, dbaj±c przy tym o to, by publiczno¶æ czu³a siê absolutnie oszo³omiona naszym wystêpem. Przed nami wiele  prób, du¿o pracy i szczegó³owego planowania, zanim wystartujemy z Exposed In The Light, ale szczegó³y ci±gle trzymamy w sekrecie. Je¶li podoba³y wam siê poprzednie koncerty, to zapewniamy, ¿e te nowe na pewno was nie zawiod±. Jeste¶my tym naprawdê podekscytowani.”

Tyle z oficjalnego opisu.  Co o tym s±dzicie? Byli¶cie ju¿ kiedy¶ na Australijczykach? My¶lê, i¿ bêdzie to na pewno niezapomniane wydarzenie... Wiêksze ni¿ Roger Waters - THE WALL LIVE??
Title: Odp: The Australian Pink Floyd Show
Post by: :Wreath: on 2011-10-29, 21:51:18
ja ju¿ mam bilety - skoro nie zobaczê nigdy prawdziwych Pink Floyd to chcê zobaczyæ next best thing :P
Title: Odp: The Australian Pink Floyd Show
Post by: wooy on 2011-10-29, 23:47:23
wychodzi³em z tego samego za³o¿enia co autor poprzedniego komentarza. przed koncertem my¶la³em sobie: "to bêdzie albo najwiêksze artystycznie wydarzenie mojego ¿ycia, albo najwiêksze rozczarowanie". bardzo dobrze ¿e by³em na ich koncercie- choæ chwila u³udy, ¿e to orygina³. tylko widownia jakby "nie czai³a klimatu".
dla mnie zdecydowanie w zestawieniu The Wall live, David Gilmour w gdañsku i australian i tak wygrywa The wall- choæby za to ¿e uwspó³cze¶niono materia³- choæ "tylko" choreografi±. "tylko" bo jak dla mnie wyrzuciæ animacje z "good bye blu sky" i zast±piæ inn± to baaaaaaardzo odwa¿ny krok.

wracaj±c do tematu, jak najbardziej warto...
Title: Odp: The Australian Pink Floyd Show
Post by: mrówa on 2011-10-30, 00:23:35
Kopsnê siê chyba do wawy zatem.
Title: Odp: The Australian Pink Floyd Show
Post by: witchking on 2011-10-30, 17:01:08
OOO by³em w lublinie w styczniu na nich. Prze¿ycie rzeczywi¶cie mocne a frekwencja by³a marna. Mo¿e i teraz siê wybiorê.
Title: Odp: The Australian Pink Floyd Show
Post by: :Wreath: on 2011-10-30, 23:14:14
tylko widownia jakby "nie czai³a klimatu".

to ten typ ludzi, którzy chodz± na to na co wypada chodziæ. gwarantujê, ¿e bêdzie niema³o takich co nawet nie bêd± wiedzieli, ¿e to nie jest prawdziwy Pink Floyd
Title: Odp: The Australian Pink Floyd Show
Post by: Macbeth on 2011-10-31, 12:37:19
The band is just fantastic that is really what I think,
Oh by the way, which one's Pink?
Title: Odp: The Australian Pink Floyd Show
Post by: :Wreath: on 2011-10-31, 15:13:44
The band is just fantastic that is really what I think,
Oh by the way, which one's Pink?

:D exactly
Title: Odp: The Australian Pink Floyd Show
Post by: Funnykris on 2012-05-28, 14:23:06
A nie czujecie takiego dziwnego uczucia ¿e to jednak... nie jest tak naprawdê Pink Floyd  :shock: Ja rok temu mog³em siê wybraæ na koncert D¿emu... I có¿. Pomy¶la³em sobie... D¿em bez Ry¶ka dla mnie mo¿e nie istnieæ :/ I nie pojecha³em :/
Title: Odp: The Australian Pink Floyd Show
Post by: :Wreath: on 2012-05-28, 15:29:20
dla Ciebie pozostaje wiêc czekanie na ponowne zej¶cie siê oryginalnego sk³adu

...oh, wait...
Title: Odp: The Australian Pink Floyd Show
Post by: Callahan on 2012-05-28, 15:32:42
Szkoda by mi by³o kasy na samo widowisko i nic poza tym (jako cover-bandu kompletnie tego nie ³ykam). Ale jakby siê trafi³o i¶æ za friko, to bym poszed³ i siê pogapi³. Je¶li chodzi o floydów, to ¿a³ujê tylko koncertu Gilmoura w stoczni, The Wall zaliczy³em, mogê umrzeæ szczê¶liwy.
Title: Odp: The Australian Pink Floyd Show
Post by: :Wreath: on 2012-05-28, 16:04:22
powiem szczerze, ¿e za tak± kasê jak oni chc± to naprawdê jest pó³ darmo. Mo¿na ró¿nie do tego podchodziæ i rozumiem kontrowersje, ale to nie jest byle jaki cover band tylko ludzie, którzy ewidentnie wk³adaj± pasjê w to co robi±. U¿yjê analogii ze ¶wiata gitarowego: swego czasu podróbki gitar Fendera i Gibsona robione przez japoñsk± firmê Tokai sta³y siê tak znakomite, ¿e oceniano ich jako¶æ jako wy¿sz± ni¿ ówcze¶nie produkowanych orygina³ów. Wed³ug mnie tu mamy tu do czynienia z podobnym gatunkiem pasji. A ¿e zawsze s± tacy co powiedz±: "fender to fender" - ot, ¿ycie ;)
Title: Odp: The Australian Pink Floyd Show
Post by: Callahan on 2012-05-28, 16:13:00
Nawet je¶li muzyk w takim show jest jak aktor na scenie, to jednak muzyk graj±cy swoj± muzykê odgrywa swoje emocje i jest dla mnie wiarygodniejszy. Na TAPFS idzie siê by poogl±daæ kuk³y, ¶wiat³a, wizualizacje, dziwki, wódkê, lasery i cuda na kiju i przy okazji pos³uchaæ jak jacy¶ ludzie, którzy nawet za bardzo nie wiem jak wygl±daj± i siê nazywaj±, graj± nie swoje piosenki. Choæby nie wiem jak to prze¿ywali, nie odbieram warto¶ci ich przedstawieniu, uwa¿am jednak za pe³noprawne stwierdzenie, ¿e s± to inne emocje i inny sposób ich prezentacji od orygina³u, co mo¿e zmieniaæ mój do nich stosunek. Nie widzia³em, wiêc trudno mi powiedzieæ, mo¿e ich interpretacje równie¿ s± poruszaj±ce - nie jeden zespó³ coveruj±c kogo¶, potrafi zrobiæ to ¶wietnie (choæ akurat rzadko cover ceniê równo z orygina³em b±d¼ bardziej - zwykle je¶li ju¿, to wtedy, gdy kto¶ go pokazuje zupe³nie w swoim stylu; TAPFS nie maj± swojego stylu w ogóle). Nie czujê potrzeby by ich ogl±daæ i nie mam poczucia, ¿e tracê co¶ szczególnego. Byæ mo¿e jest tak jak mówisz - gdyby Pink Floyd zagra³o teraz, a ja bym to opu¶ci³ - ¿a³owa³bym, bo to Pink Floyd, nawet je¶li Waters nie by³by z siebie w stanie ju¿ wydusiæ nawet jêków, a Gilmour zapomina³ tekstu i myli³ siê w solówkach. Pink Floyd by³o jedno, a takich projektów jak TAPFS mo¿e byæ równie dobrze na pêczki - je¶li zrobi± fajne efekty, nikt nie zauwa¿y ró¿nicy.
Title: Odp: The Australian Pink Floyd Show
Post by: :Wreath: on 2012-05-28, 16:26:39
To ju¿ schodzi na dyskusjê filozoficzn±, ale tak naprawdê w muzyce nie liczy siê to co czuje artysta tylko w rzeczywisto¶ci jak Ty siê czujesz s³uchaj±c jego muzyki. To o czym piszesz - wiedza odno¶nie emocji artysty - to te¿ co¶ co rozgrywa siê tylko i wy³±cznie w Twojej g³owie i nie ma specjalnego prze³o¿enia na rzeczywisto¶æ. Tak naprawdê nawet jakby Ci przysz³o stan±æ przed oryginalnym kwartetem, nie mia³by¶ zielonego pojêcia co oni czuj± - równie dobrze Gilmour mo¿e ¶piewaæ Comfortably Numb i my¶leæ o jedzeniu steków. Natomiast chodzi o to o czym Ty pomy¶lisz s³ysz±c ten kawa³ek, a wyobra¿enia o emocjach Gilmoura s± tylko "wspomagaczem". Gdybym da³ Ci pos³uchaæ ich utworów w formie audio, nie mówi±c czy to APF czy orygina³ a Ty nie by³by¶ w stanie odró¿niæ ich i tak czu³by¶ to samo, niezale¿nie od wykonawcy. Inny przyk³ad: Mike A. wspomnia³ kiedy¶ w wywiadzie, ¿e najsmutniejsze kawa³ki tworzy kiedy jest weso³y a kiedy jest smutny, nie tworzy w ogóle. Czy przeszkadza to komu¶ odczuæ smutek s³uchaj±c jego utworów?

To wszystko - jak zwykle - kwestia gustu, ale ja by³em na ich koncercie i powiem Ci szczerze, ¿e ciar jakie czu³em s³ysz±c np. genialnie wykonane "Great gig in the sky" to nie mia³em na ¿adnym koncercie granym przez oryginalnych wykonawców od dobrych kilku lat.. I to jest w³a¶nie to co powinno siê z koncertów wynosiæ, ale to moje zdanie - tak czy siak, ja ich sprawdzi³em i polecam. Je¶li komu¶ odczucia psuje rodowód wykonawców to poniek±d rozumiem bo wtedy po prostu nie mo¿e odczuæ tych przys³owiowych ciarek..
Title: Odp: The Australian Pink Floyd Show
Post by: Kas on 2012-05-28, 17:03:55
[OFFTOP]
Ja rok temu mog³em siê wybraæ na koncert D¿emu... I có¿. Pomy¶la³em sobie... D¿em bez Ry¶ka dla mnie mo¿e nie istnieæ :/
Ale istnieje, za to Rysiek bez D¿emu ju¿ niebardzo...
[/OFFTOP]
Title: Odp: The Australian Pink Floyd Show
Post by: Callahan on 2012-05-29, 18:56:13
Napisa³em ¶licznego posta, ale zerwane po³±czenie z internetem mi go wciê³o po wys³aniu, wiêc ju¿ nie odtworzê tego, co chcia³em powiedzieæ kilka godzin temu. :/

To ju¿ schodzi na dyskusjê filozoficzn±, ale tak naprawdê w muzyce nie liczy siê to co czuje artysta tylko w rzeczywisto¶ci jak Ty siê czujesz s³uchaj±c jego muzyki. To o czym piszesz - wiedza odno¶nie emocji artysty - to te¿ co¶ co rozgrywa siê tylko i wy³±cznie w Twojej g³owie i nie ma specjalnego prze³o¿enia na rzeczywisto¶æ. Tak naprawdê nawet jakby Ci przysz³o stan±æ przed oryginalnym kwartetem, nie mia³by¶ zielonego pojêcia co oni czuj± - równie dobrze Gilmour mo¿e ¶piewaæ Comfortably Numb i my¶leæ o jedzeniu steków. Natomiast chodzi o to o czym Ty pomy¶lisz s³ysz±c ten kawa³ek, a wyobra¿enia o emocjach Gilmoura s± tylko "wspomagaczem".
Oczywi¶cie, ¿e to jest kwestia mnie, a nie wykonawcy. Za³ó¿my jednak tak± sytuacjê. Jest sobie zespó³ X, bardzo popularny i lubiany. Koncertuje po ca³ym ¶wiecie, tylko do Polski wysy³a swoich sobowtórów. Jest to fakt oficjalnie znany, ¿e zamiast X zagra zespó³ ich zastêpuj±cy - show robi± taki sam, ale to jednak inni ludzie, nawet je¶li brzmi± podobnie. My¶lê, ¿e wielu ludzi posz³oby faktycznie na taki koncert, nie zmienia to jednak faktu, ¿e choæby fani zadowoleni byli z zespo³u zastêpczego, powtarzaliby z pewno¶ci± "oryginalny X - to dopiero musia³by byæ koncert!". Tu chodzi mimo wszystko o emocjonalne powi±zanie z twórc±, którego muzykê lubisz, którego samego szanujesz. Z wykonawc±, który w swoim w³asnym stylu gra i ¶piewa. Kiedy z zespo³u, którego s³uchasz, odchodzi jaki¶ muzyk, uzasadnione s± obawy i smutek, ¿e ju¿ siê tego konkretnego sk³adu nie zobaczy na oczy. Muzyk, który go zast±pi, mo¿e zrobiæ dwie rzeczy - staraæ siê odgrywaæ partie, które nale¿a³y do poprzednika tak wiernie wzglêdem orygina³u, jak tylko potrafi - co, jak wiadomo, nigdy nie jest mo¿liwe w zupe³no¶ci - albo zagraæ wszystko zupe³nie w swoim stylu, przez co muzyka mo¿e zyskaæ, ale na pewno co¶ ze swojego wcze¶niejszego charakteru utraci bezpowrotnie. Ale to s± kwestie stylu i techniki. Jasne, ¿e kiedy zespó³ jedzie w trasê i gra kilkadziesi±t wieczorów pod rz±d te same piosenki, to nie zawsze bêdzie za tym sta³a w ogóle jakakolwiek emocjonalno¶æ zwi±zana z muzyk±. Tym trudniej jest to stwierdziæ je¶li audiencja sk³ada siê z kilku tysiêcy osób, a kontakt z publik±, je¶li jest, to bardzo umowny. Utrzymujê jednak, ¿e to z artyst±, który pod muzyk± siê podpisuje i za ni± odpowiada, jestem zwi±zany emocjonalnie, a nie z na¶laduj±cym go rzemie¶lnikiem, który stara siê jak najlepiej udawaæ orygina³. Byæ mo¿e mu siê to udaje, byæ mo¿e rzeczywi¶cie mo¿na pój¶æ na ten koncert i prze¿yæ co¶ intensywnego - wszystko to faktycznie siedzi w g³owie odbiorcy i zale¿y od jego nastawienia. My¶lê, ¿e w przypadku TAPFS nie potrafi³bym pozbyæ siê wra¿enia, ¿e mam do czynienia z dzia³aniem zupe³nie odtwórczym, wrzuconym w pe³n± przepychu oprawê, za któr± nie stoi ¿adna nowa tre¶æ (jak to by³o w przypadku koncertów Watersa z The Wall), a w dodatku nie ma ona oparcia w osobach, które s± twórczym ¼ród³em ca³ego zamieszania.