Nawet je¶li muzyk w takim show jest jak aktor na scenie, to jednak muzyk graj±cy swoj± muzykê odgrywa swoje emocje i jest dla mnie wiarygodniejszy. Na TAPFS idzie siê by poogl±daæ kuk³y, ¶wiat³a, wizualizacje, dziwki, wódkê, lasery i cuda na kiju i przy okazji pos³uchaæ jak jacy¶ ludzie, którzy nawet za bardzo nie wiem jak wygl±daj± i siê nazywaj±, graj± nie swoje piosenki. Choæby nie wiem jak to prze¿ywali, nie odbieram warto¶ci ich przedstawieniu, uwa¿am jednak za pe³noprawne stwierdzenie, ¿e s± to inne emocje i inny sposób ich prezentacji od orygina³u, co mo¿e zmieniaæ mój do nich stosunek. Nie widzia³em, wiêc trudno mi powiedzieæ, mo¿e ich interpretacje równie¿ s± poruszaj±ce - nie jeden zespó³ coveruj±c kogo¶, potrafi zrobiæ to ¶wietnie (choæ akurat rzadko cover ceniê równo z orygina³em b±d¼ bardziej - zwykle je¶li ju¿, to wtedy, gdy kto¶ go pokazuje zupe³nie w swoim stylu; TAPFS nie maj± swojego stylu w ogóle). Nie czujê potrzeby by ich ogl±daæ i nie mam poczucia, ¿e tracê co¶ szczególnego. Byæ mo¿e jest tak jak mówisz - gdyby Pink Floyd zagra³o teraz, a ja bym to opu¶ci³ - ¿a³owa³bym, bo to Pink Floyd, nawet je¶li Waters nie by³by z siebie w stanie ju¿ wydusiæ nawet jêków, a Gilmour zapomina³ tekstu i myli³ siê w solówkach. Pink Floyd by³o jedno, a takich projektów jak TAPFS mo¿e byæ równie dobrze na pêczki - je¶li zrobi± fajne efekty, nikt nie zauwa¿y ró¿nicy.