Mnie zawsze intrygowały postacie na obu wersjach okładki Blackwater Park. Czy to są ludzie, duchy czy może cienie Ku-Klux Klanu.
Oryginał, czyli noc, las, jezioro i dziwne postacie.
Legacy edition, czyli noc, las, jezioro i dziwne postacie tylko trochę inaczej.
W sumie obie wersje mi się podobają.
Co do Still Life:
Niedawno w zasadzie zauważyłem, że u stóp Melindy znajdują się uschnięte róże. Po za tym nie wiem czy jest to po prostu taka dziwna kompozycja, czy odbicie krzyża w wodzie (jeziorze?) nie jest krzyżem, a kształtem przypomina sylwetkę człowieka (Melindę, czy może głÃ³wnego bohatera?).
Na okładce wersji zremasterowanej widać to bardziej wyraźnie:
Z obu wersji wybieram oryginał, remaster jak dla mnie za bardzo nasycony barwą czerwieni i w ogóle jakiś taki bez wyrazu.