Forum korzysta z tzw. ciasteczek do utrzymywania stanu zalogowania.
0 Members i 8 Go¶ci przegl±da ten w±tek.
Gwiazdy bez grosza Chcesz zostaæ gwiazd± rocka? Zapomnij o kokosach. W porównaniu z kolegami sprzed paru dekad dzisiejsi liderzy sceny niezale¿nej s± biedni jak myszy ko¶cielnePrywatne odrzutowce, limuzyny, demolki hotelowych apartamentów, za które bez mrugniêcia okiem p³aci mened¿er, wszelkie dostêpne u¿ywki - sztampowy obraz rockandrollowego stylu ¿ycia ukszta³towa³y trasy koncertowe gigantów w rodzaju Led Zeppelin czy The Rolling Stones. Te wyobra¿enia sprzed czterech dekad - ze z³otych czasów rockowego show-biznesu - d³ugo pozostawa³y aktualne. Wystarczy³ sukces jednego albumu, aby w latach 90. w podobnej dekadencji pogr±¿y³ siê zespó³ Guns N'Roses. By³o za co siê bawiæ - ¶wietna sprzeda¿ zapewnia³a sta³y dop³yw gotówki.Jednak ekscesy czy kosztowne fanaberie bywa³y udzia³em tak¿e artystów sceny alternatywnej. Sukces niezale¿nych wytwórni, takich jak: Factory, Rough Trade czy 4AD, zasadza³ siê czêsto na popularno¶ci jednego zespo³u, p³yty, a nawet singla, które potrafi³y ustawiæ finanse firmy na d³ugie lata. Gdy panowie z zespo³u The Smiths - najwiêkszej gwiazdy w historii wytwórni Rough Trade i jednego z najwa¿niejszych zespo³ów w historii brytyjskiego rocka niezale¿nego - pok³ócili siê o podzia³ zysków, konflikt dotyczy³ sum z sze¶cioma zerami. Frontman grupy Morrissey do dzi¶ nie mo¿e zapomnieæ perkusi¶cie Mike'owi Joyce'owi, ¿e w wyniku s±dowej batalii muzykowi - którego ca³y wk³ad, zdaniem Morrisseya, ogranicza³ siê do rytmicznego walenia w bêbny - musia³ zap³aciæ ponad pó³tora miliona funtów.Pod koniec lat 80. wytwórnia 4AD o ma³o nie upad³a pod ciê¿arem sukcesu, jaki odniós³ nagrany dla niej przez efemeryczny sk³ad M.A.R.R.S. singel "Pump Up The Volume". Posz³o znów o podzia³ zysków. Na pocz±tku nastêpnej dekady operuj±cy estetyk± szoku i skandalu taneczny duet KLF w ramach happeningu wyp³aci³ z banku milion funtów, które podobno spali³ na po³o¿onej u brzegów Brytanii bezludnej wysepce. Niewa¿ne, czy do spalenia dosz³o rzeczywi¶cie, czy te¿ by³a to tylko mistyfikacja - bardziej znacz±ce, ¿e grupa funkcjonuj±ca na rynku niezale¿nym, na dodatek uwik³ana w liczne procesy o samplowanie cudzych nagrañ, mia³a w banku okr±g³y milion. Zreszt± spektakularnie prowokacyjna rozrzutno¶æ nie by³a obca równie¿ kapelom nagrywaj±cym w latach 90. Gdy brytyjski zespó³ Mansun krêci³ wideoklip do singla "Taxloss", cz³onkowie formacji rozrzucili na londyñskim dworcu kilkadziesi±t tysiêcy funtów.¦wietna p³yta, dobra prasaDzi¶ to ju¿ raczej nie do pomy¶lenia. We¼my przyk³ad grupy Grizzly Bear, o której niedawno obszernie napisa³ "New York Magazine". To jeden z najbardziej cenionych i zarazem najpopularniejszych zespo³ów obecnej sceny niezale¿nej. Dzia³a od dekady, nagra³ cztery albumy. Najnowszy w wiêkszo¶ci podsumowañ 2012 r. kandydowa³ do tytu³u p³yty roku. Nosi tytu³ "Shields" i jest fantastycznym zbiorem klimatycznych piosenek zabarwionych psychodelicznym i artrockowym klimatem lat 60. P³yta zadebiutowa³a na 7. miejscu na presti¿owej li¶cie "Billboardu", w pierwszym tygodniu rozesz³a siê w Stanach w 40 tys. egzemplarzy. Zespó³ zapraszano do najpopularniejszych programów telewizyjnych. Trasa obejmowa³a kilkadziesi±t wystêpów na ca³ym ¶wiecie w salach mieszcz±cych po kilka tysiêcy widzów. W ciemno mo¿na te¿ zak³adaæ, ¿e Grizzly Bear - jeden z pieszczochów prasy bran¿owej - bêdzie jedn± z g³ównych atrakcji wielu letnich festiwali tego roku.Mimo to "New York Magazine" dowodzi, ¿e status finansowy grupy w niczym nie przypomina standardu z lat 80. czy 90. - Ludzie maj± wypaczony obraz tego, ile zarabia siê na muzyce - mówi magazynowi Ed Droste z Grizzly Bear.Od "Zmierzchu" do mituI wie, o czym mówi. ¯aden z muzyków jego formacji nie ma wykupionego ubezpieczenia zdrowotnego. Za Eda sk³adki op³aca jego partner, który pracuje na Manhattanie jako dekorator wnêtrz. Obaj mieszkaj± w 40-metrowym mieszkaniu w nowojorskim Williamsburgu, do którego wprowadzili siê jeszcze przed sukcesami Grizzly Bear. Na trasy zespó³ wci±¿ je¼dzi ma³ym busem. Mo¿e sobie pozwoliæ na zatrudnienie dodatkowego klawiszowca, specjalisty od nag³o¶nienia i o¶wietlenia. Po odliczeniu kosztów - pocz±wszy od nagrania p³yty, przez jej promocjê, trasê, po procent od biletów, który bior± po¶rednicy - samym muzykom zostaje zaskakuj±co ma³o. Maj± za co ¿yæ, ale odrzutowca ¿aden nie wynajmie.A mowa o zespole, którego albumy rozchodz± siê w kilkusettysiêcznych nak³adach, który mia³ piosenkê na superpopularnej ¶cie¿ce d¼wiêkowej do serii "Zmierzch", który w koñcu sprzeda³ jeden z utworów do reklamy Volkswagena.- Ludzie w naszym wieku zarabiaj± w roku konkretn± sumê pieniêdzy. Muzyk graj±cy nawet we wziêtym zespole nigdy nie wie, czym skoñczy siê dla niego rok. My na przyk³ad mo¿emy mieæ jeszcze z jeden dobry sezon, a potem wszystko siê skoñczy - mówi perkusista Christopher Bear.We¼my kolejny przyk³ad z listy najlepszych p³yt roku 2012 - Cat Power i jej album "Sun". W swoich zestawieniach umie¶ci³y go zarówno tak szanowne firmy jak "Rolling Stone" czy "Mojo", jak i nowsze media w rodzaju "Filter" czy "The Fly". Sukces? Niew±tpliwie. Wystarczy³a jednak tylko powa¿niejsza choroba wokalistki, a od razu posypa³y siê jej plany koncertowe. Pieni±dze przygotowane na europejsk± czê¶æ trasy Power musia³a przeznaczyæ na leczenie. Teraz jej fani nawo³uj± na portalach spo³eczno¶ciowych, aby w ramach pomocy wokalistce kupowaæ jej p³yty i namawiaæ stacje radiowe, aby nadawa³y jej piosenki, zwiêkszaj±c nale¿ne tantiemy.Siedem centów na g³owêDlaczego dzia³alno¶æ zespo³u niezale¿nego to dzi¶ nieustannie balansowanie na granicy finansowego ryzyka? Dwa miesi±ce temu na portalu Pitchfork wyja¶ni³ to Damon Krukowski, kiedy¶ muzyk kultowej amerykañskiej grupy Galaxie 500. "Pierwszy album wyda³em na winylu w 1988 r. Najnowszy te¿ prawdopodobnie wydam tylko na winylu. W tym czasie bran¿a zrobi³a dos³ownie wszystko, ¿eby spieprzyæ obowi±zuj±cy kiedy¶ system wymiany. W efekcie wiêkszo¶æ z zespo³ów nie jest dzi¶ w stanie zarobiæ sum wystarczaj±cych nawet na skromne ¿ycie".Ale Krukowski widzi dobre strony zmiany: "Za pierwsz± p³ytê te¿ nie dostali¶my ani grosza. Digitalizacja muzyki znaczy tak¿e, ¿e nie musimy p³aciæ ani centa za t³oczenie p³yt, przechowywanie ich w magazynie, wysy³kê" - pisze. Mimo to system, wed³ug którego obecnie dzia³a rynek, uwa¿a za niewydolny. Nie pomagaj± internetowe serwisy oferuj±ce muzykê do ods³uchu w streamingu. Krukowski przytacza paradoksalny przyk³ad piosenki Galaxie 500 "Tugboat", która na portalu Pandora ods³uchana zosta³a prawie 8 tys. razy, za co trójka jej autorów otrzyma³a do podzia³u ca³e 21 centów. Bardziej popularny serwis Spotify ma wiêkszy gest - za prawie 6 tys. ods³uchañ zap³aci³ a¿ dolara. "Poniewa¿ sami wydajemy swoje p³yty, okazuje siê, ¿e na sprzeda¿y jednej fizycznej kopii naszego singla mo¿emy zarobiæ tyle, ile na ponad 300 tys. ods³uchañ na Pandorze. Mo¿na to wyraziæ jeszcze inaczej: w 1988 r. bardziej op³aca³o nam siê wyt³oczyæ i sprzedaæ w³asnym sumptem tysi±c singli, ni¿ dzi¶ mieæ 13 mln ods³uchañ" - kpi Damon.Kto na tym zarabia?Serwisy streamingowe nie s± równowa¿ne tradycyjnym stacjom radiowym. Inaczej reguluj± wysoko¶æ tantiem, mog± renegocjowaæ stawki, agresywnie lobbuj± te¿ na rzecz zmiany prawa, które w ¶wiecie analogowym sprzyja³o wykonawcom, a nie nadawcom.„Gdy zaczyna³em nagrywaæ, system sprzeda¿y muzyki by³ czytelny: wyprodukuj co¶, nadaj cenê wy¿sz± od tej, za jak± wyprodukowa³e¶, a potem mo¿esz zarabiaæ. To by³ tradycyjny kapitalizm sprowadzony do wymiaru 7-calowego singla. Dzisiejszy model przypomina raczej spekulacje finansowe - pisze Damon. - Pandora czy Spotify nie sprzedaj± konkretnych dóbr, sprzedaj± dostêp. Sugeruj±: »Do³±cz do nas, a wszyscy bêdziemy mieli z tego korzy¶ci «. Same wci±¿ nie zarabiaj±. Oba serwisy ostatni rok finansowy zamknê³y stratami rzêdu kilkudziesiêciu milionów dolarów.Powstaje wiêc pytanie: co w³a¶ciwie tworz± i co generuj±? Otó¿ istniej± g³ównie po to, aby przyci±gaæ kapita³ spekulacyjny. I zarabiaj± miliony dla w³a¶cicieli tego kapita³u - w 2012 r. Pandora sprzeda³a akcje warte 63 mln dol. Szefów tych firm nie obchodzi muzyka czy rozwój rynku muzycznego. Obchodzi ich kapitalizacja zysków. Nie chcê wyj¶æ na luddystê, nie nawo³ujê do niszczenia iPhone'ów. Sam za 9,99 dol. miesiêcznie jestem subskrybentem Spotify, bo ten serwis daje dostêp do gigantycznego katalogu. Przesta³em jednak patrzeæ na ten model jak na co¶, z czego jako muzyk mogê mieæ finansowe korzy¶ci".Wnet i tak zginiemy w chmurzeNa ten problem zwracaj± te¿ uwagê twórcy bloga Musictechpolicy. Udowodnili, ¿e wspó³czesny artysta, by zarobiæ minimaln± amerykañsk± pensjê - 1160 dolarów - musi sprzedaæ 143 kopie wyt³oczonych przez siebie p³yt winylowych. Zwi±zany umow± z jakim¶ wydawnictwem bêdzie musia³ znale¼æ nabywców na nieco ponad tysi±c kompaktów. W przypadku Spotify 1160 dolarów da³oby ponad 4 mln ods³uchañ.Badania coraz czê¶ciej wskazuj±, ¿e coraz popularniejsze ods³uchiwanie nagrañ w streamingu z serwisów przechowuj±cych pliki muzyczne "w chmurze" wp³ywa ju¿ nie tylko na sprzeda¿ tradycyjnych no¶ników, ale te¿ na wyniki serwisów typu iTunes oferuj±cych pliki na w³asno¶æ. Cyfrowa rewolucja zaczyna po¿eraæ swoje dzieci - wykreowane przez ni± pokolenie twórców indie. Jak trafnie zauwa¿y³ "New York Magazine", dopóki reprezentanci tej sceny byli 20-latkami, nie sprawia³o im ró¿nicy, czy serwuj± kawê w Starbucksie, czy odsypiaj± kolejny koncert na tylnym siedzeniu busa. Dzi¶ jednak najwiêksze gwiazdy gatunku - tak jak Grizzly Bear - to muzycy po trzydziestce, którzy musz± zacz±æ troszczyæ siê o szko³ê i lekarza dla dzieci. I przy okazji zauwa¿aj±, ¿e pomys³ na ¿ycie, które wybrali, to bardzo ryzykowny biznes.
Jak Wam siê podoba takie tañcowanie?
^No, ok, a gdzie link? (chyba, ¿e o linki chodzi³o, bo widaæ jak±¶ spl±tan± typu sznurek ;P)