Watershed ju¿ w pe³ni skonsumowa³em i raczej nie jest to album, który lubi siê od pierwszego przes³uchania. W moim przypadku pierwsze odczucia diametralnie ró¿ni± siê od tego co s±dzê o p³ycie w tej chwili, co nie znaczy, ¿e proces oswajania siê trwa³ strasznie d³ugo. Na ka¿dej piosence znajduje siê co najmniej kilka fragmentów, które automatycznie wci±gaj± i powoduj±, ¿e ³atwo przyswoiæ ca³± resztê nawet je¿eli ta momentami wrêcz odtr±ca. Tym sposobem p³yta szybko zmienia³a pozycje w moim Opethowym rankingu i uplasowa³a siê zaraz za klasykami. Je¿eli chodzi o ewolucjê brzmienia to podoba mi siê kierunek obrany przez zespól, bo chocia¿ nowy kr±¿ek nie przebije p³yt od MAYH po Deliverence to widaæ, ¿e Mike nie stara siê na si³ê tworzyæ czego¶ co podpada³oby pod styl tamtych p³yt. Jak dla mnie Ghost Reveries cierpi w³a¶nie na ten syndrom, tymczasem Watershed idzie do przodu i wydaje siê byæ bardziej naturaln± kontynuacj± stylu wypracowanego na BWP i Deliverence. Je¿eli chodzi o ubytki w zespole to IMO odej¶cie Petera wysz³o im zdecydowanie na dobre. Lopez mia³ swój styl, Axe ma automatyzm i precyzjê. Trochê mi szkoda Lopeza, który na GR popisowo wykonywa³ swoje partie, tymczasem Axenrot ‘tylko bezb³êdnie’ odwala swoj± robotê ;]. Co do klawiszy, to w koñcu zosta³y odpowiednio wpasowane w brzmienie ca³ego zespo³u. Pocz±tkowo wydawa³o mi siê, ¿e jest ich za du¿o, ale dochodzê do wniosku, ¿e obecno¶æ Pera tym razem pozytywnie wp³ynê³a na oblicze albumu. Na GR by³o sporo momentów w stylu ‘Per, skoro ju¿ tu jeste¶ to powciskamy twoje partie w paru miejscach’, teraz jest ich zdecydowanie mniej. Co siê tyczy poszczególnych kawa³ków:
Coil – Bez kobiecego wokalu ten numer po prostu by nie wyszed³. Delikatny glos i zwiewna melodia na akustyku daj± bardzo fajny kontrast do tego co ma nadej¶æ, czyli ciê¿kiego wej¶cia na Heir Apparent poprzedzonego d¼wiêkiem przypominaj±cym podmuch wiatru na wrzosowiskach (Tak w³a¶ciwe to ca³y utwór w warstwie tekstowej zalatuje mi Wuthering Heights)
Heir Apparent – najlepszy utwór na p³ycie, piêknie siê rozwija. Moc i brutalna si³a Deliverence, melodyjno¶æ BWP, wszystko idealnie ze sob± zespolone.
The Lotus Eater – w tym przypadku równie¿ bez zarzutów. Akerfeldt ¶wietnie pos³uguje siê czystym wokalem. Weso³a wstawka na klawiszach w stylu Dream Theater o dziwo ca³kiem nie¼le pasuje do tego utworu. Do tego momentu p³yta robi³a siê coraz to przyjemniejsza i tak naprawdê nikt chyba siê nie spodziewa³, ¿e zaraz nadejdzie najbardziej szokuj±cy moment albumu, czyli...
Burden – no w³a¶nie, ta piosenka z kolei kojarzy mi siê z Heart of Darkness, tudzie¿ z filmem Apocalypse Now, a to dlatego, ¿e moment, w którym pojawia siê wokal Majka mog± oddaæ jedynie s³owa:
‘The horror... the horror...’ ;] Naprawdê nie wiem czy mam siê ¶miaæ czy p³akaæ. Nienawidzê tej maniery ¶piewania. Wokal masakruje ca³± piosenkê (
and the ocean of sorrow is you, aaaaaaaaaaahhhhhhhhh - no b³agam, jak mo¿na, to¿ to wie¶ jest nieziemska). Ju¿ widzê to morze faluj±cych zapalniczek na koncercie. Akerfeldt mo¿e s³uchaæ co mu siê podoba, ale móg³by wzi±æ pod uwagê to, ¿e jak bêdê chcia³ pos³uchaæ Scorpions to puszczê sobie radio Z³ote Przeboje, a nie kutfa p³ytê Opeth. No i ta gitara na koñcu - fajny motyw, ale co najwy¿ej na zakoñczenie p³yty. Jako zakoñczenie Burden nie bardzo siê sprawdza.
Natomiast je¿eli odrzuciæ wszystkie negatywne emocje to okazuje siê, ¿e piosenka jest ca³kiem przyjemna. Chodzi mi po g³owie pomys³ ¿eby j± sobie wyedytowaæ i zostawiæ tylko solówki na klawiszach i gitarze ;]
Porcelain Heart – Przyjemny otwieraj±cy riff, chwytliwa, solidna piosenka. Uwielbiam moment, w którym wolne tempo gitar totalnie rozje¿d¿a siê z perkusj± (a w³a¶ciwie na odwrót ;]). Dla tych, którzy jeszcze nie s³uchali – nie sugerujcie siê Minderem. Wstêp nie ma nic wspólnego z Forest of October
. Przyczepi³bym siê tylko do konstrukcji utworu i do, jak to Jacek trafnie okre¶li³, ‘stylizowanej partii minstrela’. Stylizowanym partiom minstrela w tworczo¶ci Opeth mówiê stanowcze NIE ;]
Hessian Peel – jako¶ nie czujê tego, ¿e ten utwór trwa ponad 11 min. Pewnie dlatego, ¿e tak w³a¶ciwie to dwie piosenki. Obie z czasem przypad³y mi do gustu i to bardzo. Natomiast co do 'sejtana wspak' to nie wiem czemu powoduje a¿ takie poruszenie. Sam odwrócony wokal dosyæ dobrze pasuje w miejscu gdzie zosta³ umieszczony i równie dobrze mog³oby byæ to zdanie ‘Marry had a little lamb’
(no chyba, ¿e owieczki te¿ pasuj± do Opeth, jak ¶wini siodlo, wtedy mo¿na by zmieniæ na ‘Marry had a little snake in the toilet’).
Hex Omega – u mnie kolejny utwór na plus. Rewelacyjne wej¶cie, za pierwszym razem my¶la³em, ¿e pojawi± siê szybkie zmiany tempa tymczasem atmosfera siê rozlu¼nia, utwór zaczyna siê robiæ jednostajny, ale ca³e szczê¶cie, przynajmniej jak dla mnie, nie robi siê nijaki. Chocia¿ faktycznie, na pocz±tku, trochê sobie przelatywa³ i niewiele po sobie zostawia³. Tak jak mówi Minder: ‘Trzeba po prostu przestaæ robiæ co¶ przy okazji i tylko s³uchaæ.’