Ja bym z taką pewnością siebie nie sądziła kultur starożytnych. Od tamtych ludzi dzieli nas przepaść tysięcy lat. Zachowało się niewiele źródeł opisujących dzieje starożytne a te, które posiadamy mogą być tak samo wiarygodne i zgodne z faktami co kroniki Galla Anonima.
zostawmy historykom ocenę naszych wiadomości o starożytności. do naszych czasów przetrwały nawet bajki dla dzieci spisane cztery tysiące lat temu na pustyni przeciętej jedną rzeką. to, że nie znamy żadnych pism o tematyce homoseksualnej może znaczyć nie tylko, że nie przetrwały, ale że w ogóle nie istniały. historiografia starożytna jest bardzo obszerna i zastanawiam się czym mogłabyś uzasadnić jej niewiarygodność skoro do dziś uważana jest ona za najbardziej wiarygodną ze wszystkich, np. w kraju takim jak Grecja historia była dziedziną sztuki, a jej kanonem były dosłowność, odarcie z nadprzyrodzoności (legendy, bóstewka itd.) i zamiłowanie do prawdy, do dziś symbolem obiektywizmu są greccy historycy!
Może Safona bzykała się równo z koleżankami a może jedynie pisała o miłości do kobiet. Może Homoseksualizm był, może nie był szeroko, powszechnie tolerowany...nie można mieć pewności i ślepo wierzyć zachowanym do naszych czasów szczątkowym źródłom.
patrz wyżej. btw: dlaczego homoseksualizm z dużej litery? co do Safony i jej koleżanek - ja tak samo uważam, że homoseksualizm opiera się tylko na bzykaniu
Jako autonomiczna jednostka mogę powiedzieć tylko tyle, że gdzieś mam cudze zdanie na ten temat.
w sumie się nie dziwię, na dłuższą metę każda dyskusja o homoseksualizmie kończy się tym, że kto jest homofobem ten jest nieczuły, a "tolerancyjni" (czytaj: wszystko wolno wiśta wio!) nie muszą się tłumaczyć z ich nowoczesności i jedynie-mądrych-przecież-patrzcie-jak-rozpowszechnionych-na-zachodzie-poglądów.
Z pewnością w życiu nie nazwę dobrego, wartościowego człowieka syfem za to, że w zaciszu kołderki lubi robić sobie dobrze z osobą tej samej płci.
W ZACISZU KOŁDERKI, bo zwymiotuję!! czy my siedzimy w jakiejś jaskinii ubrani w skóry z mamuta i drapiemy się po jajach żeby sprowadzać dyskusję do tak żenującego poziomu?
Kogo mogę uznać za syf to już temat na inną dyskusję.
syfem nazwałem marsze, w których setki ludzi chodzi po ulicy i krzyczy o tym na widok czego im staje!
myślę jednak, że natury oszukać się nie da
otóż to!
i jest bardzo wiele osób homo którym nie zależy na pokazywaniu sie na paradach w krzykliwych, różowych futerkach lecz chcą po prostu kochać i być kochanymi w spokoju i bez obaw związanych z wrogą reakcją otoczenia.
a niech se robią co chcą, czy ja się znęcam nad ludźmi? Po prostu niektóre "wolnoć Tomku w swoim domku" a poza nim nie
edit: W ogóle to chciałbym zaznaczyć, że cała nasza rozmowa dotyczy sytuacji ściśle związanej, WYNIKAJĄCEJ ze sfery seksualnej. homoseksualizm od heteroseksualizmu różni się, sprowadzając do podstawowych kwestii, tym kto ma jaki popęd seksualny i do kogo. wyobraźcie sobie, że żądacie od kogoś rozmowy na poziomie, rozmowa trwa, trwa, trwa i nagle zmieniacie temat na "jakie pośladki lubicie? bo ja...". To samo jest z homoseksualizmem. Popęd płciowy służy do przedłużenia gatunku! Dwa osobniki różnej płci mają różne narządy rozrodcze, które sra ta ta ta i powstaje nowy osobnik. I to jest jedyna funkcja popędu płciowego, a my w tej chwili robimy z niego nie wiadomo co.. ideologie! Ja nie zabraniam ludziom kochać ale ludzie,
popęd płciowy to nie jest miłość!. Czuję popęd płciowy do kobiet, ale nie kocham ich wszystkich, kocham swojego psa, ale nie czuję do niego popędu płciowego! Nie mylmy pojęć. Ja nie zabraniam ludziom się kochać, ale zabraniam sprowadzania uczuć do, jak to Weep subtelnie określiła, tego-tego w zaciszu kołderki!!!