(...) A nie tylko kazaæ kuæ nieprzydatne i czêsto przestarza³e informacje (to akurat z autopsji wiem, bo na studiach takie przypadki by³y, co weryfikowa³y pó¼niej praktyki i zdziwienie: "ucz± was rzeczy nieaktualnych, sprzed dwudziestu lat" ).
Wiesz, tak sobie przypominam, jak siedzia³y¶my przed matur± z kole¿ank±, rozmawiaj±c o historii, któr± obie zdawa³y¶my. Akurat jej starsza siostra by³a w domu, wpad³a do nas, pos³ucha³a chwilê i powiedzia³a "a jak pójdziecie na studia, to zobaczycie, ¿e uczy³y¶cie siê bzdur". I owszem. Spora czê¶æ to nie by³y uproszeczenia nawet, tylko bzdury.
Ale jakich¶ podstaw trzeba nauczyæ, nie, ¿e dzieciak umie czy nie umie, to i tak przejdzie dalej, no bo sorry, ale jak nie zna podstaw czego¶, to jak ma dalej sobie z tym poradziæ? Zw³aszcza o matematykê mi tu chodzi. Mój niedawny szok: liceali¶ci nie umiej± rozwi±zywaæ uk³adów równañ. Gimnazjali¶ci nie potrafi± czytaæ. Zdecydowana wiêkszo¶æ ludzi nie potrafi czytaæ ze zrozumieniem i zamiast przeczytaæ co¶ jeszcze raz powoli, to od razu z mord± leci. Dramat.
Jak to czytam to nie chcê mieæ dzieci. Po co mam siê u¿eraæ z czym¶ czego pañstwo mi nie pomo¿e, a wrêcz utrudni mi wychowaæ.
A niby czemu pañstwo ma pomagaæ w wychowywaniu? To sprawa rodziców. Byle w³a¶nie nie utrudnia³o
Sprawa rodziców: przychodzi baba do szko³y i ma pretensje, ¿e jej dziecko jest ¼le wychowane i rozwydrzone. Czasem siê zastanawiam, dlaczego na robienie dzieci nie trzeba mieæ specjalnego pozwolenia