Poll

Które t³umaczenie jest lepsze?

Pierwsze
3 (42.9%)
Drugie
4 (57.1%)

Total Members Voted: 0

G³osowanie skoñczone: 2006-06-10, 11:17:05

Author Topic: Konkurs na t³umaczenie GR - ankieta  (Read 6847 times)

0 Members i 1 Go¶æ przegl±da ten w±tek.

minder

  • Master of Disaster
  • Administrator
  • *
  • Posts: 5573
  • Karma: +13/-3
  • Gender: Male
  • Wokó³ sami lunatycy...
    • mindr.
Konkurs na t³umaczenie GR - ankieta
« on: 2006-05-27, 11:17:05 »
Obieca³em, ¿e konkurs W KOÑCU znajdzie swój fina³. Z przys³anych prac zamieszczam dwie najlepsze - wybierzcie t³umaczenie, które najbardziej Wam siê podoba, a ja i tak dorzucê do niego co¶ od siebie :P

Quote from: Pierwsze

Duch Potêpienia

Duch Matki
Zwlekaj±ca ¶mieræ
Duch na matczynym ³o¿u
Na poduszce kosmyk czarny
Zarys jej zdrowia
Wykrzywiony wyraz twarzy

Duch potêpienia
Uderzy³ w jej pier¶
Ostrze¿enia nikt nie dostrzeg³
Zgubna przyja¼ñ
Wezwana we mgle
Przelewa napój zwodniczy

Szatan roztrzaska³ ziemsk± skorupê
Zapowiedzia³, ¿e jest wybran±
Zatchn± w niej nadziejê i rzek³:
‘Musisz ¿yæ nim umrzesz za m³odu’

Przytrzymuj±c j±
Sp³ywa w ni± ciemno¶æ
Cykuta dla bogów
S³abn±cy opór
Czerpi±cy z niemocy
Penetruj±cy duszy p³omyk

Droga w ciemno¶æ nie¶wiadoma
Wij±ca siê coraz wy¿ej

Ciemno¶æ u jej boku
Przemówi³, przemkn±³ niedaleko
Oddany my¶liwy
Czeka by nas zwabiæ
Ta odpowiedzia³a na jego wo³anie
W jego ramion u¶cisku
Matczyne ¶wiat³o otrzymane
Wiernemu s³udze dane wyzwolenie

Za w czasu syk rozs±dku
Wyciszy³ jej g³os, zbruka³ jej imiê
I jak znaczone kartki pamiêtnika
Co nie zamazane sta³o siê oczywiste
W niespójnej mowie zwyk³ych dni
Po có¿ ¿yæ mieliby¶my w³a¶ciwie?
Zadecyduj co jasnym jest, a co we mgle
Co powinno siê zabraæ, co zostawiæ w tyle

Duch potêpienia
¦wiêtego niejasna wizja
Stra¿nik ¶wiêtych zastêpów
¦wiêtych ladacznic opiekun

Ukochanego syna rozpacz ujrzeæ
W obliczu tego co ma nadej¶æ

Gdyby kto¶ odci±³ ¼ród³o strumienia
I wszystko by siê odmieni³o
Czy zapad³by wyrok
W sprawiedliwych cieniu
Urojenie twego umys³u
Mo¿e wzywaæ ciê by kroczyæ
Na przekór obyczajom zapomnianym
Gdzie poszkodowany jest ofiar±

Skowyt Goñczych Psów

S³yszê skowyt goñczych psów
W oddali, ³apczywie ¿eruj±ce
Paso¿ytami prze¿arte ziemskie hieny
Diaboliczne bestie po lasach siê w³ócz±ce
Czyhaj±cy i wieczni obroñcy
Wzywaj±cy by¶ zasiad³ po jego stronie
Twa nienawidz±ca siebie wizja w jego ciele
Objawienie przy którym pozostajesz na moment

Jego s³owami s± muchy
Wokó³ prawdziwych insektów siê roj±ce
Ucztuj±cych na pogrzebanych snach
Na twojej skórze rozk³ad szerz±ce
Jego oczy bryzgaj± ciemno¶ci±
Ta przeszywa i parali¿uje
Rzuca ¶wiat³o na twoje sekrety
Przeciwstawienie siê wrogom egzekwuje
Jego usta s± wirem
W swe pandemonium ciebie wsysaj±cym
£udzi  pomocn± d³oni± popio³ów
Podana d³oñ fa³szywej rozpaczy gestem
Jego cia³o jest krajem
Gdzie miasta martwe i pozbawione nadziei
Przyjaciel sta³ siê wrogiem nie mog±c zdradziæ prawdy
W unosz±cej siê mgle wyziewów ¶mierci

Wszystko w co wierzy³e¶ jest k³amstwem
Wszyscy których kocha³e¶ nosz± brzemiê ¶mierci
Wiêc znajdujesz w nim ukojenie
Podatny na ponurych ¿yczeñ d¼wiêki
Nie walcz±c ju¿ by wyraziæ sprzeciw
Nie wyrz±dzi³by¶ krzywdy innym
S± nie¶wiadomi i w pêtli spraw kruchych
Ty jeste¶ wszystkim, oni niczym

W trzêsawisku g³êbokim utopiony
Z minionymi pragnieniami
Pod mokrad³em
Zatopiona ¿±dza u boku siê teraz jawi

Wersy na martwej skórze w szeregu
“Splamione usta nieznajomego
Na jej spoczê³y”

I obejmuje ¿a³obê
Wszystko co kocha³em i tak rozszarpane
Odda³bym siê ka¿demu
Zaakceptowa³ ka¿d± skazê

Jestem zbyt s³aby by siê oprzeæ
Napiêcie panicznie wibruje
Znajduj±c wyrzutka w moich oczach
Zatykaj±c nerwy na kuk³ê
W ¿y³ach trucizna bez koñca
Czysty zamiar splamiony ¶mierci±

I tak, zimny dotyk teraz nieludzkim
W ka¿dej ¶wiadomej godzinie
Oczekuj±c snu rozproszenia
Wzywaj± mnie
G³o¶niej z ka¿d± chwil±
Skowyt goñczych psów
Wzywaj±cy z powrotem do domu

Pod Mokrad³em

Nawiedzone noce za spokojne dni
Nie mogê spaæ s³ysz±c zgrzyt jego g³osu
Natury droga zatknê³a we mnie ¿a³o¶æ
I sta³em siê duchem bêd±cym w chorobie

¦wiadomie wpêdzony w herezjê
Pod powierzchni±, kompletna pustka
I bolejesz nad moim wyrokiem
Lecz ja mia³em siebie za wodza

Ty trzyma³by¶ siê nadziei mi³ej
To spaczona fascynacja
Ja zburzy³em mury rozpaczy
I wychwalam ¶mieræ

Straci³em mi³o¶æ serca
W scenie zag³ady wspomnienie

Zgrzybia³e cia³o nosz±ce transparentn± skórê
Wewn±trz, dym pora¿ki

£ka³em o ukojenie i uleg³o¶æ wierze
W jego cieniu d³awiê siê
Rozkwitaj±c jednocze¶nie

Panie

U³uda uczyni³a mnie silniejszym
Odziany w blade usychaj±ce cia³o
Po¶wiêci³em co mia³em
I pozostawi³em swe niedole pod mokrad³em

Pokuta

Rozesz³a siê mg³a wokó³ mnie zasnuta
I zamaza³a obraz
Nagle ju¿ d³u¿ej nie pragnê
By zobowi±zañ swych dogl±daæ

Wschodz±cy ksiê¿yc i moja skóra odpada
Przesz³o¶æ zgubiona
Nagle nie mogê wyt³umaczyæ tego
Co ze mn± siê sta³o

Las Harlequina

W G±szcz
Za przestrzeñ ³±k
I jeszcze dalej od domu
Ujadaj±cych za mn±
S³yszê skowyt psów
Hordami pêdz±cych by mnie dopa¶æ

Szlak niemocy
Do mnie wiod±cy
Dojrzysz
Je¿eli jestem nawiedzony

Poprzez ciemno¶æ
I pustkê
Chowam siê z dala od s³oñca
Nie spocznê
Nie doznam ulgi
Moje cia³o zgas³o, wiêc biegnê

Tu pada kolejny
Pary d³onie uwolni³y ostrze
Szalone ¿ale nad uskokiem
Przyrz±dy ¶mierci przede mn± stoj±ce

Utraæ wszystko by ocaliæ niewiele
Zrzucaj±c na karb w³asnego ryzyka
I odpraw swe demony
Gdy ¶mieræ w ¿art siê obraca
Jeste¶ obiektem drwin
Absyntem omamionych
Wyznania utknê³y w twych ustach
Minione gor±czki wróci³y

Noc± bezsilny
We ¶wietle w±t³y
Na modlitwie polegaj±cy
Przemierzaj±cy opuszczone drogi by znale¼æ
Ziarno nadziei

To drzewa
Przegni³e wewn±trz, nigdy zdrowe
S±cz±ce korzenie, kradn±ce z mego ¼ród³a
Zmêczone konary po ¶wiat³o siêgaj±ce

Wszystko to podstêp
Las Harlequina
Ca³e ¿ycie oczekuj±c ³aski
Kiedy umieraj± samotnie
Nikogo przy ich boku
Czy jest im przebaczone?

Pe³na determinacja
Zatruwaj±ca duszê
Nieokie³znana bestia
¯±daj±ca suwerena w³adzy

I teraz knieja siê pali
Rozrywaj±c plony ¿ycia na kawa³ki
Bezu¿yteczne sczernia³e resztki
Bezw³adny stos gorej±cy

Godziny dobrobytu

Znalaz³em drogê, by pozbyæ siê bólu
I  prze¶laduj±ca gor±czka  
Przeminê³a

Wygl±daj±c przez okno
Zdaje siê poznawaæ
Ludzi przechodz±cych
Lecz jestem sam
Z dala od domu
Nikt mnie nie zna

Nigdy nie us³yszano po¿egnania
Nigdy do nikogo ju¿ nie przemówiê
Wszystkie dni w ciemno¶ci
I wyczekujê
Gdy ju¿ pewny mej misji, powrócê

Wielkie Przywo³anie
Majestacie
Jestem wierny
Daj mi siebie
Wlej siê we mnie

Uka¿ sw± moc
Cen± mêczennika
Wejrzyj na mnie
Bym wzrok w dó³ zwróci³

Uga¶ pragnienie
Wiecznym bogactwem
Pogañski klucz
na mej szyi ¶wiadectwem

Ta poezja
Naszym blu¼nierstwem
Poznaj s³owa
Nienawi¶ci± wion±ce

Wzrok szatana
Wlepiony w grzeszników

D³onie szatana
Gromadz± jego stado
Bladego konia je¼dziec
Przeszukuj±cy ziemski padó³

Szemrana inwokacja
Wiara przybiera kszta³t
Dusz±ca d³oñ muskaj±ca
¯y³y twego gard³a

Jego rozkazy w twych ustach
Dominacji dekret wydany
Pod przyp³ywem rozwagi
Nienawi¶ci pr±d rozpêdzony

Zaszczepione nasiona zemsty
Uzurpatora wzrok na bezsilnych
¦cie¿ka do jego królestwa
We mgle dygocz±ca

Powiedz czemu
Mi³o¶æ zanika
W blasku
Twych ¿yczeñ

Wymów me imiê
Z³agod¼ ból
Rozpêd¼ zamêt
W mojej g³owie

Lata Roz³±ki

Jest we mnie uczucie têsknoty
Gdy Ró¿y/Rosemary czytam list
S³owa w nim s± szczere
Nie mo¿e zapomnieæ lat utraconych

W odosobnieniu
Mówi o swojej mi³o¶ci
I kiedy czytam
‘Umrê samotnie’
Wiem, ¿e cierpi

Jest tutaj pewien szczegó³
Pióro musia³o zab³±dziæ
I zostawi³o ¶lad
Tu¿ obok jego imienia
Wiedzia³a, ¿e odszed³

I odosobnienie
Wszystkim co pozosta³o
‘Cierpienie ze mnie wyp³ywa
By spocz±æ na kochanków brzegu’


Drugie t³umaczenie zawiera nieraz po kilka wersji danej frazy:

Quote from: Drugie
             
                  Odrealniona Zaduma
                                           (StraszNierealne Zamy¶lenie)


Duch Potêpienia (Widmo Potêpienia)

Duch Matki
Zwlekaj±ca ¶mieræ
Duch na ³o¿u Matki
Czarne pukle na poduszce
Zarys jej zdrowia
Wykrzywiona twarz

Duch (Widmo) potêpienia
Utkwi³(o) w jej piersi
Przestrogi nikt nie przeczyta³
Fatalna przyja¼ñ
Wezwana w¶ród mg³y
Deszcz trucizny uwarzy³ oszustwo

Diabe³ roztrzaska³ ziemsk± skorupê (pow³okê)
Przepowiedzia³, ¿e bêdzie jedyn±
Powia³ nadziej± przez pokój i rzek³:
"Musisz ¿yæ, nim m³odo umrzesz"

Poskramia j± (Powstrzymuje j±)
Kre¶l±c linie na powierzchni mroku
Cykuta dla Bogów
S³abnie(Blaknie)opór
Wyczerpuj±cy s³abo¶æ
Przenikaj±cy wewnêtrzn± ¶wiat³o¶æ

Nieznana droga w ciemno¶æ
Wznosi siê wci±¿ wy¿ej

Ciemno¶æ u jej boku
Przemówi³a i minê³a j±
Oddany ³owca
Czeka, by poci±gn±æ nas w dó³
Powsta³a na ten zew
I wpad³a w jego ramiona
Uznano matczyne ¶wiat³o(¶wiat³o Matki)
I wierny s³uga jest wolny

We w³a¶ciwym momencie syk zdrowia jej psychiki
Œciszy³ jej g³os i skala³ jej imiê
I niczym zaznaczone kartki pamiêtnika
Wszystko, co czyste wydawa³o siê nieska¿one
(Wszystko wydawa³o siê czyste, czyli nie zbrukane)
Bez³adna mowa zwyk³ych dni
Czy tak naprawdê potrzebne nam jest ¿ycie?
(Dlaczego tak naprawdê chcemy ¿yæ?)
Zdecyduj, co jest jasne, a co osnute mg³±
Co we¼miesz i co dasz
(Co powiniene¶ wzi±æ, a co daæ)

Duch potêpienia
Niejasne przeczucie ¶wiêtego
Stra¿nika ¶wiêtych hord
Stra¿nika ¶wiêtych dziwek

Widzieæ ukochanego syna
W rozpaczy nad tym, co ma nadej¶æ
(Rozpaczaj±cego)

Gdyby odci±æ ¼ród³o przep³ywu
I wszystko by siê zmieni³o
Przekonanie upad³oby
W cieniu sprawiedliwych
Twoje przywidzenie(urojenie)
Mo¿e wzywaæ Ciê do drogi
Rzucaj±c wyzwanie zapomnianym zasadom
Wedle których ofiara jest ³upem /drapie¿cy/
(Wedle których ³up drapie¿cy /zawsze/ jest jego pastw±)




Ujadanie Psów

W oddali s³yszê ujadanie psów
(Z oddali dobiega mnie ujadanie psów)
S³yszê, jak po¿eraj± /sw± zdobycz/
Wierzchowce d¿umy, szakale zrodzone z ziemi
(Zrodzone z ziemi szakale, których dosiada d¿uma)
Diaboliczne(Diabelskie) bestie przemierzaj±ce las
W oczekiwaniu, otoczony wytrwa³ymi obroñcami
/On/Wzywa Ciê, by¶ usiad³ u jego boku
Twój nienawidz±cy swego pierwowzoru obraz w jego ciele
Odkrycie, z którym zwlekasz

Jego s³owa s± niczym muchy
Roj±ce siê ku prawdziwym owadom
Ucztuj± na pogrzebanych marzeniach
I rozsiewaj± zgniliznê na Twoim ciele
Jego oczy splunê³y ciemno¶ci±
Która przenika i parali¿uje
O¶wietla Twoje sekrety
/I/ zmusza je do stawienia czo³a Twym wrogom

Jego usta s± wirem
Wci±gaj±cym Ciê w swój  koszmar(pandemonium)
Oszukuje Ciê  pomocn± d³oni± pe³n± popio³ów
(Oszukuje Ciê pomocn±, spopiela³± d³oni±)
Wyci±gniêt± w fa³szywym(udawanym) przera¿eniu
Jego cia³o to pañstwo
Miasta le¿a³y martwe i niezdolne ju¿ do rozpaczy
                                 (poza wszelk± rozpacz±)
Przyjaciele okazali siê wrogami niemog±cymi siê /ju¿/ oczy¶ciæ /z tej zdrady/
(Przyjaciele zmienili siê we wrogów, ju¿ siê z tego nie oczyszcz±)
W podnosz±cej siê mgle cuchn±cej ¶mierci

Wszystko, w co wierzy³e¶ jest k³amstwem
Wszyscy, których kocha³e¶ s± obarczeni ¶mierci±
Wiêc niech on ciê pocieszy
A staniesz siê uleg³y wobec wyra¼nych ¿yczeñ
Nie walcz±c, by okre¶lic swoje pogl±dy
Nie skaza³by¶ innych na cierpienie
(Nie sta³by¶ siê przyczyn± czyi¶ cierpieñ)
Oni s± nie¶wiadomi, w pêtli pró¿nych zdarzeñ
(Oni ¿yj± w niewiedzy, w kieracie pró¿nych zdarzeñ)
Ty jeste¶ wszystkim, oni niczym

Zatoñ w g³êbokim bagnie
Z dawnymi pragnieniami
W bagnie
Zatop teraz  pragnienie wraz z sob±

Linia za lini± wesy na martwej skórze
"Ska¿one usta obcego
Spoczywaj±ce na jej wargach"

Wiêc biorê w objêcia ¿a³obê
Wszystko, co kocham i tak jest zniszczone
Odda³bym duszê komukolwiek
Pogodzi³bym siê z ka¿d± skaz±

Jestem zbyt s³aby, by siê opieraæ
Napiêcie wibruje zgroz±
W moich oczach widzi odszczepieñca
Wpêdza marionetkê w nerwicê (psychozê)
Niekoñcz±ca siê trucizna w moich ¿y³ach
Czysta intencja ska¿ona ¶mierci±

Tak wiêc zimny, okrutny dotyk
W ka¿dej godzinie czuwania
Oczekuje nadej¶cia zadumy
A teraz mnie wzywaj±
G³o¶niejsze z ka¿d± minut±
Ujadanie psów
Przywo³uje mnie do domu




W Bagnie

Po spokojnych dniach niespokojne noce
Nie mogê spaæ przy jego zgrzytliwym g³osie
Natura zaszczepi³a we mnie ¿al
(Natura tknê³a mnie ¿alem)
I w tej chorobie sta³em siê duchem

Dobrowolnie przywiedziony do herezji
(Ochoczo wtajemniczony w herezjê)
Zupe³na pustka pod powierzchni±
I mia³by¶ politowanie dla mojej pewno¶ci
Podczas, gdy ja uwa¿a³em sie za przywódcê

Uczepi³by¶ siê swojej wygodnej nadziei
(Uczepi³e¶ siê swej wygodnej nadziei)
To skrzywiona (skrywana?) fascynacja
Ja za¶ zniszczy³bym przeszkody, a¿ wpad³bym w rozpacz
(Ja za¶ zniszczy³em przeszkody, a¿ wpad³em w rozpacz)
(Ja za¶ zniszczy³em przeszkody, a¿ zmieni³y sie w rozpacz)
I wychwalam ¶mieræ

Zgubi³em mi³o¶æ
Wspominaj±c scenê ca³opalenia
(Mi³o¶æ przepad³a
We wspomnieniu sceny ca³opalenia)

Zniedo³ê¿nia³e cia³o odziane w przezroczysta skórê
Wewn±trz dym pora¿ki

£ka³em pragn±c pocieszenia i podda³em sie wierze
W jego cieniu d³awie siê
Lecz mimo to rozkwitam

Mistrzu

Z³udzenie wzmocni³o mnie (uczyni³o mnie silniejszym)
Jednak jestem spowity w blade, wiêdn±ce cia³o
Ofiarowa³em wiêcej, ni¿ mog³em(mia³em)
A niedole zostawi³em w trzêsawisku




Pokuta

Rozpêdzi³em mg³ê, która mnie spowija³a
I æmi³a mój wzrok
Nagle jako¶ mi niespieszno
By wype³niæ swoje przyrzeczenia

Wschodzi ksiê¿yc i moja skóra siê ³uszczy
Przesz³o¶æ niedokoñczona
Nagle nie potrafiê usprawiedliwiæ
Tego, czym siê sta³em



Zaduma/Las (barwny) niczym arlekin


W las (Pomiêdzy drzewa)
Mijaj±c ³±ki
Wci±¿ dalej od domu
S³yszê, jak psy
Ujadaj± za moimi plecami
Sfora bie¿y moim ¶ladem, by dopa¶æ mnie samotnego

Œlad choroby
Prowadzi do mnie
Je¿eli opêta mnie jaka¶ my¶l
Wówczas zrozumiesz (Dostrze¿esz to)

Poszukuj±c ciemno¶ci i pustki
Ukrywam siê przed s³oñcem
Nigdy nie spocznê
Nigdy nie przestanê czuwaæ
Ca³a istota mnie zgas³a, wiêc uciekam

Oto upada kolejny
Mgliste d³onie zwolni³y ostrze
Szaleniec w mgnieniu oka czuje skruchê
Przde mn± narzêdzia (do zadawania) ¶mierci

Utraciæ wszystko, by uratowaæ choæ trochê
W niebezpieczeñstwie, w jakim siê znajdujesz, to zrozumia³e
I pozwól odej¶æ swoim demonom (I odpraw swoje demony)
Gdy¿ ¶mieræ staje sie ¿artem
Jeste¶ po¶miewiskiem
Umys³ów zamroczonych absyntem
Wyznanie ugrzêz³o ci w gardle (Wyznanie nie chce ci przej¶æ przez usta)
I dawne koszmary powracaj±( I koszmary, które dawno odesz³y, powracaj±)

W¶ródnocnie bezsilny
I s³aby w ¶wietle(I os³ab³y wobec ¶wiat³a)
Zale¿ny od  modlitwy
Przemierzam opustosza³e drogi, by znale¼æ
Ziarno nadziei (Zal±¿ek nadziei)

S± drzewami( To drzewa)
W ¶rodku przegni³a miazga, na zawsze niezaleczona
Korzenie wysysaj±, okradaja moje ¼ród³o
Zmêczone ga³êzie siêgaj± po swiat³o(pn± siê ku ¶wiat³u)

To wszystko fa³sz
Las (w barwach) arlekina
Wiecznie oczekuj±cy odkupienia
Gdy umieraj± samotnie
Bez sprzymierzeñców
Czy przebacza im siê?

Zatwardzia³y upór
Zatruwa duszê
Rozkuta z ³añcuchów(Nieskrêpowana ³añcuchami) wewnêtrzna bestia
Domaga siê niepodzielnej w³adzy

A teraz drzewa p³on±
Odzieraj±c siê z plonów swoich ¿ywotów
Bezu¿yteczne czarne szcz±tki
Stos wci±¿ dymi


Godziny Bogactwa

Znalaz³em sposób, by oczy¶ciæ siê z bólu
I gor±czka, która mnie nawiedza³a(drêczy³a)
Odesz³a (Zniknê³a)

Kiedy patrzê przez okno
Zdajê siê rozpoznawaæ (Wydaje mi siê, ¿e rozpoznajê)
Przechodz±cych obok ludzi
Ale jestem sam
Daleko od domu
I nikt mnie nie zna

Nigdy siê nie ¿egna³em
Nigdy ju¿ do nikogo nie przemówiê
Wszystkie dni s± ciemne
I uzbrajam siê w cierpliwo¶æ
Gdy upewniê siê co do swojego zadania, powstanê



Wielkie Zaklêcie


Panie
Nape³nij mnie wiar±
Przelej we mnie
Czê¶æ siebie

Dzier¿ sw± w³adzê
Kosztem mêczennika
Wbij mnie w ziemiê
Swym wzrokiem

Uga¶ moje pragnienie
Bogactwa wieczno¶ci


Ta poezja
Nasze blu¼nierstwo
Zna d¼wiêki
Nies³awy(Hañby)

Spojrzenie diab³a
Spoczê³o na jego grzesznikach

Rêce Szatana
Przygarniaj± jego stadko
Bezkrwisty je¼dziec
Przeszukuje ziemiê

Wyszeptane zaklêcie
Wiara przybiera formê
Klucz poganina
Wokó³ mojej szyi

Na twoich ustach jego rozkazy
Wyrok dominacji
Pod przyp³ywami m±dro¶ci
Kot³uj±c cofa siê fala nienawi¶ci

Nak³ute nasiona zemsty
Oczy uzurpatora zwrócone ku bezsilnym
Wyra¼na ¶cie¿ka ku jego królestwu
Wabi po¶ród mg³y

Powiedz dlaczego
Mi³o¶æ niknie
W ¶wietle
Twych ¿yczeñ

Wymów moje imiê
U¶mierz ból
Oczy¶æ mój umys³
Z tego dymu


Lata Odosobnienia (Izolacji)

Czujê co¶ na kszta³t têsknoty
Gdy czytam list (od) Rosemary
Pisze szczerze (Jej pismo jest szczere)
Nie mo¿e zapomnieæ lat, które straci³a

W odosobnieniu
Mówi o swojej mi³o¶ci
I kiedy czytam
"Umrê samotnie"
Wiem, ¿e cierpi

Widaæ tu pewien szczegó³
Pióro musia³o ze¶lizgn±æ siê ku krawêdzi
(Pióro musia³o jej zadr¿eæ w d³oni)
Zostawiaj±c plamê
Za jego imieniem
Ona wie, ¿e on odszed³

I odosobnienie
Jest jedynym, co pozosta³o
"Moja rana otwiera siê
By spocz±æ na wybrze¿u kochanków"


Ankieta bêdzie trwaæ 14 dni - po tym terminie ju¿ wszystko bêdzie jasne :)
True Pagan Winter Crew

aibrean

  • Przyjaciel forum
  • Global Moderathor
  • *
  • Posts: 2147
  • Karma: +2/-0
  • Gender: Female
  • nr 932
Konkurs na t³umaczenie GR - ankieta
« Reply #1 on: 2006-06-02, 21:14:03 »
Dyskusja, jak widzê, za¿arta jak rzadko, temat o polityce to przy tym ma³e piwo :?  To mo¿e ja siê wypowiem - wersja nr 1 jest miesjcami ciekawa interpretacyjnie, ale wydaje mi siê, ¿e autor/ka chwilami przesadza z szykiem przestawnym, ergo przek³ad numer dwa, ale z pewnych powodów nie mogê nañ zag³osowaæ, wiêc mo¿e kto¶ jednak odda g³os...?
Every day is a battle to get up
Every day I put on a smile and every day it wears off
Every day I feel like telling the same people to shut up
Oh, it's so tough to love with no love

minder

  • Master of Disaster
  • Administrator
  • *
  • Posts: 5573
  • Karma: +13/-3
  • Gender: Male
  • Wokó³ sami lunatycy...
    • mindr.
Konkurs na t³umaczenie GR - ankieta
« Reply #2 on: 2006-06-11, 08:14:07 »
Niniejszym og³aszam, ¿e zwyciê¿y³o drugie t³umaczenie. Gratulujê :) Informacja o odbiorze nagrody zosta³a wys³ana. Wkrótce powinno pojawiæ siê na stronie.
True Pagan Winter Crew

aibrean

  • Przyjaciel forum
  • Global Moderathor
  • *
  • Posts: 2147
  • Karma: +2/-0
  • Gender: Female
  • nr 932
Konkurs na t³umaczenie GR - ankieta
« Reply #3 on: 2006-06-11, 14:31:54 »
Dobra, to teraz drappery falls - to ja jestem autork± drugiego przek³adu :D  dlatego g³upio mi by³o nañ g³osowaæ :mrgreen2: Jejku jej, cieszê siê :D
Every day is a battle to get up
Every day I put on a smile and every day it wears off
Every day I feel like telling the same people to shut up
Oh, it's so tough to love with no love

vertigo

  • Global Moderathor
  • *
  • Posts: 1328
  • Karma: +7/-0
  • Gender: Male
Konkurs na t³umaczenie GR - ankieta
« Reply #4 on: 2006-06-11, 18:37:41 »
Congrats dla b³êkitnokrwistej. To z chwilami 'nadu¿ywanym szykiem przestawnym' t³umaczenie, to moje :]. Osobi¶cie preferujê t³umaczenia, w których mogê siê trochê pobawiæ jêzykiem i wprowadziæ pewien rytm (lubiê je¿eli zdania maj± swoje têtno, tym bardziej je¿eli chodzi o przek³ad piosenek), st±d taki a nie inny styl. Je¿eli chodzi np. o baying... napisa³em pocz±tek,  tak a nie inaczej, bo pasowa³ mi do instrumentalnego wej¶cia na pocz±tku utworu i sposobu ¶piewania (growlowania?) Akerfeldta. Podobnie jak w TGC gdzie delikatnie ¶piewany pocz±tek kojarzy³ mi siê z modlitw± (Ojcze nasz, który¶ jest w niebie, ¶wiêæ siê imiê Twoje... :]). T³umaczenie b³êkitnokrwistej - bardzo fajne, szczególnie beneath.., gdzie  tre¶æ t³umaczenia klarownie pokazuje to czego dotyczy utwór (ca³opalenie idealnie pasuje do nastêpuj±cych pó¼niej zwrotek). Miejscami tylko przyczepi³bym siê trochê do przek³adu (w swoim zreszt± te¿ musia³bym parê rzeczy pozmieniaæ bo momentami nieco siê zagalopowa³em :]).

aibrean

  • Przyjaciel forum
  • Global Moderathor
  • *
  • Posts: 2147
  • Karma: +2/-0
  • Gender: Female
  • nr 932
Konkurs na t³umaczenie GR - ankieta
« Reply #5 on: 2006-06-11, 19:05:34 »
Dziêkujê za mi³e s³owa  :D   W Twoim przek³adzie  podoba mi siê BotH, ciekawie do tego podszed³e¶, w ogóle interpretacyjnie wiele wersów bardzo mnie urzek³o. Je¶li za¶ chodzi o styl... có¿, mnie niezbyt podchodzi, ale to w koñcu Twoje t³umaczenie, Twoje emocje i Twoja wizja, nic mi do tego. Co siê tyczy podej¶cia - zawsze staram siê oddaæ ducha orygina³u, do tego wiernie, ale i mnie czasem ponosi wena przek³adcza, st±d po kilka wersji danego wersu - ta wierniejsza i ta ³adniejsza :mrgreen2:
Every day is a battle to get up
Every day I put on a smile and every day it wears off
Every day I feel like telling the same people to shut up
Oh, it's so tough to love with no love

 

lofty-success