Cz³owiek, który zdaje sobie sprawê, ¿e nie jest nikim szczególnym ju¿ przez sam fakt zdawania sobie sprawy ze swojej przeciêtno¶ci przestaje byæ czê¶ci± szarej masy
Czyli je¶li u¶wiadomi sobie, ¿e jest czê¶ci± jakiej¶ grupy, to przestaje byæ jej czê¶ci±? Bo tak to zrozumia³am, je¶li ¼le, to wyja¶nij.
Nie chodzi o jakie¶ odgórne narzucanie, tylko akceptacjê w³asnej banalno¶ci, gloryfikacjê wrêcz. Takie "jakim mnie Bo¿e uczyni³e¶, takim mnie masz". Bezrefleksyjny ¿ywot bez wysi³ku (jakiegokolwiek), za to z przekonaniem, ¿e wiêkszo¶æ ma racjê i jest lepsza, dlatego, ¿e jest wiêkszo¶ci±.
No to siê zdecyduj. Bo teraz mówisz co innego, ni¿ wcze¶niej i w sumie jest to zgodne z tym, co powiedzia³a aibrean (oraz przed chwil± ja) A pan Ortega wyra¼nie napisa³ o ¶wiadomo¶ci z bycia szarym. No ale dobra, to mo¿e byæ te¿ pod¶wiadome odczuwanie swojej banalno¶ci.
Nie, ja nie mówiê nic innego, ni¿ wcze¶niej. I nie muszê siê ca³kowiecie nie zgadzaæ z aibrean, ¿eby z ni± dyskutowaæ.
Dwa: je¶li piszê o akceptacji, to zak³adam, ¿e akceptuje siê ¶wiadomie, przepraszam, ¿e nie zaznaczy³am tego. (A ju¿ na pewno w punkcie "gloryfikacja", a to trudno nie¶wiadomie.) Chyba, ¿e chodzi Ci o punkt o byciu przciêtnym, ale o tym byciu, jak ju¿ zaznaczy³am, nie decyduje ¶wiadomo¶æ tego lub jej brak. U¶wiadomiona przeciêtno¶æ to kolejny etap, kiedy cz³owiek widzi, ¿e jest taki, jak inni i albo mu siê to nie podoba i zaczyna nad sob± pracowaæ (jak ju¿ wspomnia³e¶), albo nie przeszkadza mu to, wiêcej - podoba mu siê to, uznaje to za normê. W zwi±zku z tym wszystko, co odbiega od normy jest
nienormalne, czy¿ nie? (A o "bezrefleksyjnym ¿ywocie" to by³o w sensie nie robienia niczego ze stanem zastanym/odkrytym/u¶wiadomionym: je¶li dzia³a³ dot±d, to bêdzie dzia³aæ dalej, dobrze jest, po co co¶ zmieniaæ.)
O narzucanie nie chodzi³o mi wy³±cznie i g³ównie o takie zupe³nie odgórne (typu np. radzieckiego), ale o bardziej subtelne, poprzez wywieranie presji.
Dalej: mam wra¿enie, ¿e mówimy o tym samym, tylko minderowi i aibrean siê wydaje, ¿e ¶wiadomo¶æ czego¶ czyni ludzi wyj±tkowymi (tak w ka¿dym razie jak do tej pory wynika z Waszych wypowiedzi). Wg mnie ¶wiadomo¶æ to jeszcze nic, wa¿ne jest to, co siê z tym u¶wiadomionym stanem zrobi. Przekonanie o w³asnej wyj±tkowo¶ci te¿ nic nie znaczy, teraz taka wyj±tkowo¶æ jest czym¶ powszechnym.
Je¶li chodzi o kwestie polityczne, to s³uszna uwaga, minder. Ale to aktualnie dotyczy wszelkich opcji politycznych, przynajmniej w PL: s± wybierani, bo niczego nie bêd± zmieniaæ, bo po co zmieniaæ, je¶li wszystko dzia³a (w ogóle, nie jest wa¿ne, czy poprawnie), ludzie siê przyzwyczaili do tego, co jest, mamy stan pewnej równowagi, po co j± zaburzaæ?
I jeszcze raz podkre¶lê: to jest tylko jedno zdanie, zajrzyjcie do ca³o¶ci, ¿eby by³y jakie¶ podstawy do dyskusji.
Z lektur± zapozna³abym siê, gdybym a) mia³a czas, b) cytat sugerowa³ co¶ mniej wynio¶le mizantropicznego ni¼li sugeruje .
Czas bêdzie, jak Paulus wspomnia³, w wakacje. A sugerowanie siê jednym cytatem, to - by³o nie by³o - przejaw ignorancji. Je¶li chce siê o czym¶ mówiæ (a ja zak³adam, ¿e ca³y czas omawiamy pogl±d przedstawiony przez Gasseta, dobieraj±c tylko ró¿ne przyk³ady), to wypada³oby wiedzieæ, o czym siê mówi, ¿eby przypadkiem siê nie okaza³o, ¿e w swoim "przeciw" jeste¶my ca³kowicie "za".