¯yjê bo nie lubie
No w³a¶nie, penis, ju¿ od dawna mi on nie w g³owie. Jaka szkoda, ¿e ju¿ nie mam ramion, mo¿na by wtedy co¶ z niego wydobyæ. Nie, tak jest lepiej. ¯eby w moim wieku zabieraæ siê do masturbacji, to zwyk³a nieprzyzwoito¶æ. Nic by to zreszt± nie da³o. Ci±gn±c rytmicznie, z my¶l± utkwion± na koñskim zadzie, w chwili, kiedy podnosi siê ogon, kto wie, mo¿e bym choæ trochê z niego wykrzesa³? O Chryste, on jakby wierzgn±³, to znaczy, ¿e mi nie wyciêli? Przysi±g³bym, ¿e mi wyciêli. Ame mo¿e mi siê myl± torby. Zreszt± przesta³ siê ruszaæ. We¼ siê w gar¶æ jeszcze raz. O proszê, perszeron. No ju¿, ¿wao, rusz siê choæ trochê, no, skoñcz umieraæ, przynajmniej to, po ca³ym bólu, by ci daæ ¿ycie. Najgorsze za tob±. Dosyæ ju¿ by³e¶ zabijany, dosyæ siê zabija³e¶, teraz samo sobie poradzisz, doros³y z ciebie ch³opak. To w³a¶nie sobie mówiê. [...] Nie mog± zrobiæ wszystkiego [...], teraz twoja kolej, oka¿ im wdziêczno¶æ, ostatni krok robi±c ju¿ bez pomocy.
Czarny humor Becketta dusi duszê.