W okresie fascynacji muzyk±
Tenhi szpera³em nieco w tym gatunku, ale nie za wiele rzeczy przypad³o mi do gustu (wliczaj±c w to Nest i Empiryum, którym mo¿e jeszcze kiedy¶ dam szansê.)
Kveldssanger Ulvera pocz±tkowo te¿ wydawa³ mi siê nijaki, ale z czasem doszed³em do wniosku, ¿e to jednak ca³kiem dobry album. Zdecydowanie wolê dynamiczniejsze folki/neofolki (Tenhi to raczej wyj±tek, który potwierdza regu³ê, ale w sumie te¿ maj± parê hardcorowych fragmentów ;] ). Zespo³y z tego nurtu, do których najczê¶ciej wracam to:
Agalloch - tak w³a¶nie powinno wygl±daæ po³±czenie folku z rock/metalem
Comus - ³atwo wpada w ucho, ale niektóre fragmenty
First Utterance dzia³aj± mi trochê na nerwy. Np. ¿eñski wokal na The Herald – normalnie, dzieci kwiaty
Beltaine – gdzie¶ tu ju¿ chyba o nim pisa³em. Wielkim fanem irlandzkiego folku nie jestem, ale ten zespó³ akurat wybitnie mi siê podoba.
Poza tym godny polecenia jest projekt o nazwie
Vali. Jak na razie wypuszczone zosta³o jedynie co¶ co chyba mo¿na nazwaæ demem (p³ytka ma nieco ponad 30 min). Znalaz³em ca³kiem fajn± reckê, któr± pozwolê sobie przytoczyæ:
O¶nie¿one stepy, fjordy, zima, jebitnie d³ugi dzieñ i jeszcze d³u¿sza noc…to w³a¶nie Norwegia. Ojczyzna jednoosobowego projektu pod nazw± VALI. Za tymi dwoma zdaniami skrywa siê krótka charakterystyka recenzowanego przeze mnie wydawnictwa. Wydawnictwa o tyle ciekawego, ¿e skomponowanego na bazie wybitnie skromnego instrumentarium – tak naprawdê tylko na gitarze akustycznej z kilkoma scenami z fletem, pianinem i wiolonczel± – oraz szcz±tkow± ilo¶ci± ¿eñskiego wokalu - w roli g³ównej. Zazwyczaj w tym miejscu piszê o rykach, riffach, ró¿norodnych kompozycjach i ¶wietnej ok³adce w tonacji gore. Nie tym razem. Tym razem bêdzie o niezwyk³ym klimacie, nawi±zuj±cym w du¿ej mierze do ok³adki prezentuj±cej po prostu las. Las, z którym tak wiele siê wi±¿e – mrok, refleksja i piêkno w nich ujête. Co wiêcej – te pojêcia nie powinny byæ definiowane w sposób równy z tokiem my¶lenia gotyckiej szmiry, a wrêcz przeciwnie. Gitarowe pasa¿e rozci±gaj±ce siê na 10, trwaj±cych ³±cznie ponad pó³ godziny utworów stanowi± o wiele wiêksz± warto¶æ ani¿eli kolejne mroczne my¶li samobójcze lansowane przez tak wiele przepe³nionych mg³± oraz mistycyzmem zespo³ów. Je¶li to jest jedynie demo, bynajmniej w ten sposób sygnowane przez Foreshadow Prod., to strach ogarnia mnie na sam± my¶l o pe³nym wydawnictwie. Zreszt±, nie znam jakiegokolwiek dema nagrywanego ponad 2 lata. Te fakty z pewno¶ci± przemawiaj± za „Forlatt”, lecz to nie wszystko. Bez w±tpienia najwiêkszym atutem tego wydawnictwa jest klimat, który przenosi w zupe³nie inny wymiar, powoduje ¿e nic siê nie liczy…wszystko przestaje istnieæ dla tych 30 minut akustycznej fasady d¼wiêków... I niechaj tak pozostanie…albowiem przy VALI mo¿na poczuæ, dlaczego Norwegia ¶ci±ga ku sobie tak wielu ludzi kochaj±cych ciszê, spokój i black metal.<¼ród³o>IMO p³ytka jest ¶wietna, ale tylko je¿eli traktowaæ ka¿dy utwór z osobna. Pó³ godziny akustycznej gitary powoduje, ¿e nie odró¿niam jednego utworu od drugiego i tak naprawdê nie za bardzo chce mi siê jeszcze raz jej s³uchaæ. Gdyby za ten material zabra³o siê Tenhi dodaj±c bas i perkusjê pewnie wysz³oby z tego co¶ piêknego. Je¿eli kto¶ lubi akustyczne fragmenty na
When Day Descends, powinien zapoznaæ siê z tym albumem.