Jako ¿e mam trochê czasu podj±³em siê, jak¿e szlachetnej, inicjatywy (raczej próby) przet³umaczenia Still Life
Jak wiemy p³ytka jest ca³o¶ciowym konceptem wiêc uzna³em ¿e tylko przet³umaczenie wszystkich utworów ma sens...
Wiem ¿e jest du¿o uchybieñ i b³êdów, pod koniec mia³em coraz wiêksze prze¶wiadczenie ¿e te t³umaczenia to gówno
ale zawsze to jaki¶ punkt wyj¶ciowy
a nie mog³em siê doszukaæ ¿adnych t³umaczeñ na polski z tego albumu
legenda:
na niebiesko - trudne/niemo¿liwe t³umaczenie dos³ownena czerwono - niepewna interpretacjaStill Life - Martwa NaturaWrzosowiskoWestchnienie lata i mój powrót
To ju¿ prawie piêtna¶cie lat
Sk±pany w gêstej mgle, niewyra¼ny mój szlak
Wdycham pierwsze promienie brzasku
Zmêczony tym, co mog³o wydawaæ siê wieczno¶ci±
Lecz wci±¿ spokojny, z czystym umys³em
Czy to mój wzlot czy upadek, dr±¿yæ przesz³o¶æ
Chwila zapomnienia wziê³a górê
¯y³em w ohydzie i zepsuciu, pozbawiony wiary
Od urodzenia w po¶miertnej masce
Chude, niedo³ê¿ne rêce Boga
Zimna czu³o¶æ i pustka
Odebrano mi mój los
Zaprzedanie w rêce t³umu
Nazwany przeklêtym o wrz±cej krwi
Bezbo¿ny wybryk, bezecnik
Md³y dotyk wije siê w¶ród ¿aru
Wilgotny mu³ p³onie w mych oczach
Wszystkie twarze odwróci³y siê
Wszystkie uradowa³aby moja ¶mieræ
Wyrzucony, zszargawszy dogmaty
Wypalony, pobity, wygnany z rodzinnych stron
Nigdy nie spotka³em lito¶ci na swej drodze
W ulewnym deszczu nic nie jest takie samo
Obietnice w strzêpach
Z nikim nie wi±¿e mnie przysiêga
W¶ciek³y i m¶ciwy
Wzdrygaj± siê na d¼wiêk mojego imienia
? Je¶li ze mn± zadrzesz ? Bêdziesz siê mnie baæ
Nie ma przebaczenia w tych oczach
Dla nikogo prócz jej
Mg³a siê rozprasza
Jestem tu dla Melindy
Ona jest orze¼wieniem na mym stosie
Oset w moich d³oniach
?? Zakrwawiony i sponiewierany, stary, uschniêty
Cnotliwy szkielet, spokrewnieni niewinno¶ci± ?? Wybudzi³em siê z miazmy
Prêdko przechodzê przez wrzosowisko
To tutaj, wzburzone wody
Je¶li ze mn± zadrzesz
Bêdziesz siê mnie baæ
??? Nigdy nie pozwoli³aby¶
By przeznaczenie z³±czy³o nas ???Lament Bosko¶ciMaruder
Plami ziemiê po¶ród ciszy
? Braterstwo umi³owane do koñca ? Czerwone oczy ch³on± tê scenê
Wszyscy tacy sami
Wywy¿szeni obserwatorzy
Zepsuty do szpiku ko¶ci
?? ¦mieræ wyrze¼biona w kamiennych murach naw ??Odrzucam piêtno przesz³o¶ci
Ju¿ wyczuwaj± mój niemy lament
Oto teraz wszystko siê sypie
Bia³e d³onie chwytaj± siê ostatnich ¶rodków
Chytry u¶miech, ostre ¶wiat³o z ty³u
? Syntetyczna jasno¶æ ? Niemy p³acz, nie wa¿ siê drgn±æ
Przenikliwe promienie wy¶ledzi³y ciê
?? Uwielbienie czego¶, czego nigdy nie by³o
Niektórzy przynios± ze sob± wspomnienia ca³ego ¿ycia ?? ? Ze zdumieniem odnajdujê dawne ¶cie¿ki ?Blask jej oczu
Wtedy zrozumia³a wszystko
?? Pomy¶la³em, ¿e nie mog³em omin±æ tego miejsca
Tego nieuchronnego dnia
Bo dotrwa³em do ostatniego ¶witu
Odszukaæ rzeczy, które zesz³y ze swych dróg ?? Co by ich obchodzi³o, gdybym jednak zosta³
Nikt by siê nie dowiedzia³
Co by ich obchodzi³o, gdybym jednak zosta³
Nikt nie powinien siê dowiedzieæ
Wci±¿ z³owieszcze, u¶mierzaj±ce milczenie
Ta surowa, wykrzywiona twarz
? Pusta bosko¶ci, rozerwij me imiê
Zatracona prawo¶ci, oszala³a ¿±dzo ? Ze zdumieniem odnajdujê dawne ¶cie¿ki
Widzia³em j±, w kruchej wierze
Znosi³a brzmiê bólu na odludziu
Blask jej oczu
Wtedy zrozumia³a wszystko
Zamar³a w nocyWyjd¼ w tê noc
Po¶ród niej uciekniemy
Daleko
Od naszych s³abych, kruchych ¿yæ
Wyjd¼ w tê noc
Gdy dni siê skoñcz±
Zgubione, zab³±kane
W tym co wyp³ynê³o z Twych oczu
Co przysz³o i zmyli³o Twój wzrok?
Zasta³o Ciê w nocy zamar³± ze strachu?
Wyjd¼ w tê noc
Sama walczysz z losem
Niesiesz swe brzemiê
Jeste¶ grzeszna jak ka¿dy z nas
Wyjd¼ w tê noc
Twój prawdziwy dom
Nigdy nie jest za pó¼no
Okazaæ skruchê, cierpieæ ¿al
Wyjd¼ w tê noc
Kiedy bêdziesz mog³a
Zawróciæ z obranej drogi
I zado¶æuczyniæ swej samotnej duszy
Gdy wyjdziesz w tê noc
? Wszystko bêdzie proste ?Zapomnij o tym, co musisz
Pozwól sobie straciæ kontrolê
??? Ob³êd/Zaæmienie ksiê¿yca ??? Ogrzewa mnie ¶wiat³o latarni
Dzi¶ wieczór straci³em swe zmys³y
Moja obecno¶æ rzuca cieñ na ich codzienno¶æ
Jest wrzodem na ich zdrowiu i spokoju
Ich pogarda na twych plecach
??? Moje s³owo poni¿y³oby ich ??? Zero ¶ladów ¶wi±tobliwo¶ci
Odwieczny ogieñ w ich oczach
?? Rozsta³bym siê z ¿yciem na dany znak ?? Na najmniejszy dotyk mej duszy
? W ¶rodku jestem wyklêtym prorokiem
Dla wszystkich prze¶ladowanych i zagubionych ? Skapuj±cy grzech
Decyzja zawis³a w pró¿ni
Mieæ odwagê by poczuæ blisko¶æ ¶mierci
Zaskoczy³a mnie swym g³osem
Zza lasu wsta³ brzask
???? Szed³em ¶cie¿k± pokryt± li¶æmi ???? Ich uczynki splamione krwi±
Wszystko na pokaz
?? Najwy¿szy kap³an ??Musia³ domy¶liæ siê mojego przybycia
? W powietrzu woñ zarazy
Pogardy dla ich nêdzy
Napad na uci¶niony lud ?Odwróci³em swe oczy
? W bladej ucieczce przed koñcem
Ucieka czas mojego odej¶cia
I coraz mniej bym spe³ni³ swe zadanie
Ona mog³a byæ bezpieczna i pewna
¯adne z mych starañ nie jest daremnym
Zabrana z dusznej rzeczywisto¶ci
Ocalona od przesz³o¶ci ?Twarz Melindy? Skinienie piêknej dziewczyny ?Twarz Melindy, jej ciemne w³osy
Tych oczu nie nawiedzi rado¶æ
Nasila siê chwila ponurego smutku
S³owa zbyt s³abe by zado¶æuczyniæ
? W decyduj±cej chwili wszystko umknê³o ?Ona ju¿ da³a swe przyrzeczenie
?? I nikt jej nie powstrzymywa³ ??Pogodzenie z bólem w¶ród kruchego szczê¶cia
Ziemska na³o¿nica Boga
? Pozna³em ¿e po¶wiêci³a swój los ?Ta fa³szywa mi³o¶æ na twarzy…
Jednak wci±¿ stara³em siê j± odzyskaæ
Szczê¶cie, które zape³ni³oby pustkê
Moja dusza wyda³a wibrujace tchnienie
Dzieñ rozmy³ siê w nadchodz±cej ciemno¶ci
Wzi±³em j± za rêkê by jej powiedzieæ
Wszystka wiara odp³ynê³a…
Wróci³em dla Ciebie, z wielkim strachem
Chod¼ ze mn±, uciekniemy st±d daleko
? Wpatruj±c siê w gwie¼dzist± ja¼ñ ?Opowiedzia³a o swych winach i z³ama³a rym
? Ale zachowa³a dla siebie ostatni wers ?Moje przyrzeczenie jest dane, ale serce nale¿y do Ciebie
Spokój Namalowa³ ¦mieræPowróci³em z hibernacji
?? Spadaj± marmurowe g³osy
Ca³kiem samotny
Odesz³o wszystko, na co wskaza³ czas ??Wyrwana z mego u¶cisku
? Melinda w promieniach fantasmagorii ?Czerwona struga na jej szyi
? Nawiedzi³a ziemiê w ciszy ?Bia³a twarz, wynêdznia³y u¶miech
Ten spokój namalowa³ ¶mieræ
Z aureol± przenikliwego cierpienia
Czarne uosobienie w rozwlek³ym tchnieniu
Widzia³em j± tu zblad³±, pusty wzrok wbity we mnie
Zaci¶niêta piê¶æ piêknego bólu
Mrok uniós³ sw± g³owê
Pruj±c delikatn± mg³ê
Zaw³adn±³ mn±, za¿±da³ mego cia³a
Przeszywaj±ca furia, ca³kowita w¶ciek³o¶æ
Ka¿dy co do jednego zgin±³ z mej rêki
Zach³ystuj±c siê ciep³ymi strumieniami krwi
W koñcu, s³aby i odarty, opad³em,
Opuszczony przez si³y, z drgaj±cym tchem
? Przyszli odziani w noc ?Hardy, przytomny
Osaczony, zaryglowany w ostatecznym przeznaczeniu
Na ziemi, ze sponiewieran± nadziej±
Oblepiony brudem; wszyscy pokazywali mnie palcami
Gwie¼dziste cienie na ¶cianie
W koñcu, wyrwano mnie z serca grzechu
Bia³y t³umWszystko zbudzi³o siê by dalej trwaæ
Strzêpy splot³y siê w s³oñce
Poni¿y³y mnie nadej¶ciem nowego dnia
Dobijaj±ce siê przes³anie za¿±da³o mego ¿ycia
? Rzucono przekleñstwo na me wychud³e cia³o ?Brud na skórze, mój najbli¿szy krewny
Wilgotne powietrze chwyci³o mnie, ukrad³o s³owa
Pozdrowi³o mnie sykiem
? S± dla mnie odziani w biel ?Pozornie zmêczeni i zagubieni
Wdzieram siê w wasze sny
I stajê siê waszym ¿yciem
Oprawca ¶ciska swe narzêdzie
Idê po ciebie
Stryczek zwi±zany...
Pomruk t³umu
Dociera wszêdzie tylko nie tu
?? Westchnienia ulgi spod kapturów ??Pierwszy u¶cisk zabra³ mnie st±d
Me ostatnie widzenie wci±¿ tu jest
Stoi za mn±, daje mi znak
: 21 Lipiec 2007, 22:20:43
PS. ka¿dy kto kiedykolwiek t³umaczy³ Opeth wie ¿e chwilami to syzyfowa praca
nie do¶æ ¿e trzeba odgadn±æ zamys³ Mikaela, trzeba jeszcze to ubraæ w s³owa.. dlatego w pewnych momentach t³umaczy³em instynktownie, zgadywa³em albo wykazywa³em siê w³asn± inwencj± ;p
najgorszej by³o przy Moonlapse Vertigo, zw³aszcza przy tytule
moonlapse = ? moon= ksiê¿yc, lapse=zapomnienie, odej¶cie, up³yw
vertigo = zawrót g³owy
zastanawia³em siê czy najlepszym wyj¶ciem nie bêdzie Ksiê¿ycowy Zawrót G³owy? <lol>