Podejrzewam, że układy kontrolujące ładowanie nie są jeszcze dopracowane, co w konsekwencji powoduje relatywnie krótkie życie baterii. Miałem kiedyś Ericssona T68i - chyba pierwszy model, w którym zastosowano baterie LiPoly - żyły w nim
bardzo krótko - może pół roku, po czym
w ogóle przestały dawać oznaki jakiegokolwiek życia. Takie zachowanie przekłada się na nieufność do produktu, etc, etc.
Osobiście czekam na paluszki LiPoly - skoro są cienkie i giętkie, to można doskonale zwinąć w rulonik i upakować w typowej puszce AA czy AAA. 4000mAh? Czemu nie?
: 05 Wrzesień 2007, 22:42:19
Jest jeszcze jedna dość istotna kwestia.
Niech sobie ogniwa LiPoly będą nie wiadomo jak zaawansowane, pojemne, wytrzymałe czy coś tam. Co jednak zrobilibyście na miejscu producenta telefonów, który podpisał umowę z fabryką baterii (lub sam jest jej właścicielem)? Taka umowa zwykle wiąże przez jakiś czas, co powoduje, że jednak takie a nie inne baterie trafiają na rynek. Opracowanie układów kontroli ładowania i linii produkcyjnych to jednak koszty. Ktoś, kto wywalił kilkaset tysięcy na modernizację linii montażowej, oprogramowanie robotów i szkolenie pracowników, nie będzie jej ponownie modernizował tylko dlatego, że pojawił się nowy rodzaj baterii, których jeszcze nie wiadomo jak bezpiecznie ładować. Tym bardziej jeśli opracowanie zabezpieczeń przed wybuchami pociągnęło dodatkowe koszty. Poza tym dużo kasy poszło na reklamę LiIon jako tych lepszych. Nie można po kilku miesiącach lansować nowego produktu, jeśli koszty opracowania, wdrożenia i wypromowania starego się nie zwróciły, prawda? Tym bardziej, że za pół roku naukowcy wyskoczą z kolejnym ogniwem, np. opartym na nanorurkach - i co wtedy? To już chyba bardziej się będzie opłacać wydoić litowo-jonowe jak tylko się da, a potem zobaczyć co aktualnie jest na fali.
EDIT:
Historia akumulatorów w artykule "Wiedzy i życia" z 1999