Garsc wrazen z koncertu w Berlinie, jesli ktos nie chce miec sugestii na koncert w Wawie niech nie czyta
bedzie milo zaskoczony.
..jesli ma to isc to jakiegos istniejacego watku to prosze bardzo
...moderatorzy - nie mam polskich liter w pracy ;/
Pomijam supporty, Ocean taki sobie, Cynic - musze blizej przyjrzec sie tej kapeli.
Panowie zaczeli z grubej rury, od Heir Apperent i od samego poczatku zrobil sie kociol, ale taki ktory nie przeszkadzal w odbiorze. Naglosnienie od poczatku swietne, moze troche za duzo basow, ale swietnie bylo slychac kazdy instrument i nie bylo za glosno. Poczatek zrobil sie jeszcze mroczniejszy gdy bez zbednych ceregieli chlopaki zagrali The Grand Conjuration. Kawalek naprawde dal rade i ostro zmeczyl publike juz na poczatku. Potem nastapilo przywitanie, gadka Mikaela, swoja droga byl calkiem zabawny tego wieczoru i nie przesadzal z ironia
. Nastepnie chlopaki zapowiedzieli utwor ze Still Life i byl to ...........
The Godhead's Lament. Gdyby po wykonaniu tego utworu zeszli ze sceny nie bylbym zly
. Nastepnie polecialo Hope Leaves z zaskakujaca i swietna solowka Fredrika na sam koniec utworu. Dalej Mike powiedzial ze zagraja prosty utwor, bo sa leniwi i nie chce im sie cwiczyc i zagrali... The Lotus Eater ;], potem polecial kawalek majacy 11 w skali 1-10 czyli Deliverance, a nastepnie Demon of The Fall
W tym momencie bylo juz za mocno
. Chlopaki zeszli ze sceny po czym wrocili i zaczel,i grac poczatek Hessian Peel, ale jak miala wejsc perka okazalo sie ze nie ma Axe'a
, Kiedy sie pojawil zaczeli grac The Drappery Falls
Koncert marzenie, moim skromym zdaniem. Setlista byla naprawde mocna i zawierala esencje Opeth. Poprzedni koncert w tym miejscu (moj pierwszy) byl inny i nie boje sie powiedziec ze odrobine odstawal, chociaz tamta setlista rowniez miala swoje mocne strony (Bleak)
Pozdrawiam.