To sprawia, ¿e wszystkie utwory s± de facto "na jedno kopyto" mimo i¿ s± ¶wietne. Na poprzedniej czêsto by³o s³ychaæ róznice, mieli¶my takie wyró¿niaj±ce siê kawa³ki jak "Inheritance" czy "Departer". Tego mi tu strasznie brakuje i to powoduje ¿e nie umiem siê do koñca do niej przekonaæ mimo i¿ widzê wszystkie jej walory.
W³a¶nie - najnowsze dzie³o brzmi trochê tak, jakby rozmno¿yæ utwory typu
Inheritance i
Departer, i u³o¿yæ nie przeplataj±c ich forsakerami i longestyearami. Na pewno nie jest to album zró¿nicowany, a okre¶lenie "stonowany" wydaje mi siê najbardziej adekwatne. Ciê¿ar niby siê pojawia, ale przestery maj± raczej rolê dobarwiaj±c±, a nie formotwórcz± (czy jak to tam nazwaæ) - tak, jak w wiod±cym riffie
Forsaker,
Liberation albo genialnych po³amanych ³±cznikach w
The longest year. Nawet wyra¼nie to widaæ porównuj±c recenzje i opinie obu albumów. Ciê¿sze fragmenty
The night is the new day bardzo czêsto nazywali, przynajmniej wed³ug moich obserwacji, meshuggowatymi, a w tym roku co najwy¿ej pojawia siê w okre¶leniach toolowato¶æ. Tak wiêc s±dzê, ¿e z djentowania ju¿ raczej wyszli.
A mi tam ok³adka siê podoba, tak jak zreszt± prezentowane grafiki z bookletów
Zw³aszcza te szczurki na drutach telegraficznych :3 Albo martwy ptako-król na górowym tronie. Mo¿e i trochê leci to zwyklizn± i oklepaniem, ale solidnie i klimatycznie wykonane i tak siê broni.