My¶lê, ¿e Opeth nie jest tego typu zespo³em, który bazowa³by na muzykach sesyjnych. Z nimi bêdzie gra³ kto¶, kto bêdzie potrafi³ siê idealnie wpasowaæ i bez reszty oddaæ zespo³owi, niczym cz³onek bandy Robin Hooda. W przeciwnym razie mo¿e byæ niedobrze.
Poza tym my¶lê, ¿e nowy kr±¿ek Opeth uka¿e siê nie wcze¶niej ni¿ wiosn± przysz³ego roku, a do tego czasu wiele mo¿e siê zdarzyæ, ³±cznie z powrotem marnotrawnego syna Lopeza. No chyba, ¿e pomiêdzy nimi sta³o siê co¶ nieodwracalnego, jakie¶ uprzedzenia i niechêæ nie do pokonania. Z drugiej strony, co ju¿ mo¿na by³o wyczytaæ pomiêdzy wierszami, mo¿e tu zachodziæ jaki¶ problem z chorob± umys³ow±... Co by nie pisaæ, bêdzie mi Martina brakowa³o. Pojawi³ siê w Opeth w bardzo trudnym momencie, gdy po usuniêciu DeFarfalli i odej¶ciu Nordina, los zespo³u zawis³ dos³ownie na w³osku. Lopez sta³ siê pewnym filarem zespo³u, wnosz±c swoj± gr± bardzo wiele do jego muzyki i wizerunku.