MARCHEW!
To, co wydarzy³o siê podczas tegorocznego HunterFest przesz³o wszelkie moje wyobra¿enia - pod ka¿dym wzglêdem, zarówno pozytywnym, jak i negatywnym. Aktualnie jestem po trzynastogodzinnej podró¿y poci±giem w towarzystwie, które... ale o tym za chwilê.
Najlepiej zacz±æ od pocz±tku. Je¶li w poni¿szej historii s± b³êdy w okre¶laniu czasu kto kiedy kogo i z kim, to jest to wina zmêczenia i proszê mnie poprawiæ.
Na dworcu w Bielsku-Bia³ej spotka³em
O¿eha (mojego kochanego brata i jego ekipê pominê w tej relacji, bo bawili siê niemal wy³±cznie we w³asnym gronie). W Katowicach do³±czy³a do nas
B³êkitnokrwista i jej znajomi. Podró¿ "tam" up³ynê³a nam pod znakiem biletu kredytowego do Olsztyna za 205 z³ dla kolegi B³êkitnej i kilku pomniejszych zabawnych epizodów, które dok³adniej byæ mo¿e opisze kto inny.
Na dworcu w Ol
kusztynie czeka³ na nas
Sehl z grupk± znajomych, którzy jako¶ nie wryli siê w moj± pamiêæ, a szkoda. Poczekali¶my kilka chwil na szynobus (specjalnie dla hunterowców doczepiono do niego ze trzy wagony). Po godzinie byli¶my ju¿ TAM i skierowali¶my swe kroki w kierunku pola namiotowego. Blablablabla nic ciekawego siê nie dzia³o, zwiedzili¶my okolice, posiedzieli¶my na molo i spróbowali¶my lokalnych przysmaków zakupionych na jarmarku (nie pijcie psiwa ja³owcowego w ilo¶ci wiêkszej ni¿ jeden kubek
za to piernik... mmm... pierwsza klasa), odebrali¶my
Czarn±, Matisa, Kasiê i ... (sorki, jestem zmêczony, przypomnê sobie), poznali¶my
Kekkai i Alfreda, spotkali¶my
Karasia, do ekipy do³±czy³ oczywi¶cie
Benetnash z Mart± i Marcinem.
Cochi i Julia te¿ jako¶ wtedy siê z nami spotkali.
Nastêpnego dnia rano niejaki
Kosma porazi³ nas informacj±, ¿e Opeth nie zagra. Z powodu braku dostêpu do internetu nie mogli¶my sprawdziæ czy kolega nas nie wkrêca, ale po wykonaniu kilku telefonów poznali¶my straszn± prawdê. To by³ prawdziwy kryzys. Pop³ynê³o kilka ³ez, wznie¶li¶my kilka gniewnych okrzyków, kilka osób zaczê³o rozwa¿aæ natychmiastowy powrót do domu. Stwierdzili¶my jednak, ¿e graj± jeszcze Childreni, Amorphis i kilka mniej znanych kapel, wiêc mo¿e jednak zostaniemy. Zdar³em g³os na Farben Lehre, furorê jednak zrobi³ zespó³ Molly's Gusher. Nieeee, nie muzycznie - frontman wyprodukowa³ jednak mocny mem:
"W know one Polish word: PIWO. You want some piwo? Here you are (rzuca kubkami z piwem w t³um). Have you had your piwo today?
Rób kanapki, goddamit!"
W tym momencie zyskali¶my pierwsze has³o wywo³awcze podczas tej imprezy, ale najlepsze mia³o dopiero nadej¶æ.
Tego dnia dojecha³a do nas
Djdioda ze swoj± przyjació³k± Magd±, niezale¿nie przyjecha³
Lonkhier. We wspólnym gronie narzekali¶my na brak Opeth. Na moment pojawi³ siê te¿
quazi, ale nie uda³o siê go potem spotkaæ.
Ah, zapomnia³bym powiedzieæ, ¿e przez pó³ dnia ka¿dy, kto zobaczy³ koszulkê Opeth musia³ poinformowaæ jej nosiciela o braku tej¿e kapeli. Szczególnie lubowali siê w tym fani Childrenów, którzy dorzucali do tego cwaniackie u¶mieszki. W ramach rewan¿u zaczêli¶my siê nabijaæ, ¿e Childreni te¿ nie zagraj±
Drugiego dnia obudzi³ nas ulewny deszcz. Pole namiotowe zosta³o zalane - Kara¶ obudzi³ siê w jeziorze, ale nie popsu³o mu to humoru. Spotkali¶my przy okazji
sukkuba. Niewiele przed 16 postanowili¶my zobaczyæ Virgin Snatch i potem Decapitated. Rozpêta³a siê burza. Nawet frywolne ró¿owe pelerynki nie potrafi³y powstrzymaæ napieraj±cego deszczu, schronili¶my siê w kafejce i wtedy to pisa³em poprzednie posty. Stamt±d te¿ zostali¶my wywaleni, bo kafejka s³u¿y do wysy³anie smsów i sprawdzenia poczty, a nie dyskusjom na forum. Co z tego, ¿e nikt nie czeka³ na nasze miejsce? W ka¿dym razie deszcz akurat zel¿a³ i postanowili¶my obejrzeæ zainstalowane kramy. Przymierzy³em sanda³oglany na stoisku
Cockneya po czym trafi³em na stoisko z koszulkami. Patrzy³em, patrzy³em, a¿ wypatrzy³em tak± z napisem
CZCIJ MARCHEWÊ. Traf chcia³, ¿e spodoba³a siê te¿ o¿ehowi, benetnashowi i Marcinowi. Nagle okaza³o siê, ¿e spor± czê¶æ naszej grupy stanowi± osoby czcz±ce Marchewê. To by³ punkt zwrotny ca³ej imprezy. Poszli¶my do Kauflandu i zakupili¶my trzy pêczki marchwi z naci± i zrobili¶my sobie kilka zdjêæ (zostan± dostarczone pó¼niej). Tak powstali
Marchwi¶ci. Wielkim Guru zosta³
benetnash, który godnie nosi³ wieniec spleciony z naci, ja nosi³em naciowe pejsy (jak przysta³o na ortodoksyjnego Marchwistê), wszyscy dzier¿yli¶my w gar¶ciach marchewki, pogryzali¶my je i krzyczeli¶my "Marchew!" oraz "Ave karoten!". Do³o¿yli¶my te¿ do tego charakterystyczny Gest Marchewy, który z pewno¶ci± ³atwo rozpoznacie na zdjêciach. Uzbrojeni w ukochane warzywa zaczêli¶my nawracaæ Szczytno na now± wiarê. "Marchwie bêd± rzadziæ ¶wiatem!" i temu podobne has³a. Po kilku godzinach byli¶my ju¿ pozdrawiani z daleka przez innych, a do sekty do³±czy³y Marta, b³êkitnokrwista oraz Kekkai (tzn. za³o¿y³y rzeczone koszulki). W czasie obiadu dotar³a do nas kolejna pora¿aj±ca wiadomo¶æ tego festiwalu - nie zagra Children of Bodom. Byli¶my ju¿ tak odprê¿eni marchewkow± faz±, ¿e w ogóle nas to nie wzruszy³o. Zaczêli¶my siê nabijaæ, ¿e mamy dar od Marchwi, bo przewidzieli¶my ich absencjê. Wrócili¶my pod du¿± scenê. Spotkali¶my
masstera,
Keê (tak siê odmienia Kea?) i doskonale nabijali¶my siê z koncertów Sick of It All i Hurt. Potem poszli¶my obejrzeæ z bliska Huntera i Amorphisa - nasz± osobist± gwiazdê tego wieczoru.
Nastêpnego dnia rano zapad³a decyzja o powrocie, bo nie chcia³o nam siê spêdzaæ kolejnych 24 godzin w fatalnych warunkach sanitarnych (tak BTW, to akurat rano by³a kontrola z Sanepidu. Ciekawe co powiedzieli na zpachane ToiToie), zimnie i bez jakichkolwiek gwiazd (mo¿e za wyj±tkiem Napalm Death) tego wieczora. Benetnash, Marta i Marcin pojechali przodem razem z Kekkai i Alfredem. W sumie Bene i Martê spotkali¶my znów w Olsztynie, po czym w sk³adzie b³êkitnokrwista, Czarna z przyjació³kami, Matys, Lonkhier, ozeh i ja za³adowali¶my siê do poci±gu do Bielska-Bia³ej przez Warszawê, Piotrków i Katowice. Klimat mieli¶my i¶cie marchewkowy, tzn. nakrêcali¶my sobie kolejne ¶miechowe klimaty (i tak nam nikt nie uwierzy, ¿e przez ca³y czas trwania festiwalu z u¿ywek wypili¶my raptem kilka piw). St±d w³asnie pochodzi genialne has³o/odzew Czarnej i Lonkhiera "Przeliteruj! - Badziak!" a tak¿e filmik, zdjêcia i rozmowy, które miejmy nadziejê nigdy nie ujrz± ¶wiat³a dziennego i pozostan± jedynie w naszej pamiêci (tudzie¿ zahas³owanych archiwach na dysku).
Reasumuj±c:
1. HunterFest 2006 by³ beznadziejnie zorganizowan± imprez± - choæby ze wzglêdu na wysiudanie Opeth, Children of
the Bodom i Corruption, makabryczne obsuwy w prorgamie (³±cznie z tasowaniem), fatalne warunki sanitarne (ciep³a woda w prysznicach to mi³a rzecz, ale w kolejce do ³azienki trzeba by³o nieraz czekaæ dwie godziny) i bezgranicznie absurdalny pomys³ z wyj¶ciówkami. Nale¿y dodaæ, ¿e zespó³ Hunter z ca³± afer± ma niewiele wspólnego i niepotrzebnie siê im oberwa³o. Ca³± winê ponosi organizator imprezy, czyli A&M Agency.
2. Zlot cz³onków forum opeth.pl by³ najgenialniejsz± imprez±, jak± prze¿y³em do tej pory. Zabawa by³aby lepsza tylko wtedy, gdyby Opeth jednak zagra³, choæ pewnie wtedy nie by³oby tych wszystkich cyrków z marchewkami
i wszyscy ekstatycznie wspominaliby¶my koncert zamiast siê konfraternizowaæ.
Jeszcze raz dziêkujê wszystkim za przyjazd i wspania³e wspólne chwile.
KHA-ROTTEN!
(czas zakoñczenia wpisu: 8:50)